reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża z Hashimoto.

reklama
AntyTg miałam na poziomie 1100, AntyTPO pow. 600 (dokładnie nie wiem, bo na 600 kończyła się miara laboratryjna), po 2 miesiącach diety eliminacyjnej AntyTPO zaczęło spadać do 470, ale potem znów urosło.

Ogólnie ja w ramach starań przeszłam na dietę eliminacyjną, dzięki której pozbyłam się najgorszych objawów hashi (wreszcie przestało być mi zimno! Zyskałam więcej energii, chciało mi się chcieć, nie byłam już tak depresyjna no i schudłam :-) ), ale jednym z 3 czynników wyzwalających hashimoto jest stres i u mnie to był wyzwalacz choroby przed 9 laty (są 3 wyzwalacze: 1) stres, 2) toksyny 3) nietolerancje pokarmowe/zaburzenia jelitowe). Teraz też niestety na etapie starań dużo stresów i trudnych sytuacji rodzinnych miałam, mega silnych, więc przeciwciała znowu wróciły do wysokiego poziomu i bałam się, że nie uda się tak łatwo z tą ciążą...

Ale...

Moja naprotechnolog poza tradycyjnymi specjalizacjami ma jakiś ukończony kurs z medycyny czy dietetyki sw. Hildegardy (nie wiem, jak to się fachowo nazywa) i zaleciła mi kilka specyfików, które miały za zadanie zregenerować zmęczone nadnercza: napój na gaszonym winie z ziołami, ciasteczka na orkiszu z gałką muszkatołową, cynamonem i innymi przyprawami "na uspokojenie" i coś jeszcze na jelita. W 3 miesiącu od stosowania metod hildegardowych zaszliśmy w ciąże (mimo że to był pojedynczy "złoty strzał", bo nie mieliśmy w tym cyklu starać się o poczęcie). Moja koleżanka tak samo - wcześniej kilka lat starała się o drugie dziecko, nie ma hashimoto, ale miała zdiagnozowane wyczerpanie nadnerczy i też w 3 miesiącu metod hildegardowych zaszła w ciążę. Nie wiem, czy ta dieta hildegardowa miała coś wspólnego z zajściem, czy może fakt, że nie byliśmy nastawieni na ciążę w danym cyklu, ale moja pani doktor mówi mi, że radzi ją pacjentką jak inne metody nie przynoszą spodziewanych efektów i spotkała się kilkakrotnie z tym, że rzeczywiście organizm kobiety dobrze się przy niej regeneruje.

Ogólnie nie miałam problemów z płodnością jako taką, owulacja występowała (jeździłam do lekarza na monitoring), mąż wyniki badania nasienia też miał dobre, ale moja lekarka mówi, że może się tak zdarzyć, że organizm nie przyjmie ciąży, stąd już pierwszego dnia spodziewanej miesiączki jeśli nie dostałam okresu, miałam to wziąć na tapetę i jechać do laboratorium zrobić test beta HCG i zaraz brać encorton, wykupiony wcześniej, właśnie na wypadek gdyby przez wysokie przeciwciała autoimmunologia miała odrzucić dzidziusia.

Na etapie starań brałam też cynk, selen, magnez, witaminę C, witaminę d i parę innych specyfików, bo przez nieszczelne jelita (nietolerancje pokarmowe) miałam trochę wyjałowiony organizm. Teraz też niektóre suplementy przyjmuję, inne odstawiłam ze względu na ciążę - wszystko pod kontrolą lekarza.
 
AntyTg miałam na poziomie 1100, AntyTPO pow. 600 (dokładnie nie wiem, bo na 600 kończyła się miara laboratryjna), po 2 miesiącach diety eliminacyjnej AntyTPO zaczęło spadać do 470, ale potem znów urosło.

Ogólnie ja w ramach starań przeszłam na dietę eliminacyjną, dzięki której pozbyłam się najgorszych objawów hashi (wreszcie przestało być mi zimno! Zyskałam więcej energii, chciało mi się chcieć, nie byłam już tak depresyjna no i schudłam :-) ), ale jednym z 3 czynników wyzwalających hashimoto jest stres i u mnie to był wyzwalacz choroby przed 9 laty (są 3 wyzwalacze: 1) stres, 2) toksyny 3) nietolerancje pokarmowe/zaburzenia jelitowe). Teraz też niestety na etapie starań dużo stresów i trudnych sytuacji rodzinnych miałam, mega silnych, więc przeciwciała znowu wróciły do wysokiego poziomu i bałam się, że nie uda się tak łatwo z tą ciążą...

