reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie „Butelkowe S.O.S. - chwila, która uratowała nasz dzień” i opowiedz, jak butelka pomogła Ci w rodzicielskim kryzysie! 💖 Napisz koniecznie Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców. Ekspres i sterylizator z osuszaczem od marki Baby Brezza

reklama

Jak sobie radzicie, bo ja po mału wysiadam

Jagoda132

Fanka BB :)
Dołączył(a)
22 Kwiecień 2023
Postów
203
Witam,
Przyszłam się trochę wyżalić i poradzić jednocześnie.
Jestem mamą 16 miesięcznego malucha. Mamy teraz ciężki okres - wychodzą kolejne zęby, ledwo co przebiły się 4, teraz hurtem idą wszystkie 3. Dziecko w tym czasie mało je tradycyjnych posiłków za to przystawia się co 1-1,5h do piersi. Pozwalam jej na to, bo widzę jaką przynosi jej to ulgę. W nocy wisi na cycku non stop-śpi ze mną w łóżku.Do tego zmagamy się z katarem, kaszlem. Inhaluje, odciągam, nawilżam i tak bez końca…..
Jeszcze w tym trudnym okresie dla mojego dziecka ja sama choruje i to nie jest tylko przeziębienie. Dziecko zresztą też choruje wraz ze mną….. Choroby nie odstępują nas na krok już od ponad miesiąca.
Na to wszystko zaraz wracam do pracy i dziecko poznaje nianię. Idzie to nam tak opornie. Co tylko zostawię ją na chwilę z nianią to dziecko mnie szuka, niepokoi się-ja wiem, że to nie jest dla niej łatwe, ale ja wymiękam. Płacz mojego dziecka działa na mnie jak płachta na byka, ale w tym sensie, że nie tyle co mnie denerwuje, ale sprawia, że nie potrafię jej ot tak po prostu zostawić i chcę jak najszybciej jej pomóc, ukoić jej „ból”.
Adaptacja kończy się tak, że spędzamy wszyscy czas razem, a dziecko i tak jest przy mnie non stop i tylko obserwuje nową osobę. Nie wyobrażam sobie histerii jak nie będzie mnie 9h poza domem….

Dziecko nie odstępuje mnie na krok przy niani i przy mężu również. Chce być tylko ze mną, a ja przez to nie mam nawet kiedy ugotować jej posiłków. Kiedy rano mam plan wstać wcześniej i to ogarnąć dziecko jak na zawołanie się budzi. W nocy do spania zasypia przy cycu, znowu co ja odłożę to 30 minut śpi, budzi się, znowu lulam i wciąż to samo. Cały czas jest czujna, noce są bardzo niespokojne.
W ciągu dnia jak uda mi się ją odłożyć na drzemkę, to musi być cisza, a odłożyć daje się ją tylko do wózka. Wtedy chodzę jak na palcach i non stop zerkam czy się nie wybudza, bo inaczej znów muszę brać ją na ręce i lulać.
W kwestii partnera-on nie ma w ogóle cierpliwości do dziecka, przez co naprawdę to ja praktycznie całą dobę zajmuje się małą. Potrafią chwilę się pobawić, poczytać książki i dziecko biegnie do mnie. Pojawiają się pretensje, że jest bałagan itp., a ja naprawdę nie ogarniam…..
Przygotowanie obiadu to dla mnie odskocznia, nie oczekuję dni na wyjście z domu chciałabym zwyczajnie zamiast nosić dziecko na rękach móc posprzątać w mieszkaniu.
Boję się nadchodzących dni - praca, niania, ogarnięcie wszystkiego dookoła, karmienie dzienne, nocne.
Mam coraz większe wyrzuty sumienia, że zostawiam dziecko.
Pierwszy raz od porodu mam prawdziwego doła. Zawsze było ciężko, ale teraz jakby nastąpiła kumulacja i wymiękam.
Do tego wszystkiego powyżej mogłabym dodać jeszcze kilka rzeczy, ale chyba na razie wystarczy….
Może ktoś z was też był w takim trudnym momencie i ma dla mnie jakieś dobre rady jak przetrwać albo sobie ułatwić.

