reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Niespokojne i rozdrażnione niemowlę

Dołączył(a)
15 Sierpień 2025
Postów
3
Cześć, szukam porady w sprawie tego, że mój syn jest bardzo marudnym, niespokojnym i płaczliwym dzieckiem :(
Już od pierwszych chwil w szpitalu był najgłośniejszy i często płakał, ale cierpliwie czekaliśmy, aż miną pierwsze trzy miesiące, zapewniani przez pediatrę i położną, że wszystko jest w porządku. Syn ma aktualnie 5 miesięcy i jest coraz gorzej.

Poród był bardzo szybki, w 37. tygodniu ciąży. Ciąża przebiegała prawidłowo – nie chorowałam i nie miałam żadnych problemów.

W szpitalu pojawiły się trudności z karmieniem i przybieraniem na wadze, ale udało się je dość szybko rozwiązać – najpierw przy pomocy kapturków (które później odstawiliśmy), a następnie odciągania pokarmu, ponieważ miałam go bardzo dużo. Obecnie laktacja się uspokoiła i karmienie jest łatwiejsze, choć nadal zdarza się, że syn zje, ale nie uspokaja się przy piersi, szarpie się, czasami ciężko go przystawić. Jednak od wyjścia ze szpitala ładnie i regularnie przybiera na wadze. Karmimy się wyłącznie piersią.

Zaraz po powrocie do domu skonsultowaliśmy się z fizjoterapeutą, ponieważ położna zauważyła, że syn jest nieco „wiotki”. Nie stwierdzono jednak ani obniżonego, ani wzmożonego napięcia. Miał od początku trochę słaby i rozlany brzuch, ale miało to z czasem minąć. W tym aspekcie dalej jest jednak słabo pomimo ćwiczeń. Syn robil też bardzo słabe postępy na brzuchu, ciężko było mu utrzymać tę pozycję. Gdy minął trzeci miesiąc slabo tez wyglądało trzymanie przez niego głowy, więc udaliśmy się do innego fizjo, który również potwierdził, że ogolnie jest ok tylko trzeba wykonywać ćwiczenia, bo faktycznie synowi z trudem przychodzą te czynnosci. Tu jestesmy pod stała opieką fizjo.

W drugim miesiącu życia byliśmy również na wizycie u nenatologa, ze wzgledu na zalecenie ze szpitala poniewaz na usg glowy wykryto 1mm torbiel. Na powtórnym usg wyszło, że wszystko jest w porządku.

Byliśmy także u neurologopedy – wykonano podcięcie wędzidełka, ponieważ syn spał z lekko otwartą buzią, a język leżał na dole. Po zabiegu i ćwiczeniach, na ostatniej kontroli stwierdzono, że wszystko jest już w porządku.

Z wypróżnianiem nie było większych problemów – stolce były częste i prawidłowe. Jedynie teraz pojawia się w nich nieco więcej śluzu niż na początku. Stosowałam masaże i próbowałam podawać Espumisan oraz Esputicon, ale nie zauważyłam poprawy w zachowaniu syna. Do tej pory nad ranem widzę, że syn trochę się meczy przy robieniu kupy, ale zawsze ta kupa jest.

Po trzecim miesiącu, zamiast poprawy, nastąpiło pogorszenie. Syn zaczął jeszcze więcej płakać i krzyczeć. Leży niespokojnie, intensywnie rusza nogami i rękami, aż jest cały spocony. Zamiast się uspokajać, coraz bardziej się nakręca, również przy smoczku – sapie, stęka, złości się. W wózku nie potrafi zasnąć, a gdy zbliża się pora drzemki, zaczyna głośno płakać i muszę wracać do domu. Ten płacz przypomina mi płacz z bólu. Bardzo często wkłada rączki do buzi, jakby chciał się uspokoić. Wygląda na mocno rozdrażnionego.

Noszenie na rękach niewiele pomaga – odgina się, wierci, płacze. Ale jak go z powrotem odłożę, to płacz jest jeszcze większy. Wymaga dużego wysiłku, aby znaleźć coś, co go uspokoi. Czasami pomaga zmiana pomieszczenia, np. Jak wejde do łazienki. Czasami go noszę a on krzyczy, wgryza się w moje ramie albo w swoją rękę i jęczy.
Rodzice i teściowie uwazają że „musi go coś boleć, bo to niemożliwe, aby tak płakał bez powodu”. Sama też mam poczucie, że coś jest nie tak, choć trudno mi to rozgryźć, to moje pierwsze dziecko.