Ale...

Moja naprotechnolog poza tradycyjnymi specjalizacjami ma jakiś ukończony kurs z medycyny czy dietetyki sw. Hildegardy (nie wiem, jak to się fachowo nazywa) i zaleciła mi kilka specyfików, które miały za zadanie zregenerować zmęczone nadnercza: napój na gaszonym winie z ziołami, ciasteczka na orkiszu z gałką muszkatołową, cynamonem i innymi przyprawami "na uspokojenie" i coś jeszcze na jelita. W 3 miesiącu od stosowania metod hildegardowych zaszliśmy w ciąże (mimo że to był pojedynczy "złoty strzał", bo nie mieliśmy w tym cyklu starać się o poczęcie). Moja koleżanka tak samo - wcześniej kilka lat starała się o drugie dziecko, nie ma hashimoto, ale miała zdiagnozowane wyczerpanie nadnerczy i też w 3 miesiącu metod hildegardowych zaszła w ciążę. Nie wiem, czy ta dieta hildegardowa miała coś wspólnego z zajściem, czy może fakt, że nie byliśmy nastawieni na ciążę w danym cyklu, ale moja pani doktor mówi mi, że radzi ją pacjentką jak inne metody nie przynoszą spodziewanych efektów i spotkała się kilkakrotnie z tym, że rzeczywiście organizm kobiety dobrze się przy niej regeneruje.

Ogólnie nie miałam problemów z płodnością jako taką, owulacja występowała (jeździłam do lekarza na monitoring), mąż wyniki badania nasienia też miał dobre, ale moja lekarka mówi, że może się tak zdarzyć, że organizm nie przyjmie ciąży, stąd już pierwszego dnia spodziewanej miesiączki jeśli nie dostałam okresu, miałam to wziąć na tapetę i jechać do laboratorium zrobić test beta HCG i zaraz brać encorton, wykupiony wcześniej, właśnie na wypadek gdyby przez wysokie przeciwciała autoimmunologia miała odrzucić dzidziusia.

Na etapie starań brałam też cynk, selen, magnez, witaminę C, witaminę d i parę innych specyfików, bo przez nieszczelne jelita (nietolerancje pokarmowe) miałam trochę wyjałowiony organizm. Teraz też niektóre suplementy przyjmuję, inne odstawiłam ze względu na ciążę - wszystko pod kontrolą lekarza.
U mnie Hashimoto wyszło po porodzie wcześniej nie miałam problemów z tarczycą. Ale siostra rowniez ma a w końcu idzie to w genach. Przeciwciala ATPO mi nie wyszły natomiast wyszly mi ATG 3tys byłam również na usg wyszly mi cechy charakterystyczne dla Hashimoto lekkie przekrwienie ogólnie wyników nie mam złych w zasadzie mam dobre jedynie te jedne przeciwciała takie a nie inne.
Szukam właśnie informacji w jaki sposób można je obniżyć gdyż chcemy rodzeństwa dla syna. Endokrynolog nie stwierdziła żeby przez nie miały być jakiekolwiek problemy ale oczywiście informacje wszędzie inne.
Widzę właśnie że dieta można je zmniejszyc szczególnie nie jeść tego co organizm nie toleruje ale jestem świeża w temacie i na razie szukam jakiś konkretnych informacji muszę się wdrożyć ;)
 
Bardzo fajne są ksiązki: Izabela Wentz - "Hashimoto: jak w 90 pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie", dużo cennych i rzetelnych informacji tam jest, ale planów naprawczych, które proponuje, nie można stosować już, gdy okaże się, że jesteś w ciąży (czego życzę) - tak mi powiedziała pani doktor (naprotechnolog), która poleciła mi tę książkę. Ogólnie znam kilka przypadków koleżanek z hashimoto, które zaszły w ciążę bez większych problemów. Wydaje mi się, że najwięcej złego robi tu stres (dlatego ciąża i czas po są jednym z najczęstszych "początków" hashimoto, a mi w ciąży bardzo się nasiliło, bo organizm pracuje w zupełnie innym trybie).
 