Pozdrawiam 👋
 
reklama
Co to znaczy, że partner nie ma cierpliwości do własnego dziecka? Poza KP powinien wszystko normalnie z dzieckiem robić.
 
Witam,
Przyszłam się trochę wyżalić i poradzić jednocześnie.
Jestem mamą 16 miesięcznego malucha. Mamy teraz ciężki okres - wychodzą kolejne zęby, ledwo co przebiły się 4, teraz hurtem idą wszystkie 3. Dziecko w tym czasie mało je tradycyjnych posiłków za to przystawia się co 1-1,5h do piersi. Pozwalam jej na to, bo widzę jaką przynosi jej to ulgę. W nocy wisi na cycku non stop-śpi ze mną w łóżku.Do tego zmagamy się z katarem, kaszlem. Inhaluje, odciągam, nawilżam i tak bez końca…..
Jeszcze w tym trudnym okresie dla mojego dziecka ja sama choruje i to nie jest tylko przeziębienie. Dziecko zresztą też choruje wraz ze mną….. Choroby nie odstępują nas na krok już od ponad miesiąca.
Na to wszystko zaraz wracam do pracy i dziecko poznaje nianię. Idzie to nam tak opornie. Co tylko zostawię ją na chwilę z nianią to dziecko mnie szuka, niepokoi się-ja wiem, że to nie jest dla niej łatwe, ale ja wymiękam. Płacz mojego dziecka działa na mnie jak płachta na byka, ale w tym sensie, że nie tyle co mnie denerwuje, ale sprawia, że nie potrafię jej ot tak po prostu zostawić i chcę jak najszybciej jej pomóc, ukoić jej „ból”.
Adaptacja kończy się tak, że spędzamy wszyscy czas razem, a dziecko i tak jest przy mnie non stop i tylko obserwuje nową osobę. Nie wyobrażam sobie histerii jak nie będzie mnie 9h poza domem….

Dziecko nie odstępuje mnie na krok przy niani i przy mężu również. Chce być tylko ze mną, a ja przez to nie mam nawet kiedy ugotować jej posiłków. Kiedy rano mam plan wstać wcześniej i to ogarnąć dziecko jak na zawołanie się budzi. W nocy do spania zasypia przy cycu, znowu co ja odłożę to 30 minut śpi, budzi się, znowu lulam i wciąż to samo. Cały czas jest czujna, noce są bardzo niespokojne.
W ciągu dnia jak uda mi się ją odłożyć na drzemkę, to musi być cisza, a odłożyć daje się ją tylko do wózka. Wtedy chodzę jak na palcach i non stop zerkam czy się nie wybudza, bo inaczej znów muszę brać ją na ręce i lulać.
W kwestii partnera-on nie ma w ogóle cierpliwości do dziecka, przez co naprawdę to ja praktycznie całą dobę zajmuje się małą. Potrafią chwilę się pobawić, poczytać książki i dziecko biegnie do mnie. Pojawiają się pretensje, że jest bałagan itp., a ja naprawdę nie ogarniam…..
Przygotowanie obiadu to dla mnie odskocznia, nie oczekuję dni na wyjście z domu chciałabym zwyczajnie zamiast nosić dziecko na rękach móc posprzątać w mieszkaniu.
Boję się nadchodzących dni - praca, niania, ogarnięcie wszystkiego dookoła, karmienie dzienne, nocne.
Mam coraz większe wyrzuty sumienia, że zostawiam dziecko.
Pierwszy raz od porodu mam prawdziwego doła. Zawsze było ciężko, ale teraz jakby nastąpiła kumulacja i wymiękam.
Do tego wszystkiego powyżej mogłabym dodać jeszcze kilka rzeczy, ale chyba na razie wystarczy….
Może ktoś z was też był w takim trudnym momencie i ma dla mnie jakieś dobre rady jak przetrwać albo sobie ułatwić.

