reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

5-latek i ..smoczek

Dołączył(a)
16 Maj 2005
Postów
2
Aga nie zamierza pozbyc sie smoczka przy zasypianiu , jestem pewna,ze jest to moja wina bo przespałam czas kiedy to było łatwe, teraz zadne prosby , tłumaczenia nie pomagają , mała czesto choruje a w nocy od urodzenia spi niezwykle niespokojnie wiec ten smoczek bardzo duzo nam pomógł ale teraz wiem ,że to przesada i nic nie moge z tym zrobić, macie jakies doswiadczenia ?
 
reklama
Cześć agata00 ja co prawda z moim syem nie miałam aż takich problemów ale tez troche to trwało zanim postanowił pozbyć się smoczka. Może porozmawiaj z Agą o tym że jest już dużą dziewczynką i że to wstyd że śpi ze smokiem.Nakłoń ją aby sama wyrzuciła go do śmieci. (ja tak zrobiłam) i może obiecaj jej w zamian jakąś nagrodę albo zaproponuj żeby zamiast smoczka wzięła do łóżeczka jakąś prztyulankę. Bądź pewna że pierwszy wieczór będzie trudny, mała może mieć problemy z zaśnięciem lub będzie płakać. Odwróć jej uwagę opowiadając jakąś bajkę lub czytając książeczkę. Zrób to w wieczór kiedy na drugi dzień nie musicie wcześnie wstawać aby rano mogła pospać. Postaraj się nie ulegać jej płaczu i prośbom o smoczka. Z dnia na dzień powinna odzwyczaić się

Życzę wytrwałości i duuuuuuuuużo cierpliwości. Napisz jak Wam poszło. Pozdrawiam Ania
 
oh to nie jest takie proste, wiele razy rozmawiałysmy " powaznie" i nic ona jeszcze bardziej sie do niego przywiazuje, odczekam troche i na nowo zacznę rozmowy , pozdrawiam Agata
 
Nam się smoczek gubił wśród zabawek dwa razy i przez tydzień nie mogliśmy znależć,( i to było dla małej akceptowalne) w końcu niestety ona sama go znajdowała, ale w końcu się umówiliśmu że jak dmuchnie pięć swieczek to przestanie żuć smoka, bo już jej się zęby zaczęły krzywić no i w piąte urodziny zasnęła bez smoczka, tydzień był dość upirny. ale twardo i konsekwentnie smoka nie było, i potem juz było dobrze, POWODZENIA! ;D
 
Ja też uważam, że potrzebna jest "terapia wstrząsowa". Musicie to zrobić jednego dnia - niedługa pora urlopów, możecie ją wykorzystać bobedziesz miała więcej czasu dla małej, no i jak się ne wyspicie to też da sie wytrzymać. Myślę, że pomysł, że by sama wyrzuciła smoka jest super (ktoś mi juz kiedyś o tym opowiadał).

POWODZENIA i trzymam kciuki , że by się udało
 
Gdyby to było moje dziecko, to smoczek bym schowała i powiedziała dziecku, że się zgubił. Tak zrobiłam z ulubionym kubkiem niekapkiem, kiedy chciałam syna nauczyć pić ze zwykłej szklanki. Po ciężkich dwóch dniach, mam spokój. Jestem zwolenniczką ostrych metod. ::)
 
A ja przeciwnie...moja corcia byla strasznie przywiazana do smoczka , a mnie to spedzalo sen z powiek,zwlaszcza, ze wszystkie doswiadczone ciocie i babcie nieustannie zwracaly mi na to uwage. Duzo rozmawialam z moja Roxana na temat smoczka, az pewnego dnia sama zadecydowala, ze juz go nie chce ( miala 4 lata i 3 miesiace ) , wywalila do kosza i od tej pory era smoczkowa odeszla w zapomnienie. Nie bylo ani jednego ciezkiego wieczoru, ba, nawet chwili zwatpienia nie bylo. Zreszta, dokladnie to samo bylo z pieluchami. Siusiac na nocnik nauczyla sie coprawda tez w wieku prawie 4 lat, ale odbylo sie to bezbolesnie i bez kompletnie zadnego stresu. Prawde mowiac, mialam i mam w nosie, ze stalo sie to pozniej niz u innych dzieci.