Bardzo fajne są ksiązki: Izabela Wentz - "Hashimoto: jak w 90 pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie", dużo cennych i rzetelnych informacji tam jest, ale planów naprawczych, które proponuje, nie można stosować już, gdy okaże się, że jesteś w ciąży (czego życzę) - tak mi powiedziała pani doktor (naprotechnolog), która poleciła mi tę książkę. Ogólnie znam kilka przypadków koleżanek z hashimoto, które zaszły w ciążę bez większych problemów. Wydaje mi się, że najwięcej złego robi tu stres (dlatego ciąża i czas po są jednym z najczęstszych "początków" hashimoto, a mi w ciąży bardzo się nasiliło, bo organizm pracuje w zupełnie innym trybie).
Tak to prawda ja w ciąży również nabawiłam się wiele stresu przez zła diagnozę lekarza i potem już stres mi towarzyszył do końca. W każdym bądź razie również znam kilka osób z tą choroba które nie miały problemów z zajściem więc wierzę w to że uda nam się mieć dwójkę maluchów :) dziękuję za polecenie poszukam w takim razie tej książki :)
Długo zajely wam starania?
 
Tak to prawda ja w ciąży również nabawiłam się wiele stresu przez zła diagnozę lekarza i potem już stres mi towarzyszył do końca. W każdym bądź razie również znam kilka osób z tą choroba które nie miały problemów z zajściem więc wierzę w to że uda nam się mieć dwójkę maluchów :) dziękuję za polecenie poszukam w takim razie tej książki :)
Długo zajely wam starania?
Właśnie doczytałam że w 5 cyklu ;) to mój 5 cykl nie liczę że się uda w najbliższym czasie więc poczekam jeszcze kilka cykli i idę na monitoring upewnić się czy nie mam z tym problemu na razie mi się nie spieszy aż tak :)
 
Tak, nam się udało w piątym, z tym że wcześniej przed 3 miesiące mieliśmy zalecenie, aby odłożyć starania o dziecko, a zająć się własnym (tzn. moim zdrowiem), aby nie ryzykować poronienia. W sumie pod opieką lekarza byłam przez 11 miesięcy zanim zaszliśmy w ciążę - najpierw jeździłam do niej, aby mnie przygotowała, ale sami chcieliśmy dać sobie czas (byliśmy zaraz po ślubie), później lekarka sama zaproponowała, by przez 3 miesiące zająć się dietą, detoksytacją organizmu i uzupełnieniem suplementów (nie każde można brać w ciąży) i potem starania. Teraz trochę martwi mnie to tsh, ale odkąd zwiększyłam letrox, nie śpię już w ciągu dnia, więc myślę, że organizm zareagował na leki, a może po prostu z czasem zapotrzebowanie na hormony rośnie, bo i dzidziuś coraz większy :).
 
Tak, nam się udało w piątym, z tym że wcześniej przed 3 miesiące mieliśmy zalecenie, aby odłożyć starania o dziecko, a zająć się własnym (tzn. moim zdrowiem), aby nie ryzykować poronienia. W sumie pod opieką lekarza byłam przez 11 miesięcy zanim zaszliśmy w ciążę - najpierw jeździłam do niej, aby mnie przygotowała, ale sami chcieliśmy dać sobie czas (byliśmy zaraz po ślubie), później lekarka sama zaproponowała, by przez 3 miesiące zająć się dietą, detoksytacją organizmu i uzupełnieniem suplementów (nie każde można brać w ciąży) i potem starania. Teraz trochę martwi mnie to tsh, ale odkąd zwiększyłam letrox, nie śpię już w ciągu dnia, więc myślę, że organizm zareagował na leki, a może po prostu z czasem zapotrzebowanie na hormony rośnie, bo i dzidziuś coraz większy :).
Ja też porobilam badania czego w organizmie mi brakuje i w zasadzie to ciut za mało mam witaminy D poza tym o dziwo wszystko w normach. Według mojej endokrynolog nie ma przeciwwskazań z moimi wynikami do starań lecz ja od początku jak tylko dowiedziałam się o Hashimoto to czuję lęk o ciążę której tak na prawdę jeszcze nie ma... Chyba naczytałam się niepotrzebnie samych negatywow. Nie wiem jak to jest z tym TSH w ciąży w pierwszej miałam je idealne bez leków wtedy jeszcze nie miałam przeciwciał cały czas było na tym samym poziomie 1.7 nawet nie wiedziałam ze po ciąży tarczyca potrafi tak się zepsuć. Ja biorę obecnie letrox 50 bo 25 mój wynik TSH nie ruszył ani w dół ani w górę stał w miejscu przez 2 miesiące wynosił 2.5 więc teraz biorę 50 i się okaże jak zareaguje. Co do energii to faktycznie czuję duża poprawe nie jestem już taka śpiąca i mam dużo więcej chęci żeby robić różne rzeczy wcześniej ciągle czułam się jak wypluta i myślałam że to zmęczenie bo dziecko czasami daje w kość. No ale się okazało że się myliłam i teraz czuję się świetnie. Poza tym nie mam innych oznak które daje Hashimoto nie mam powiększonej tarczycy nie mam typowej skóry szorstkiej na łokciach włosy nie lecą okres mam regularnie żadnych problemów. Dietę też teraz wprowadziłam jem zdrowo zero syfu... No i tylko się modlić żeby kiedyś zajść w tą drugą ciaze i szczęśliwie ja zakonczyc :)
A dzidziuś to faktycznie od mamusi to potrafi dużo zabrac :D
 