Pozdrawiam 👋
Dobre rady jakie mi sie tu nasuwają... to przede wszystkim wieksze zaangażowanie partnera we wszystkie czynności poza kp, jak wyżej sugestia. Nie wiem jak wyglada wasz dzien, ale znaleźć sobie dla siebie 2h lub 3h czasu bez dziecka, wyjść na spacer, na zakupy, na masaż, cokolwiek, zeby zrobic sobie przerwę. Moze właśnie zostawic nianię. Adaptacja w placówce tez jest zwykle początkowo z rodzicem, a potem bez.
Tez tak mialam i mam, ze okresowo dziecko chce być wyłącznie ze mną. Usypianie do dzis spoczywa na mnie niestety (będziemy próbować to jakos zmieniać), ale tam gdzie sie da, wkracza maz. Jak ja usypiam, to przykładowo robi obiad na następny dzien. Śniadania on robi, ja ogarniam dziecko z rana (tez to jest problem, bo nie lubi wstawać i jest marudzenie na dzien dobry). Ogolnie stolujemy sie tez (ja mam głównie zdalna pracę, on różnie, czasem tez) w pobliskiej stołówce. Dziecko ma wyżywienie w placówce, ale tez wiadomo zawsze cos w domu organizujemy, bo czasami musi byc drugi obiad/fajny podwieczorek w domu, czy kolacja na ciepło itp.

U mnie ten okres po urodzeniu sie dziecka plus potem jak juz poszłam do pracy był bardzo ciezki, a nadal nie jest łatwo (dziecko za pare tyg kończy 3 lata). Ale u mnie maz robil wszystko właściwie poza kp. Na zmianę wykonujemy obowiązki zwiazane z domem, opieka nad dzieckiem i zwiazane z nami z osobna (wyjscia do lekarza, zalatwianie spraw zyciowych itp). Jak byłam na url.macierzynskim, to wiadomo, ze wiekszosc dnia bylam sama z dzieckiem. Nie mamy za bardzo nikogo do pomocy. Więc dopiero mąż po powrocie z pracy włączał sie. Ale np robił mi (a potem tez dla naszej 3) obiady. Tak, nie dałam rady w większości nic ugotować. Czasami to były gotowce (db jakosci). Mozna pomyśleć o cateringu dla siebie.

Przede wszystkim to wiedz, ze zachowanie dziecka, ktore opisujesz, jest normalne. Tez tak mieliśmy, zeby, mamoza, infekcje...marudzenie, placz... pobudki w nocy itp. U nas był co prawda zlobek i częste infekcje na początku i w dodatku głównie ja na opiece, bo dziecko miało mamoze. Ale potem żeśmy sie opieką wymieniali, bo bym nie ujechala. Szczerze mówiąc zlobek i powrot do pracy, gdy ustały juz te ciągi chorob, byl w pewnym sensie zbawieniem.

Przy moim dziecku do ok 2 lat nic sie nie bardzo dalo zrobic w kuchni czy w domu. Nie, nie zajmie sie soba, bajek nie puszczam. Zresztą jak sie zle czuło, no to na ręce. Oczywiście, ze próbowałam, urządziłam w kuchni zabawę, zeby sobie cos tam ugotować, ale wiadomo jak wyglądało to wszystko. Tez sprzątanie mieszkania to bylo wyzwanie, ale nikt nikomu nie robił wyrzutów. Oczywiście byly spiny, kwasy, ale wynikały one z permanentnego zmęczenia i frustracji...

Ważne tez aby moze poszukać pomocy psychologa, trzeba zadbać o siebie.

Porozmawiaj tez z partnerem o tym wszystkim. Opieka nad dzieckiem, prowadzenie domu, to nie jest wyłącznie zadanie matki.
 
Ostatnia edycja:
Dam Ci radę co do niani - zostaw dziecko z niania i wyjdź. Moj syn ma nianię od 1,5 roku, bawią się razem dobrze, ale jak mnie widzi to też chce do mnie. Zostaw dziecko z nianią i wróć o ustalonej porze odbioru.
Dobra rada. Nie mam doświadczenia z nianią, ale dziecko moje z babcia (sporadycznie, bo pisałam, ze brak pomocy - np bo z różnych względów nie ma tej pomocy na codzień niestety), w naszej obecności - lgnelo do nas, nie do babci. Zwyczajnie najpierw oswajalism, ale potem znikalismy i tyle. Nie płakało akurat za nami. Moze dlatego, ze to babcia, wiadomo, ze inaczej niż niania, ale... jednak mysle, ze cos w tym jest. Nie oswoi sie z nianią, jeśli nie zostawi sie go samego. Wiadomo, ze teraz jest ciężki okres, ale to minie.

