IZYDA...relacje Justynki z Jarkiem i odwrotnie sa bardzo dobre...Od samego poczatku,nie zauwazylam nawet tego czasu kiedy ona sie przestawiala ze bedzie w naszym domu ktos nowy..ona chyba tak bardzo potrzebowala ojca i rodzenstwa ze przyjela te zmiany z wielka radoscia i otwartoscia..Chciala od poczatku zwracac sie do niego tata...nawet ma u niej duzy autorytet... kanapki je takie jak tata,jak sie ubiera tata musi obejrzec czy ladnie wyglada, to samo z fryzura,do niego sie ze wszystkim zwraca,ciagle mowi ze jest ladny ,ze pachnie ladnie, klei sie do niego,przytula.taka jest... i w kolo gada jak przekupka..Klaudia nie ma odruchow takich jak ma Justyna... nie przychodzi sama zeby sie przytulic... ukochac... stoi z boku,obserwuje ..popatrzy i to wszystko... nie reaguje na gilgotki tak zwyczajnie,na poczatku wogole nie bylo placzu.. na cos gdzie dziecko powinno zareagowac placzem,czy pokazac jakies emocje pozytywne lub nie u Klaudii nie bylo nic.. przynajmiej na zewnatrz... mam wrazenie ze wiecznie jest na dystans... nie w stosunku do mnie..do wszystkich..takie ma tez relacje z dziecmi... i taka byla wczesniej , wlasciwie zawsze od kiedy pamietam... nie wiem z czego to wynika??Patrzac po swoim dziecku,to Justyna od malego bobaska domagala sie dotyku,przytulania, zainteresowania,kontaktu...placzem czy marudzeniem do tej pory zalatwia sobie wiele spraw...a Klaudia??? Nie znalam jej mamy ale mam wrazenie ze byla zaniedbywana.. to samo dotyczy wymowy...W wieku 4 lat mowila niewiele i to wlasnym jezykiem,tu sie klania tez praca z dzieckiem..trudno tak kogos oceniac,ale niczego nie byla uczona a ja to nadrabiam teraz...Pytalam Jarka skad to sie wzielo ze Klaudia jest taka... biedna w pewnym sensie... on mowi ze tak jest po tym jak zmarla jej mama,wlasciwie wszystko co sie dzieje to przypisuje temu co sie wydarzylo,ze stracila matke... ze byla przy jej smierci.. Nie jestem psychologiem, tylko technologiem..nie mam pojecia jak takie wydarzenie moze wplynac na psychike. dziecka.. a co jest zaniedbaniem w tym przypadku.... i pewno sie nie dowiem nigdy...