Byliśmy u trzech różnych pediatrów – wszyscy stwierdzili, że syn jest zdrowy.
Z własnej inicjatywy wykonaliśmy badania: morfologię, moczu, witaminy D3, TSH, żelaza, ferrytyny oraz kału. Wyszło, że ma niedobór ferrytyny, reszta wyników była w porządku. Zaczęliśmy suplementację żelazem, ale trudno mi uwierzyć, że to niedobór powoduje tak intensywny płacz. Zęby się jeszcze nie wyrzynają, a nawet gdyby, to ten płacz trwa już kilka miesięcy.

Staram się pilnować jego drzemek – obecnie wygląda to tak, że jest aktywny około 1,5-2 godziny, a potem śpi maksymalnie 45 minut, czasem krócej. Bardzo rożnie go usypiam, raz kołyszę, raz to mu nie pasuje i jeszcze bardziej płacze więc odkładam ze smoczkiem. Codziennie jakby dzialalo na niego cos innego. Po pobudce bywa, że całe „okienko aktywności” to marudzenie i płacz. Zdarzają się też lepsze momenty, gdy marudzenie zaczyna się dopiero w połowie. Nie płacze cały dzień, ale kiedy to robi, jest to płacz tak intensywny, jakby coś go naprawdę bolało. Zachodzi się tak, że kaszle ciężko mu zlapac powietrze. Mamy wrażenie, że w domu płacze nawet intesywniej niż np. Na pobieraniu krwi czy na szczepieniu.
Na chwilę można go czymś zająć, ale efekt jest krótkotrwały, jakby chwilowo zapominał o bólu jak się czymś zajmie. Wydaje mi się również jakby cały czas byl zmęczony, często ziewa, szybko się męczy. Dlatego też zrobiliśmy te badania krwi.
W nocy śpi dobrze, w większości pobudek po nakarmieniu od razu sam wraca spać.

Po rozmowie z pediatrą ostatnim krokiem ma być dieta eliminacyjna bez białka mleka krowiego. Jestem na niej od dwóch tygodni. Choć nie wygląda to na alergię (nigdy nie było wysypki ani krwi w kale), chcę to sprawdzić. Od początku nie eliminowałam żadnych produktów, bo położna zapewniała mnie, że w przypadku alergii objawy byłyby wyraźne, a zawsze ze skórą nie mieliśmy problemów. Jedynie pupa jest zaczerwieniona pomimo tego, że bardzo dbam o to miejsce to ciężko się tego zaczerwienienia pozbyć - stąd tez myśl, że może być to jakas alergia. W badaniu kału wyszlo ph równe 5, ale pediatra powiedziała, że w przypadku niemowlat karmionych piersią ciężko takie wyniki w ogóle interpretować.

Rozważam też refluks. Syn często ma czkawkę, odbija mu się nawet godzinę po posiłku, szczególnie gdy go podnoszę z maty. Wydaje mi się, że to może być kwestia połykania powietrza – ma otwartą buzię i dużo się rusza, przez co łapie powietrze. Z ulewaniem problemów praktycznie nie było – zdarzyło się kilka razy, gdy ze zdenerwowania zjadł z dwóch piersi i po prostu się przejadł. Nie bardzo wiem, jak mogę pomóc w tej kwestii i jak do dokładniej zbadać.

Planujemy jeszcze USG brzucha i czekamy na wizytę u osteopaty, niestety terminy są bardzo odległe i czekamy już kolejny miesiąc.

Czy ktoś miał moze podobny przypadek? Czy jest coś więcej co mogę zrobić?
Czy niedobór ferrytyny może dawać takie nasilone objawy?
Czy alergia na bmk może powodować jedynie płacz bez żadnych innych objawów?
Czy spróbować podawać delicol? Czy może tu coś jeszcze pomóc w tym wieku?

Nie wiem już co mam robić, a ciężko funkcjonować z takim płaczem i marudzeniem. Nigdzie nie wychodzę, boję się ruszyć dalej niż osiedle, że nie dam rady go uspokoić, czy uspić :/
 
