reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zachowanie meza

Ewelka20

Fanka BB :)
Dołączył(a)
2 Październik 2013
Postów
248
Cześć kobietki :-)
Szczerze to chyba nawet nie potrzebuje porady,a poprostu się wygadać
Będzie długie :-/
Zawsze mnie uczono,że rozmowa potrafi zdziałać cuda,że powinno się rozmawiać ze tak postępują małżeństwa.Wiec przeczytajcie i same oceńcie.
Mamy 4 dzieci i jesteśmy ze sobą prawie 10 lat.Najmlodszy syn budzi się co pół godziny od 23 do 5 rano_Oczywiscie ja wstaje sama do dziecka,mojaz udaje,że nie słyszy jak dziecko płacze.Jestem już mega zmęczona,nie sypiam,a muszę jeszcze przygotować syna do szkoły,córkę do przedszkola i zająć się w dzień młodszymi,nie wspominając o czynnościach domowych.
Poprosiłam męża ,czy nie możemy umówić się z zakupami by robić je raz na dwa trzy dni żebyśmy mogli więcej czasu spędzać razem(zamiast robić codziennie zakupy i widzieć się dopiero wieczorem)i czy mógłby mi pomóc i chociaż raz na jakiś czas posprzątać albo ugotować w sobotę albo w niedzielę,i czy mógłby mi pomóc zająć się weekend dziećmi,bo poprostu jestem już tak zmęczona że nie daje rady.Wiecie co usłyszałam?Że się przypierdalam,że widzę tylko siebie,że jestem zjebana,że mam się wyprowadzić bo nie może na mnie już patrzeć.Powiedzialam mu,że widzę że się od nas odsunął,że go nie interesuje to co mówię,a on mi powiedział,że bo ja żyję plotkami.Nie jest tak,ja nie mam mozlimożli wyjść do koleżanek,porozmawiać z ludźmi bo jestem ciągle w domu.On wychodzi na piwo,na imprezy(czyt.grille itd)a ja nie,więc jeśli opowiadam mu o czym rozmawiałam z np.z bratowa to jest to coś złego?Zaczął mi wpierać ,że mam pretensje do niego oto,że on pracuje-nigdy nie powiedziałam nic takiego,no jak mogłabym mieć o cos takiego pretensje?Ja mu cały czas powtarzam żeby pojechał sam do ojca na weekend,żeby spotkał się z kumplami,zrelaksowal się.I co dostaje w zamian?To nie jest tak,że się czepiam czy mam o wszystkio pretensje.Chcialam tylko na spokojnie porozmawiać,poprosiłam tylko o pomoc,a usłyszałam co usłyszałam.Naprawde zrobiłam aż tak coś złego,że poprosiłam by pomógł mi zająć się naszymi wspólnymi dziećmi?Jest mi cholernie przykro,bo staram się ile mogę,codziennie obiadki takie jak mężuś chce,dziećmi opiekuje się ją,bo on nie ma na to czasu(siedzenie na internecie jest ważniejsze).Pokazałam mu jak można rozwiązać problem choćby z zakupami to nawet na to nie zareagował.Zawsze pytam/interesuje się jak mu minął dzień,czy nic się nie stało.
Sama nie wiem co o tym myśleć.
 
reklama
Rozwiązanie
Szczerze mowiac, to ja nie widze przyszlosci w tym zwiazku.
Mowi Ci, bys sie wyprowadzila, bo nie moze na Ciebie patrzec, a Ty nadal usluznie podsuwasz mu obiadki i wysylasz na piwko z kumplami, sama zostajac w domu z czworka WASZYCH, WSPOLNYCH dzieci ??? Jak dlugo to jeszcze potrwa ?Az "dorobicie sie " kolejnej dwojki i wtedy Cie wyrzuci z domu , po wczesniejszych awanturach ?
On nie traktuje Cie jak czlowieka, tylko jak jakies popychadlo.
I nie widze , z Twojego postu, by ta sytuacja miala jakos ulec zmianie - z jego strony nie ma nawet krzty checi pomocy, jakiejs zmiany.
Zreszta- dlaczego ON mialby cos zmieniac w swoim zyciu - jemu tak wygodnie , na pozycji 2pana i wladcy" . I dopoki TY bedziesz te pozycje wzmacniala, spelniajac...
Szczerze ci współczuję. Sama sobie dzieci nie zrobiłaś. Ty nie powinnaś go prosić o pomoc, to jest jego obowiązkiem. Wspólnie tworzycie dom, co to w ogóle jest że on wychodzi na piwko, grilla a ty styrana po całym dniu siedzisz jak w złotej klatce.

Nie mam 4 dzieci, ale obowiązkami mimo wszystko dzielimy się na pół. Do dziecka w nocy wstajemy na zmianę, co drugi dzień. W zależności od czasu, sprzątam sama albo mi pomaga mąż. Z gotowaniem tak samo.

