Mój lekarz bagatelizował bóle brzucha, skurcze , narastającą ilość wód płodowych (AFI 17) i leukocytozę we krwi( ponad 20 tys przy normie do 10 tys.). Objawy pojawiły się po 16 tc. Na nic się zdały rozmowy i tłumaczenia, że coś jest nie tak. Lekarz uważał, że w ciąży brzuch musi boleć, a ja za bardzo przeżywam ze względu na moją nerwicę. Powiedział mojemu mężowi, żeby znalazł mi dobrego psychologa bo on jest tylko ginekologiem. Ech... zadufany w sobie dupek, przekonany o swojej nieomylności. Trzy razy leżałam w szpitalu i wyciszali mi skurcze lekami, o wszystkie badania musialam się prosić. Nie wiedzieli skąd te skurcze i leczyli tylko objawowo. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę...Okazało się przy porodzie, że mam infekcje...