Ostatnia edycja:
reklama
Jejku, bardzo bardzo współczuję. My mieliśmy bardzo podobnie, pamiętam, jak syn miał 7 msc i pierwszy raz od dawien dawna miał dobry prawie cały dzień. A wiesz dlaczego? Bo się wyspał.
Teraz ma 3 lata i do tej pory na 100% nie wiem, dlaczego w niemowlęctwie aż tak płakał, ale najprawdopodobniej było to połączenie tych 3 rzeczy:
1. Syn jest po prostu bardzo wrażliwy, do tej pory to u niego widać. Wszelkie bodźce mocno na niego wpływają i odreagowuje to na swój sposób - jak był mały to właśnie płaczem. Starałam się nie zabierać go do sklepów, w domu tv zawsze wyłączony, nie grała muzyka w tle, odwiedziny też tylko do konkretnej godziny, żeby te wieczory poświęcić na wyciszanie, mocne ograniczenie grających i świecących zabawek.
2. Refluksu nie miał oficjalnie stwierdzonego, ale w jakimś stopniu to go w pewnym momencie męczyło, bo np widziałam ogromną różnicę, jak nosiłam go w pionie, często inaczej nie chciał. Dlatego zaprzyjaźniłam się z chustą, pomagała. Tak samo jak taka duża piłka do fitnessu, lekkie podskoki pomagały w zaśnięciu czy uspokojeniu się.
3. Mój syn jest bardzo wrażliwy na brak snu. I uwaga: jednocześnie bardzo odporny na zasypianie 😅 do tej pory jest walka z tym jego snem, bo jak śpi za mało to jest nie do wytrzymania. Dzieci w jego wieku potrafią już spać tylko 10h na dobę, on śpi 11,5-12 a i tak potrafi płakać ze zmęczenia. I jak był mały to właśnie w pewnym momencie to ogarnęłam i to nam zmieniło życie. Owszem, sporą część naszego życia dostosowałam pod jego drzemki, ale było warto. Przede wszystkim przy pierwszych oznakach senności natychmiastowe usypianie. Czasami syn nie dawał po sobie znać, ale pilnowałam okien aktywności i kładłam tak czy siak. Jak za późno zabraliśmy się za drzemkę to ciężko było mu zasnąć i czasami ją całkowicie pomijał i do końca dnia była masakra. Bardzo ważna jest pierwsza drzemka - ona nam ustawiała resztę dnia, więc sukcesywnie dbałam o to, by ją wydłużać. Syn też się budził po 30-45 minutach, więc brałam na ręce i lulalam dalej. Z czasem nauczył się dosypiac, tylko już ta druga część drzemki była na mnie, ale przynajmniej spał.
Więc jeśli miałabym wskazać jedną rzecz, nad którą warto popracować, to właśnie ten sen a szczególnie wydłużenie drzemek
 
Ja tak miałam z synem.
Na bank jest wysoko wrażliwy, całe dnie noszenia, tulenia, wymaga do tej pory dużo uwagi.

W naszym przypadku o wiele wiele lepiej zrobiło się jakoś w okienku 1,5-2 latka. Teraz ma 2,5 i już jest spoko. Mamy ciężkie noce, ale dnie są spoko.

Nie zauważyłam korelacji między zachowaniem a jakimiś czynnikami, które by je powodowały. No poza tłumami i przebodźcowaniem.
 
Już z bezsilności wymyślam coraz to nowych lekarzy czy badania, bo ciężko mi uwierzyć, że coś mu nie dolega, ale pomału staram się przywyknąć do tej myśli, że faktycznie jest zdrowy tylko wysoko wrażliwy :/ Zastanawialam sie, czy nie jest przebodzcowany, ale zdecydowaną większość dni widzi tylko mnie bądź męża, bo on pracuje zdalnie i staram się aby każdy dzien wyglądał podobnie. Bardzo rzadko ktoś do nas przychodzi, a jak juz ktoś jest nie widzę aby to jeszcze dodatkowo gorzej na niego wpływało.
Ostatnio faktycznie pokazuję mu coraz więcej zabawek, chociaż grających delikatną muzykę ma może 2 i to też nie zawsze daje mu je do zabawy. Już po prostu z bezsilnosci staram się czymś go zająć zainteresować zeby nie plakal I nie marudził. Często daje mu tylko gryzaki i czytam książkę to nawet jak lezymy potrafi sie zdenerowac i płakać. Większość dnia i tak go noszę, pokazuję mieszkanie, śpiewam, opowiadam, czytam bajki, staram się go jakoś wyciszać. Nie gra u nas telewizor, muzyka. Do drzemek zaciemniam pokój chociaż mam wrazenie, że też czasami i to go irytyje. Też nie widać po nim, że już jest śpiący, pilnuje zeby po 1.5h juz zacząć go usypiać. Co do dosypiania po drzemkach to czasami próbowałam i się udawało, szczególnie jak chcialam aby był wyspany przed jakąś wizytą u lekarza, ale też nie powodowało to aby był w jakimś lepszym humorze więc przestałam to robić. Może tak być, że brakuje mu właśnie takiej dłuższej drzemki w ciagu dnia i cały czas jest jakiś niewyspany. Do sklepów czy na jakieś dłuższe spacery sie nie wybieram, nie mam tyle odwagi. Czasami probowalam to musiałam go nieść z powrotem na rękach.
Kupiłam nosidlo, to jak jest zmęczony to potrafi w nim usnąć też na 40 min na spacerze i potem jak się przebudzi to już sie wierci i denerwuje więc wracam do domu.
Dziwne jest dla mnie to, że nawet jak go biorę na ręce i noszę to tak się denerwuje i płacze, nie jestem w stanie go czasami uspokoić. Tak jakby na jedno chciał być na rękach a na drugie go to by denerwowało.
Jak był mniejszy to nosiliśmy go tylko w fasolce, ale gdzieś w okolicach 3 miesiąca ta pozycja zaczęła go denerwowac wiec nosimy go tylko pionowo.
 
