- Dołączył(a)
- 20 Lipiec 2025
- Postów
- 4
Urodziłam druga córeczkę w październiku, wymodlona...chciana ale przelana ogromnym lękiem o wszystko: ciąże, to czy będzie zdrowe. Teraz prze to całe zmęczenie totalnie nie czuję radości. Nawet jej imię mi sie nie podoba
córeczka moja je wybrała.
Nie czuję do niej takiej miłości jak do pierwszej córki, tzn ja nigdy nie jarałam się niemowlakami ale jestem apatyczna.
Nie chcę mężowi o tym mówić, ani pokazywać , że płaczę bo on już ma mnie po kokardę..tzn wpiera mnie ale nie chcę wychodzić na ta wiecznie płaczącą.
Czy którejś z was się to odwidziało?
Moje kuzynki, które w tym roku rodziły dzieci , zachwycają sie każdym dniem, a ja ? No jest , fajnie , że jest ale dałaby się wyspać w nocy ..
do tego miałam nacięcie krocza a lekarka nie obiecuje , że nie będzie potrzebna plastyka pochwy..
nie wiem po co to pisze
Nie czuję do niej takiej miłości jak do pierwszej córki, tzn ja nigdy nie jarałam się niemowlakami ale jestem apatyczna.
Nie chcę mężowi o tym mówić, ani pokazywać , że płaczę bo on już ma mnie po kokardę..tzn wpiera mnie ale nie chcę wychodzić na ta wiecznie płaczącą.
Czy którejś z was się to odwidziało?
Moje kuzynki, które w tym roku rodziły dzieci , zachwycają sie każdym dniem, a ja ? No jest , fajnie , że jest ale dałaby się wyspać w nocy ..
do tego miałam nacięcie krocza a lekarka nie obiecuje , że nie będzie potrzebna plastyka pochwy..
nie wiem po co to pisze