reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Małżeństwo...

Ewelka20

Fanka BB :)
Dołączył(a)
2 Październik 2013
Postów
248
Witam drogie kobietki ;-) Może wy coś podpowiecie ...
Jestem z mężem od 8 lat z czego 4 po ślubie i mamy 4 dzieciaczków.Najmłodszy ma 2,5 mies.
Na wstępie zaznaczę,że NIE chodzi o pomaganie w domu przez męża czy coś...
Otóż już bardzo,bardzo długo-mąż traktuje mnie jak koleżankę,a nie żonę.
Zwraca się do mnie bezosobowo,bardzo rzadko po imieniu ni mogę podejść się przytulić bo zaraz/ciągle słyszę:no odsuń się,poczekaj chwilę,później itd(mowa tu o zwykłym kilku sekundowym przytuleniu)-i nie,nie chodzę za mężem przytulając go co chwilę i zamęczając.W kwestii pocałunku...Ba..nawet buziaku to już w ogóle nie pamiętam jak to jest,gdy twój własny mąż cię pocałuje ;-) .W momencie gdy dostałam złe wyniki i martwiłam się,czy wszystko będzie dobrze,mąż nie zdobył się na to,by przytulić i pocieszyć,a jedynie na poklepanie po plecach i standardowej formułce "nie masz się co martwić".Jeśli chodzi o seks,to tu niestety nic się nie dzieje,ale nie z mojej winy.Po badaniach będę mogła mieć dopiero założoną spiralę,a mąż odmówił kategorycznie prezerwatyw.
Nie,ja też nie jestem idealna.Mam wiele wad i zdaje sobie sprawę,że bardzo ciężki charakter.Ale staram się jak umiem.Dbam by zjadł to co lubi,to ja wychodzę z inicjatywą by się przytulić czy dać głupiego buziaka.Pytam jak minął dzień,gdy jest jakiś bez humoru staram się dowiedzieć czy coś dzieje...Próbowałam rozmawiać z mężem,czy się coś dzieje,ale na każdą próbę rozmowy słyszę:znowu wymyślasz,czepiasz się itd...
Nie bardzo wiem,o co dokładnie chodzi mojemu mężowi,bo kiedyś był zupełnie inny,nie było problemu by okazał czułość cokolwiek.Teraz po prostu jestem jak dobra koleżanka,która posprząta,ugotuje i zaopiekuje się dziećmi.Nie podejrzewam,że mąż może mnie zdradzać,bo nie wychodzi nigdzie(bardzo rzadko-i NIE,NIE zabraniam mu wychodzić)
A jeśli chodzi o dzieci,to też jestem sama-choć jak parę razy usłyszałam,że przynosi wypłatę to nie mam się o co czepiać(małe sprostowanie!-to akurat powiedziała moja siostra gdy chciałam by mi coś doradziła)-więc tego wątku(na temat podziału ról w domu)-nie będę rozwijać ;-)
P.s.Z tą wypłatą to tak stwierdziła moja siostra,gdy poprosiłam o radę.Mąż mi nie wypomina,że on pracuje,nie mówi,że to "jego"wypłata...:-)Źle to ujęłam wcześniej...;-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ewelka A macie czas tylko dla siebie? Wiem, że przy trójce małych dzieci i niemowlaku, pewnie jest z tym ciężko... Może po prostu Twojego męża obecnie to przerosło - pracuje na całą rodzinę, wraca do domu - a tam spokoju nie ma, bo dzieci. Może dopadło go przemęczenie? Macie szanse chociaż na kilka dni urlopu?
 