Jak masz wczesne stadium choroby to nie ma się co martwić :). Ja już nie pamiętam, kiedy brałam 50... ;). Zresztą też w całej ciąży będziesz pod opieką lekarza, więc też nie ma co się martwić na zapas, teraz medycyna wiele rzeczy jest w stanie wyprostować. Mnie też moja lekarka uspokaja, że wg niej, nie powinno być już komplikacji (na początku były, miałam plamienia). Z tym że ja od początku ciąży biorę encorton, to jakiś lek z kortyzolem chyba na uspokojenie autoimmunologii i chorób autoagresywnych. Wg ulotki nie wolno brać go w ciąży ;). Mi lekarka wprost powiedziała, że jakby się coś działo, to na spokojnie, nie jechać od razu na najbliższe pogotowie, tylko się położyć, starać odprężyć, odpowiednio wziąć leki i dzwonić do niej, bo pierwsze co zrobi lekarz na pogotowiu przy standardowym podejściu, to mi ten lek odstawi, a "dziudziuś sobie bez niego nie poradzi". Ogólnie całą ciążę czuję się świetnie, nie mam prawie żadnych objawów i nieprzyjemności ciąży, a to już połowa prawie (19 tydzień jutro), jedyne co to w pierwszym trymestrze koszmary, brak apetytu i trochę było mi niedobrze, ale nie wymiotowałam. Poza tym czuję się świetnie, wysypiam, nie mam zachcianek ;). Jedyne co to wypadają mi włosy cały czas no i jak jak TSH mi się podwyższyło ostatnio to spałam i płakałam ;), ale już jest lepiej, jak zwiększyłam letrox. Także w sumie z hashimoto przechodzę ciążę lepiej niż niejedna ciężarówka ;).
 
reklama
Jak masz wczesne stadium choroby to nie ma się co martwić :). Ja już nie pamiętam, kiedy brałam 50... ;). Zresztą też w całej ciąży będziesz pod opieką lekarza, więc też nie ma co się martwić na zapas, teraz medycyna wiele rzeczy jest w stanie wyprostować. Mnie też moja lekarka uspokaja, że wg niej, nie powinno być już komplikacji (na początku były, miałam plamienia). Z tym że ja od początku ciąży biorę encorton, to jakiś lek z kortyzolem chyba na uspokojenie autoimmunologii i chorób autoagresywnych. Wg ulotki nie wolno brać go w ciąży ;). Mi lekarka wprost powiedziała, że jakby się coś działo, to na spokojnie, nie jechać od razu na najbliższe pogotowie, tylko się położyć, starać odprężyć, odpowiednio wziąć leki i dzwonić do niej, bo pierwsze co zrobi lekarz na pogotowiu przy standardowym podejściu, to mi ten lek odstawi, a "dziudziuś sobie bez niego nie poradzi". Ogólnie całą ciążę czuję się świetnie, nie mam prawie żadnych objawów i nieprzyjemności ciąży, a to już połowa prawie (19 tydzień jutro), jedyne co to w pierwszym trymestrze koszmary, brak apetytu i trochę było mi niedobrze, ale nie wymiotowałam. Poza tym czuję się świetnie, wysypiam, nie mam zachcianek ;). Jedyne co to wypadają mi włosy cały czas no i jak jak TSH mi się podwyższyło ostatnio to spałam i płakałam ;), ale już jest lepiej, jak zwiększyłam letrox. Także w sumie z hashimoto przechodzę ciążę lepiej niż niejedna ciężarówka ;).
Tak u mnie to na prawdę sam początek tej choroby odkryłam ja sama robiąc badania przed drugą ciazą gdyby nie to to długo bym nie wiedziała że tarczyca szwankuje w zasadzie endokrynolog sama powiedziała że po usg widać że to świeża sprawa :) w takim razie dziękuję że słowa otuchy mam nadzieję że w końcu uda się zajść i więcej problemów nie będzie :) Tobie również życzę żeby TSH się uspokoiło a ciąża przebiegła z przyjemnością :)
 
Do góry