hej kochane ....
od kiedy dowiedziałam sie o chorobie mojej mamy modlę sie do Św. Rity patronki spraw beznadziejnych...codziennie odmawiam litanie ....wiele osób zdiagnozowanych po mojej mamie juz niestety odeszło...mama jest z nami i swoim stanem zadziwia lekarzy ...wierze , że to dzieki wstawiennictwu Sw.Rity ...
Teraz doszło mi jeszcze kilku Św do którcyh sie modle :-):-):-)....(zachłanna jestem ;-)) ale bardzo mocno wierze w modlitwe ...
A na dowód tego napisze wam co sie ostatnio przytrafiło ..
w zeszłą środe ...opiekunka któa zmienia dziewczyne po nocy u mojej mamy musiała isc do syna do szpitala...ale mama stwierdziła , że nia ma sprawy bo ją połozy da jej maske ( taka maszyne)do oddychania i ona sobie będzie spac i poczeka na nią ....
i wszystko byłoby pieknie tylko jak wyszła ta z nocy wyłączyli prąd...
mama jak opowiada co wtedy przezyła to łzy płyna jej po policzkach ...1,5 godziny dusiła sie i była pewna , że umiera , że nikt nie zdąrzy przyjsc ...powoli traciła przytomnosc ...2 tygodnie temu była w Lourdes ...to był dla niej straszny wysiłek ale była szczęsliwa i mówi ze tylko powtarzała: matko kochana taki kawał do ciebie jechałam tyle wycierpiałam błagam pomóż ....i jak nigdy pojawiła sie inna opiekunka któa notorycznie przychodzi spóxniona i na nia nigdy nie mozna liczyc w sensie punktualnosci...
dziewczyny ja tego dnia byłam na mszy na 6.30 całą ofiarowałam za mamę i jakos nie mogłam sie skupic na samej mszy ale błagałam tylko zeby była z nami , żeby stan sie nie pogarszał....
no jak nie wierzyc ....
mam bardzo wierzącą tesciową , jak czasem opowiada podobne sytuacje to ciarki mi przechodzą ...
dobra nie chce was zanudzac ...nie wiem jakie wy macie podejscie do tych spraw
ale i o was wspominam w mojej modlitwie
buziaki kochane na ten dzien
a teraz kawusia
