weronkazzz
tulęTolę
witam,
otwieram ten wątek dla wszystkich lekko zagubionych przyszłych mam. rzadko się tutaj zdarza, żeby jakaś przyszła mama otwarcie sobie ponarzekała - nie tylko na rozstępy, zadyszkę czy zgagę, albo męża - ale tę niesamowitą, nieodwołalną i czasem trochę przestraszającą zmianę, która dzieje się w ich życiu.
ja na przykład przyznaję bez bicia, że się boję, jak to będzie, mimo że dzieć jest chciany i poniekąd planowany. i jakoś humory I trymestru mi nie przeszły, a nawet nasiliły się.
jeśli ktoraś ma podobny dołek i chce się wygadać i wesprzeć, służę rozmową. nic tak nie pomaga jak fakt, że nie każda z nas musi rozkwitać i z lubością gładzić się po rosnącym brzuszku
otwieram ten wątek dla wszystkich lekko zagubionych przyszłych mam. rzadko się tutaj zdarza, żeby jakaś przyszła mama otwarcie sobie ponarzekała - nie tylko na rozstępy, zadyszkę czy zgagę, albo męża - ale tę niesamowitą, nieodwołalną i czasem trochę przestraszającą zmianę, która dzieje się w ich życiu.
ja na przykład przyznaję bez bicia, że się boję, jak to będzie, mimo że dzieć jest chciany i poniekąd planowany. i jakoś humory I trymestru mi nie przeszły, a nawet nasiliły się.
jeśli ktoraś ma podobny dołek i chce się wygadać i wesprzeć, służę rozmową. nic tak nie pomaga jak fakt, że nie każda z nas musi rozkwitać i z lubością gładzić się po rosnącym brzuszku