Jako matka dziecka, które miało naprawdę spore problemy ze snem mogę powiedzieć, że warto byłoby postarać się wydłużyć drzemki, bo trochę chyba Twój syn wpadł w błędne koło przemęczenia i na pewno w jakimś stopniu wpływa to na jego samopoczucie i zachowanie. Nie wiem jak duże ma niedobory ferrytyny, ale myślę, że to jest kolejny czynnik, który może pogarszać sytuację.
 
Już z bezsilności wymyślam coraz to nowych lekarzy czy badania, bo ciężko mi uwierzyć, że coś mu nie dolega, ale pomału staram się przywyknąć do tej myśli, że faktycznie jest zdrowy tylko wysoko wrażliwy :/ Zastanawialam sie, czy nie jest przebodzcowany, ale zdecydowaną większość dni widzi tylko mnie bądź męża, bo on pracuje zdalnie i staram się aby każdy dzien wyglądał podobnie. Bardzo rzadko ktoś do nas przychodzi, a jak juz ktoś jest nie widzę aby to jeszcze dodatkowo gorzej na niego wpływało.
Ostatnio faktycznie pokazuję mu coraz więcej zabawek, chociaż grających delikatną muzykę ma może 2 i to też nie zawsze daje mu je do zabawy. Już po prostu z bezsilnosci staram się czymś go zająć zainteresować zeby nie plakal I nie marudził. Często daje mu tylko gryzaki i czytam książkę to nawet jak lezymy potrafi sie zdenerowac i płakać. Większość dnia i tak go noszę, pokazuję mieszkanie, śpiewam, opowiadam, czytam bajki, staram się go jakoś wyciszać. Nie gra u nas telewizor, muzyka. Do drzemek zaciemniam pokój chociaż mam wrazenie, że też czasami i to go irytyje. Też nie widać po nim, że już jest śpiący, pilnuje zeby po 1.5h juz zacząć go usypiać. Co do dosypiania po drzemkach to czasami próbowałam i się udawało, szczególnie jak chcialam aby był wyspany przed jakąś wizytą u lekarza, ale też nie powodowało to aby był w jakimś lepszym humorze więc przestałam to robić. Może tak być, że brakuje mu właśnie takiej dłuższej drzemki w ciagu dnia i cały czas jest jakiś niewyspany. Do sklepów czy na jakieś dłuższe spacery sie nie wybieram, nie mam tyle odwagi. Czasami probowalam to musiałam go nieść z powrotem na rękach.
Kupiłam nosidlo, to jak jest zmęczony to potrafi w nim usnąć też na 40 min na spacerze i potem jak się przebudzi to już sie wierci i denerwuje więc wracam do domu.
Dziwne jest dla mnie to, że nawet jak go biorę na ręce i noszę to tak się denerwuje i płacze, nie jestem w stanie go czasami uspokoić. Tak jakby na jedno chciał być na rękach a na drugie go to by denerwowało.
Jak był mniejszy to nosiliśmy go tylko w fasolce, ale gdzieś w okolicach 3 miesiąca ta pozycja zaczęła go denerwowac wiec nosimy go tylko pionowo.
Rozumiem Twój lęk przed wyjściami z dzieckiem gdzieś dalej "do ludzi", ale może warto byłoby się jednak przełamać i spróbować? Też miałam takie podejście - bałam się, że mała się rozwyje i nie będę w stanie tego ogarnąć. Na myśl o przebodźcowaniu dostawałam gęsiej skórki, więc też każdy dzień wyglądał tak samo, w domu cisza, zero telewizji, nigdzie z małą nie bywałam. No i to chyba był błąd, bo takie dzieci mogą też być po prostu znudzone, sfrustrowane itd. Rutyny i rytuały są ważne, ale niech to będą jakieś stałe punkty dnia w okolicach drzemek, posiłków a nie, że każdy dzień jest taki sam, ciągle te same twarze, pomieszczenia itd.
 