Uwazam, ze w doroslym zyciu czlowiek ma wiele sytuacji stresujacych i dlatego staram sie w dziecinstwie mojej corce takich stresow nie przysparzac. Dodam jeszcze, ze moja mloda ma tylko jedna dziurke w zebie i zgryz zupelnie prosty - chodzimy razem do dentysty. Slowo OSTRO w ogole mi nie pasuje do wychowania dzieci. Moj ojciec byl chowany metoda "na ostro" i mial przez to wiele klopotow ze swoimi emocjami.
 
Ja stosuje ostre metody wobec moich synów i nie zauważyłam żadnych skutków ubocznych. Moje dzieci nie miały smoczka, a siusiać do nocniczka zaczęły w wieku 2 lat i kilku miesięcy. Jestem z nich bardzo dumna i bardzo ich kocham. Oprócz wymagań, okazuje im również dużo uczucia. I o to właśnie chodzi, bo dziecko musi znać granice.
Każda z nas ma swoje metody, a ja akurat pobłażania i "lelkania" nie pochwalam. Mam w rodzinie taki "przypadek" i patrzeć nie mogę...
 
Ja wcale nie sugeruje, ze twoje dzieciaki beda mialy problemy z emocjami - zbyt malo wiem o was i o twoich metodach wychowawczych, zeby cokolwiek Tobie inputowac. Tak samo ty nie masz pojecia jak naprawde wyglada moj sposob wychowania Roxany. Z lelkaniem i poblazaniem nie ma nic wspolnego. Moja glowna dewiza jest rozmowa i tlumaczenie. Jesli ta droga nie jestem w stanie czegos przefosowac, to znaczy, ze moje dziecko jest jeszcze zbyt male, aby to pojac i nie robie tego na sile, tylko czekam, az do tego dojrzeje. Moja corka jest tak "wylelkana", ze do przedszkola poszla na wlasne zyczenie i nie beczala w nim nawet jednego dnia. Jest tak wylelkana, ze nawiazuje kontakty z innymi dzieciakami w ciagu 5 minut, ze o zaczepianiu doroslych juz nie wspomne. Nie ma nic z dzieciaka, ktory sie chowa za spodnica mamuski. Nie obserwuje tez specjalnie, aby przekraczala pewne granice. U mnie wyznaczenie granic odbylo sie na zasadzie wyrobienia sobie u malej autorytetu.Zwykle, gdy chce zrobic jakas glupia rzecz, na przyklad przebrac sie w letnia sukienke i przy temperaturze 10oC przejsc przez ogrodek do kolezanki, ja mowie, nie pozwalam, a ona zaczyne beczec. Wtedy mowie : dobrze, idz, jesli chcesz, chociaz mi sie to wcale nie podoba. Ale na dworze jest zimno i jesli zachorujesz nie bedzie mi ciebie wcale zal. Czasem dziw mnie bierze, ze taka argumentacja dociera do 4ro letniego brzdaca. Oczywiscie sa wyjatki, kiedy mloda uprze sie na cos i trzeba ja powstrzymywac sila, zdarzaja sie jednak juz coraz rzadziej.

Bycmoze ja troszke skrajnie podchodze do tego co napisalas wczesniej, ale ja z kolei obserwuje przypadki w rodzinie, w ktorych dzieci byly wychowywane na ostro. Dodam, ze te dzieci maja teraz po 20 lat, i dopiero wowczas widac, jak potworna jest miedzy nimi roznica.Bycmoze jest to tez kwestia w roznicy plci dziecka. Mysle, ze mamy lelkajace SYNOW to faktycznie dla nich gorzej, niz mamy surowe.Potem moja corka bedzie musiala szukac za granica, zeby znalezc faceta nie bedacego ciepla klucha ;)

