Mój roczniak ma coś bardzo podobnego i też koło 3-4 miesiąca się nam zaczęły problemy skórne. Też tylko na buzi i też w formie takich czerwonych placków. Dwóch dermatologów stwierdziło ŁZS. I teraz uwaga: chyba nie kłamali bo było też oprócz tego, co u Twojego syna sporo takiej łuski na głowie i czole, co rzeczywiście było klasycznym ŁZSem, który około 6 miesiąca w zasadzie przeszedł sam. Furgon leków i mazideł, które kupiliśmy z polecenia, poza odchudzeniem portfela, zdziałał tyle, co nic. Tylko że jak przeszedł mu ŁZS to się okazało, że mieliśmy kombosa ŁZS z AZSem (nietolerancje pokarmowe - do dziś co i rusz wychodzi, że Małego coś uczuliło i buzia znów się zaognia). W dużej mierze to, że zmiany pojawiły się wcześniej i były równoległe z ŁZSem spowodowało, że dermatolodzy odrzucili teorię o możliwym AZS. Do czego pije: Wasza intuicja może być słuszna, że to jest jakaś alergia, u nas wywiad rodzinny naprowadzał w kierunku atopii, ja dodatkowo karmię cały czas piersią i jak przestałam pewne rzeczy jeść obserwując co może być przyczyną plam, to widziałam, że pewne pokarmy ewidentnie szkodzą. Natomiast diety eliminacyjnej na własną rękę raczej bym nie próbowała. Wydaje mi się, podkreślam, że nie jestem medykiem, że ponieważ Wasz syn jest jeszcze bardzo mały, to dermatolodzy raczej mogą się właśnie przed diagnozą AZS wstrzymać, bo zwyczajowo się kwalifikuje, że to dotyczy już starszych niemowląt. Dlatego warto drążyć i odwiedzić alergologa.