Dziecko w trudnym okresie chce bliskości z matką, przynajmniej u nas tak jest (mysle ze to ma związek z kp; mam znajome nie-kp i u nich każdy z rodziców jest na tym samym miejscu w rankingu u dziecka - ale nie robiłam nt badan i nie chce tez nikogo obrazac). Ale matka, która nie ma siły i jest wyczerpana na nic się zda dziecku, ze tak to napisze moze niezbyt przyjemnie. Dlatego trzeba wpierw zadbać o siebie, zeby moc zajmować sie dzieckiem.
 
Ostatnia edycja:
Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Ja przy pierwszym też nie chciałam zostawić, bo płacze bez mamy, bo mąż straci cierpliwość, bo babcia nie zrozumie co woła... I sama traciłam cierpliwość, byłam nieuważna i zmęczona. Zaczęłam wychodzić nawet na pół godziny, żeby być sama.
Mimo, że byłam w domu 4 lata, to maż pomagał jak mógł. Też miałam takie dni, że dziecko cały czas na mnie, w domu bałagan, a na obiad kanapki. Ale nigdy nie usłyszałam wyrzutów od męża, że coś nie jest zrobione.
 
Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Ja przy pierwszym też nie chciałam zostawić, bo płacze bez mamy, bo mąż straci cierpliwość, bo babcia nie zrozumie co woła... I sama traciłam cierpliwość, byłam nieuważna i zmęczona. Zaczęłam wychodzić nawet na pół godziny, żeby być sama.
Mimo, że byłam w domu 4 lata, to maż pomagał jak mógł. Też miałam takie dni, że dziecko cały czas na mnie, w domu bałagan, a na obiad kanapki. Ale nigdy nie usłyszałam wyrzutów od męża, że coś nie jest zrobione.
Ja tez mialam pewien problem, zeby zostawic z babcią. Wydawalo mi sie, ze juz naprawde w takich trudniejszych sytuacjach będziemy prosili o pomoc, ale teraz widzę, ze moze za malo, bo chcielismy sami i myśleliśmy, ze będzie jakis problem. Zwlaszcza przy kp. Dziecku by to nie zaszkodziło. A poza tym na tym etapie po rd i po roku to juz w ogole żaden problem, bo można dać cos zjedzenia innego. Moze i by początkowo plakalo. Ale nie wiadomo w sumie.
Z perspektywy wiem, ze babcia z problemami zdrowotnymi, ale normalnie funkcjonująca tez jakos da radę. Na pl zabaw moze srednio, ale w domu może coś pokazać, poczytać itp.

Wydaje mi sie, ze autorka tez moze obawia sie zostawic z nianią, ale niania to teoretycznie taka opiekunka jakby byla nia babcia czy ciocia, po prostu nie rodzina i do tego odpłatna pomoc.

@Jagoda132 jak wymiękasz, to po prostu wychodz z domu, zeby nie byc w poblizu. Pracujesz wtedy jak niania jest, czy jak to wyglada?

PS Z porad jakie mi sie nasunęły po czasie - nie korzystałam - niektórzy wynajmują pomoc do sprzątania.
 
Dam Ci radę co do niani - zostaw dziecko z niania i wyjdź. Moj syn ma nianię od 1,5 roku, bawią się razem dobrze, ale jak mnie widzi to też chce do mnie. Zostaw dziecko z nianią i wróć o ustalonej porze odbioru.
potwierdzam. My też się adaptujemy do niani. Pracuje w domu. Kiedy przychodzi, uciekam na górę i słyszę jak cudownie się bawią. Jak tylko zejdę na pół minuty na dół i córka mnie wypatrzy jak przemykam do kuchni, to jest płacz i mamamamama.
Okresowo mała też ma mamozę, ale pięknie załatwia to jej tata 🤷 mają super więź i jak spędzają razem czas, nie jestem jej potrzebna. Dopóki mnie nie wypatrzy jak przemykam do kuchni 😅
Też uważam tu problemem jest deficyt ojca
 
reklama
Do góry