Ale co do smoczka i innych dzieciecych nawykow...Widzisz, sama napisalas, ze twoje dzieci nie mialy w ogole smoczka - chwala tobie za to. Ale te ktore go maja i sa od niego uzaleznione, nie braly go do pyszczka same. Ktos im musial tego smoczka kupic i podac. Kto? No wlasnie - rodzice. Nie uwazasz wiec, ze to pewnego rodzaju niekonsekwencja? Najpierw rodzic daje, a pozniej w ciagu jednego dnia odbiera, bo tak ma byc i koniec? To taki troszke podwojny przekaz, ktory robi dzieciakowi wode z mozgu. A jestem pewna, ze taki maluch doskonale pamieta momenty kryzysu, w ktorych dla uspokojenia mamusia podawala mu smoka, chocby po to, zeby sobie spokojnie pogadac przez telefon.  I odniesienie do szacunku wobec drugiego czlowieka i czlowieczka....

Wyobraz sobie, ze bardzo lubisz wieprzowine, ale poniewaz masz wysoki cholesterol, twoj maz, w trosce oczywiscie o ciebie mowi : od dzisiaj w naszym domu nie bedzie wieprzowiny, bo jest niezdrowa! Jakie to wywoluje u ciebie reakcje? Bo u mnie wywolaloby jedna jedyna : BUNT. Moze sie myle, moze to tylka ja tak jestem skonstruowana, ze jak mi sie czegos zabrania nie tlumaczac, to robie dokladnie odwrotnie. Jestem jednak pewna, ze kiedy zaszczepic w dziecku bunt, dojdzie on do glosu duzo pozniej, nie teraz, kiedy dziecko ma 4, 5 , 7 , lat, ale wtedy gdy bedzie mialo lat 16.I bedzie ten bunt mial zdwojona sile, bo wczesniej nie mial szansu ujscia i nie mial szansy mierzyc sie z sila rodzica i jego bezwzglednym autorytetem.

Ale...nie jestem alfa i omega....moge sie mylic ;) Nie chce, zebys mnie uznala za taka, co to wszystkie rozumy zjadla - wylalam tutaj tylko swoje przemyslenia i jakies doswiadczenia....
 
reklama
Gratuluję wychowania mądrego dziecka. Ja niestety znam przykład, kiedy miękkie metody doprowadzają do absoluntej porażki. Dziewczynka ma prawie 3 lata i jest chodzącym straszkiem. Boi się wszystkiego i wszystkich. Cały czas ktoś musi z nią być. Mama chodzi przed dzieckiem i usuwa kamienie spod nóg, bo jak sie przewróci to zrobi sobie krzywdę. ::) Dziecko nie pójdzie się samo pobawić do swojego pokoju, bo nie potrafi się samo bawić. ::) To jest ten "przypadek", który chowa sie za spódnicę mamy... ::) Nie wyobrażam sobie pójścia do przedszkola tej dziewczynki.... ::)
Ja nie chcę nikomu narzucać metod wychowania. Pewnie, gdybym miała córkę to inaczej podchodziłabym do niej, niż do synów. Ja nie chcę wychować synów na maminsynków i "ciepłe kluchy", bo tacy mężczyźni doprowadzają mnie do szału. Facet musi być twardy, odpowiedzialny, ale również wrażliwy...i tak staram się wychować moich synów.

Ja jestem przeciwnikiem smoczka, butelek, chodzika itd. itp. Moje dzieci nigdy nie poznały tych wynalazków... Obydwoje raczkowali, dla mnie to było ważne, aby sami robili to, na co pozwala im własne ciało. Jak już pisałam jestem dumna ze swoich synów, bo są mądrzy, ciekawi świata, niczego się nie boją, otwarci na nowe doznania itd.

Pójście do przedszkola to mały egzamin dla dziecka i mamy, dlatego gratuluję Ci, że Twoja córka była doskonale przygotowana na ten moment. Patryk od pierwszego dnia pokochał przedszkole i każdy dzień spędzony w domu (choroba) był dla niego męczarnią. Wydaje mi się, że tak samo będzie z Sebastianem.

Pozdrawiam.
p.s. ja też nie jestem alfą i omegą...
 
Do góry