Witam drogie kobietki ;-) Może wy coś podpowiecie ...
Jestem z mężem od 8 lat z czego 4 po ślubie i mamy 4 dzieciaczków.Najmłodszy ma 2,5 mies.
Na wstępie zaznaczę,że NIE chodzi o pomaganie w domu przez męża czy coś...
Otóż już bardzo,bardzo długo-mąż traktuje mnie jak koleżankę,a nie żonę.
Zwraca się do mnie bezosobowo,bardzo rzadko po imieniu ni mogę podejść się przytulić bo zaraz/ciągle słyszę:no odsuń się,poczekaj chwilę,później itd(mowa tu o zwykłym kilku sekundowym przytuleniu)-i nie,nie chodzę za mężem przytulając go co chwilę i zamęczając.W kwestii pocałunku...Ba..nawet buziaku to już w ogóle nie pamiętam jak to jest,gdy twój własny mąż cię pocałuje ;-) .W momencie gdy dostałam złe wyniki i martwiłam się,czy wszystko będzie dobrze,mąż nie zdobył się na to,by przytulić i pocieszyć,a jedynie na poklepanie po plecach i standardowej formułce "nie masz się co martwić".Jeśli chodzi o seks,to tu niestety nic się nie dzieje,ale nie z mojej winy.Po badaniach będę mogła mieć dopiero założoną spiralę,a mąż odmówił kategorycznie prezerwatyw.
Nie,ja też nie jestem idealna.Mam wiele wad i zdaje sobie sprawę,że bardzo ciężki charakter.Ale staram się jak umiem.Dbam by zjadł to co lubi,to ja wychodzę z inicjatywą by się przytulić czy dać głupiego buziaka.Pytam jak minął dzień,gdy jest jakiś bez humoru staram się dowiedzieć czy coś dzieje...Próbowałam rozmawiać z mężem,czy się coś dzieje,ale na każdą próbę rozmowy słyszę:znowu wymyślasz,czepiasz się itd...
Nie bardzo wiem,o co dokładnie chodzi mojemu mężowi,bo kiedyś był zupełnie inny,nie było problemu by okazał czułość cokolwiek.Teraz po prostu jestem jak dobra koleżanka,która posprząta,ugotuje i zaopiekuje się dziećmi.Nie podejrzewam,że mąż może mnie zdradzać,bo nie wychodzi nigdzie(bardzo rzadko-i NIE,NIE zabraniam mu wychodzić)
A jeśli chodzi o dzieci,to też jestem sama-choć jak parę razy usłyszałam,że przynosi wypłatę to nie mam się o co czepiać-więc tego wątku(na temat podziału ról w domu)-nie będę rozwijać ;-)
Jakbym czytała o swoim małżeństwie w ostatnim czasie :/
 
O, nie jestem sama :D
U mnie jest identycznie, przytulanie - "ała, czekaj, no chwilę, muszę zrobić to, to, to...", pocałunki - NIE PAMIĘTAM CO TO JEST, seks - sporadycznie, jak uda nam się zgrać, bo zwykle albo ja albo mąż jesteśmy tak zmęczeni, że nie ma mowy o niczym, a kiedyś to byliśmy jak wieczne nastolatki, spacerki za rączkę, buziaczki, całuski, przytulanki...
Nie powiem, bo cholernie mi tego brakuje i cały czas powtarzam mężowi, że znajdę sobie kochanka do przytulania, ale on to odbiera jako żart.
Tylko że u nas w sytuacjach kryzysowych mam w mężu ogrom wsparcia, jak Syn ląduje w szpitalu, jak nam się życie wali, to wtedy jest dużo czułości, przytulania i pocieszania.

Nie mamy zbyt wiele czasu tylko dla siebie, ale zdarza nam się wyjść do kina, raz nawet pojechaliśmy sami na weekend do Krakowa i wtedy było super, mam nadzieję, że w tym roku tez uda nam się gdzieś wyskoczyć...