Od samego początku tak było, nie gotowałam obiadów żeby miał pod nosem. Nie sprzątam jak nawiedzona. Obowiązki miało każde z nas.
 
A czemu ty się PRZED NIM USPRAWIEDLIWIASZ I TŁUMACZYSZ? Prosisz? Z jakiej racji? Poza pracą zawodową TWÓJ MĄŻ ma OBOWIĄZKI męża i ojca. Takie jak współprowadzenie gospodarstwa domowego i wychowywanie dzieci. A ty go prosisz żeby ci pomógł... nóż mi się w kieszeni otwiera.
 
Zgadzam się z dziewczynami! Pan i władca się znalazł! Ojciec jest ojcem, matka jest matką - i tak jak ojciec nie wyręczy w niszeniu dziecka w brzuchu, karmieniu piersią to cała reszta już jest obowiązkami dwojga, a nie matki. Niech się cieszy, że chodzi do pracy, pewnie i tak bardziej wypoczywa tam (jak nie fizycznie to przynajmniej psychicznie) niż Ty w tym czasie w domu. A po pracy wio do domu i zajmować się domem, dziećmi! Powinniście ustalić co jest czyimi obowiązkami (dla przykładu: u mnie zazwyczaj ja gotuję, ale mąż sprząta kuchnię), jak zakupy codziennie to ok, tyle że raz Ty raz on, no i co za grilliki i wyjścia ze znajomymi! Gdyby uczestniczył w życiu domu to jak najbardziej, raz na czas każdemu należy się „reset” (choć przyznam, że my jednak jak gdzieś idziemy to oboje, no chyba że raz na czas jakaś męska lub damska impreza się zarzy, to oczywiście nie ciągniemy ze sobą partnera ;)), a tak to widzę inną osobę, której bardziej się wypoczynek należy niż jaśnie panu! Mi było łatwiej, bo mąż od początku uczestniczył i chciał uczestniczyć w życiu domu, poza tym to przez rok zajmowaliśmy się synkiem na zmianę - ja wróciłam na studia 15 dni po porodzie, on pracował wieczorami - więc oboje mieliśmy świadomość że bycie w domu z dzieckiem i równoczesne ogarnianie domu to NIE jest wypoczynek. Także sytuację miałam łatwiejszą niż Ty, ale jak piszą też dziewczyny - trochę późno, ale pora pokazać mężowi, że jedzonko samo się nie zrobi, dom sam się nie posprząta, dzieci same się nie ogarną - także powalcz, bo warto :)
 
reklama
Dlaczego on tak brzydko się do ciebie odzywa? Zawsze tak mówił? Szczerze mówiąc ja sobie nie wyobrażam usłyszeć takich słów od męża, chyba serce by mi pękło:hmm: Nie wiem czy bym chciała z kimś takim żyć.. Daj mu szanse, wyraź się jasno że chcesz podzielić się obowiązkami i koniec kropka. Jak mu nie pasuje zajmowanie się dziećmi, domem, pomoc żonie i do tego wszystkiego takie odzywki i obrażanie Ciebie to trzeba się zastanowić czy ten związek jeszcze warto ciągnąć. Pamiętaj, że dzieci nie są głuche i ślepe i słyszą i widzą co się dzieje :hmm: Przykre bardzo przykre, zastanów się czy jest sens to ciągnąć..
 
Szczerze mowiac, to ja nie widze przyszlosci w tym zwiazku.
Mowi Ci, bys sie wyprowadzila, bo nie moze na Ciebie patrzec, a Ty nadal usluznie podsuwasz mu obiadki i wysylasz na piwko z kumplami, sama zostajac w domu z czworka WASZYCH, WSPOLNYCH dzieci ??? Jak dlugo to jeszcze potrwa ?Az "dorobicie sie " kolejnej dwojki i wtedy Cie wyrzuci z domu , po wczesniejszych awanturach ?
On nie traktuje Cie jak czlowieka, tylko jak jakies popychadlo.
I nie widze , z Twojego postu, by ta sytuacja miala jakos ulec zmianie - z jego strony nie ma nawet krzty checi pomocy, jakiejs zmiany.
Zreszta- dlaczego ON mialby cos zmieniac w swoim zyciu - jemu tak wygodnie , na pozycji 2pana i wladcy" . I dopoki TY bedziesz te pozycje wzmacniala, spelniajac jego zyczenia, uslugujac mu i kosztem swojego zdrowia starajac sie byc "perfekcyjna pania domu", to on nie bedzie mial zadnego powodu, by to zmienic.
Wiecej egoizmu, kochana. Bycie "meczennica" jeszcze nikomu na dobre nie wyszlo, nic nie osiagniesz, starajac sie wiecznie spelniac jego wymagania.
Jedna praktyczna rada "na juz" , to zacznij spac z najmlodszym dzieckiem. Nie bedziesz musiala wstawac co pol godziny, tylko przytulisz malenstwo i pojdziesz spac dalej. Przynajmniej choc troche wypoczniesz w nocy.
 
Rozwiązanie
Do góry