Aśka, jesteśmy obie pokrzywdzone, tylko że ja na dodatek nie czuję gamońka, żeby się rozpychał. Pewnie leniwe to dziecko, po matce...
Cycki? Jakie cycki? W moim przypadku bąble po komarach...
Zaczęłam ponownie odczuwać "ortograficzną furię", jeśli wiecie, co mam na myśli, pewnie pamiętacie...
A tak w ogóle, to u nas się szykują kiepskie święta. Mama W. wylądowała w szpitalu z zapaleniem płuc, niewydolnością krążenia i ciężką anemią. Tydzień temu ją wypisali i na karcie chorobowej nie było nic (sic!!!). Ktoś wierzy, że wszystkie trzy schorzenia pojawiają się z dnia na dzień? Ciule wypisali ją do domu z gorączką powyżej 38, a przecież kobieta jest jak roślinka i nie mogła powiedzieć, że coś się jej dzieje, tylko tata W. widział, że jest nie tak i BEZ PRZERWY, przez cały tydzień go zbywali, uwierzycie?