Jako matka dziecka, które miało naprawdę spore problemy ze snem mogę powiedzieć, że warto byłoby postarać się wydłużyć drzemki, bo trochę chyba Twój syn wpadł w błędne koło przemęczenia i na pewno w jakimś stopniu wpływa to na jego samopoczucie i zachowanie. Nie wiem jak duże ma niedobory ferrytyny, ale myślę, że to jest kolejny czynnik, który może pogarszać sytuację.
Ferrytyna wyszla nam na poziomie 16,40 ng/ml przy zakresie 21.8 - 275. Pewnie chwile zajmie żeby odbudować zapasy. Moze przy rozszerzaniu diety będzie trochę lepiej.

No niestety przez te krótkie drzemki, czasami mam wrażenie, że cały dzień go tylko usypiam, bo mija godzina aktywności a on juz tak placze i marudzi, że znowu staram się go położyć spać, tylko też niełatwo go wyciszyć i uspokoić. Czasami są to 4 drzemki, czasami potrzebuje 5, wszystko zależy od tego o ktorej wstanie czy uda się zasnąć. Na sen nocny kładę juz go o 18-18:30 bo już jest taki marudny, że innej opcji nie ma.
Postaram się go znowu dosypiać po drzemkach i zobaczę czy jakkolwiek to nam coś pomoże.
 
Mój syn też był takim rozwrzeszczanym niemowlakiem. Zresztą do dzisiaj głośno protestuje i wyraża swoje niezadowolenie, a ma 1.5 roku. U nas też są problemy ze snem i to jest największym winowajcą złego humoru. Dodatkowo wymaga wiele uwagi, ciągle chce coś nowego, łapie się wszelkich dorosłych zadań i nie ma przy nim odpoczynku czy luzu. Jednak zauważyłam, że im jest starszy i łatwiej nam się porozumiewać to jest mniej marudzenia i złości. Liczę mocno na to, że jak nauczy się mówić to zrobi się już całkiem łatwo i oby to nie były złudne nadzieje 😅

Być może Tobie również trafił się bardzo wymagający bobas. Zauważyłam, że nikt kto nie miał takiego dziecka, nie zrozumie jak to jest. Ja również w kółko słyszę, że syna na pewno coś boli, bo to niemożliwe, żeby tak kiepsko spał w nocy albo marudził w dzień. Jedyne co mogłabym doradzić to spróbuj drzemek kontaktowych i dosypiania, żeby chociaż jedna drzemka była długa. Pamiętam, że po przejściu na 2 drzemki w ciągu dnia zrobiło się nieco lepiej, bo synek miał jedną drzemkę 2h na mnie i się lepiej wysypiał ☺
 
reklama
Ferrytyna wyszla nam na poziomie 16,40 ng/ml przy zakresie 21.8 - 275. Pewnie chwile zajmie żeby odbudować zapasy. Moze przy rozszerzaniu diety będzie trochę lepiej.

No niestety przez te krótkie drzemki, czasami mam wrażenie, że cały dzień go tylko usypiam, bo mija godzina aktywności a on juz tak placze i marudzi, że znowu staram się go położyć spać, tylko też niełatwo go wyciszyć i uspokoić. Czasami są to 4 drzemki, czasami potrzebuje 5, wszystko zależy od tego o ktorej wstanie czy uda się zasnąć. Na sen nocny kładę juz go o 18-18:30 bo już jest taki marudny, że innej opcji nie ma.
Postaram się go znowu dosypiać po drzemkach i zobaczę czy jakkolwiek to nam coś pomoże.
Nie wiem czy nie wpadliście też w ten cykl
-> za krótkie oa -> za mała presja snu.
Może spróbować wpleść trochę wyciszających rzeczy z zakresu SI (uciski, kołysanie w kocyku takie pierdoly) i troszkę wydłużać te OA (bo wiadomo, nagły skok z 4/5 drzemek na 3 byłby za duży, ale wydłużać okna chociaż po 15 minut) jednoczenie próbować go dosypiać na przykład przez 15 minut.
 
reklama
Do góry