Ewelka, u nas przy pierwszym dziecku argument "ja zarabiam" był koronnym zwieńczeniem każdej awantury. Morze łez przez to wylałam, dlatego jak Córka miała rok - uciekłam do pracy.
Teraz ciągle siedzę z Synem w domu, ale mam swoje dochody i mąż już nie pyskuje w tej kwestii.
Niestety, niczego mądrego Ci nie doradzę, bo sama nie wiem, co robić - jak znajdziesz sposób, to daj znać, a póki co się pociesz, że nie jesteś sama z takimi problemami ;)
 
Oooo widzę,że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji ;-) Argument,że zarabia to mówią ludzie z otoczenia np.siostra-że czepiam się a powinnam siedzieć cicho na dupie,w końcu mąż zarabia a ja wymyślam,No cóż ciągle zastanawiam się nad jakimś sposobem by to wszystko odświeżyć,naprawić,bo jesteśmy młodzi,kocham męża,ale długo tak nie pociągnę bo to nie trwa miesiąc-rok tylko dłużej.Póki co jeszcze mam chęć i motywację,i mam nadzieję,że na długo mi jej starczy,bo jak w końcu odpuszczę to już całkiem...Dziewczyny jak tylko znajdę złoty środek na tych naszych mężów to zaraz wam dam znać :-D
 
:ninja2:jja taka jestem często, ale męża traktuję jak męża, często poprostu zamykam się w sobie

Ja jestem straszny nerwus,wszystko przezywam w sobie,az w pewnym momencie pekam i wtedy jest nieciekawie,ale staram sie nad soba pracowac,choc maz nie ulatwia mi tego,bo jak kazdy czasem czlowiek potrzebuje chwili czulosci czy zwyklego potrzymania za reke i nie tylko wtedy gdy chodzi o lozko
 
Ewelka A macie czas tylko dla siebie? Wiem, że przy trójce małych dzieci i niemowlaku, pewnie jest z tym ciężko... Może po prostu Twojego męża obecnie to przerosło - pracuje na całą rodzinę, wraca do domu - a tam spokoju nie ma, bo dzieci. Może dopadło go przemęczenie? Macie szanse chociaż na kilka dni urlopu?


Niestety nie mamy za wielkiej mozliwosci zostac samym.Mozemy dwojke najstarszych dac do tescia,ale dwulatka naszego juz nie bo tesc sie boi z takim malym zostac sam(starsi maja 9 i 5 lat)a najmlodszego 2,5 wiadomo nie zostawie(tesc mieszka w innym miescie 1,5 h od nas)a na moja mame nie moge liczyc.Ja wiem,że moze go wszystko przerastac,ale przeciez mozna pogadac,znalezc jakies rozwiazanie.juz nie raz chcialam wyslac meza do ojca na weeknd(do jego ojca)samego bez dzieci,zeby spotkal sie z kumplami na piwo czy cos ale on nie chce...
 
Moi zdaniem, twojego męża dopadło zmęczenie codziennością. Tak naprawdę zarabia sam na 5 osób ( z tego co czytam). W dzisiejszych czasach ciężko jest utrzymać rodzinę jednej osobie. Chociaż jest 500+ i to akurat nie jest moja złośliwość. :sorry:

Nigdy nie zrozumiem jednej kwestii, siedzenia cicho bo to mąż zarabia i lepiej nie wymyślać. Małżeństwo to związek dwojga ludzi. To że kobieta poświęciła się dzieciom, nie znaczy że nie potrzebuje oparcia, miłości i zrozumienia. Przy 4 dzieci jest co robić i jeszcze trzeba dom ogarnąć. Niestety jest wielu facetów, którzy myślą że kobieta w domu leży plackiem. Że w domu to żadna praca, dlatego ja nie wyobrażam sobie być uzależniona od męża. Po pół roku byłam już w pracy i tego samego będę uczyć moją córeczkę.
 
reklama
Dziewczyny kochane małe sprostowanie,bo wprowadziłam was w błąd.Jeśli chodzi o :"skoro przynosi wypłatę to nie wymyślaj"to doradziła mi siostra,gdy poprosiłam o pomoc,wsparcie,dobrą radę.Mąż mi nie wypomina,że on pracuje,nigdy nie usłyszałam "moja wypłata"...
 
Do góry