To mój dopiero drugi temat na tym forum więc jeżeli temat jest źle dodany to przepraszam. Otóż czuje że jestem złą matką z powodu żywienia. Moje dzieciątko ma ponad 3 latka i od momentu gdy pamiętam nie nawidzi mięsa. A ja pominęłam moment w którym powinnam spowrotem normalne żywienie jej wpoić. Na ten moment już nie mam sił i czuje że zawaliłam na całej linii od bardzo dawno moje dziecko je tylko
-pierogi,gofry, naleśniki,jogurty różnego rodzaju te pitne także,placki ziemniaczane z cebulą, oczywiście pieczywo, do tego pomidor ,ogórek , jajka, paluszki rybne,babeczki równego rodzaju (piekę sama), zdąża się że mała na obiad dostaje frytki z świeżych ziemniaków (z piekarnika jak i z frytkownicy-wiem że to nie zdrowe) i owoce praktycznie każde nic poza tym

co do napoi podaje wodę smakową, soki równego rodzaju i mleko pije dwa razy dziennie. a ja sie boję że ona nigdy nie zacznie już jeść normalnie i że pod względem żywieniowym zawaliłam na całej linii. Robiłam jej badania 4 miesiące temu było okey,dzisiaj dzwoniłam do przychodni niestety badania mogę wykonać jak się skończy horror z wirusem . Nie je normalnych obiadów ,mięsa, szynki,sera nic z tych rzeczy nie tyka. Boję że przez mnie może mieć jakieś problemy zdrowotne z powodu takiego jedzenia. Namawiam,próbowałam wszystkiego i nic nie pomaga. Niestety wsparcia w partnerze nie mam często słyszę że to przez mnie mała nie je normalnie, że ja siedzę odpoczątku z nią w mieszkaniu i to ja jej tak wpoiłam że ma tak jeść a nie inaczej. A ja przecież dziecku nie zabraniałam jeść normalnych produktów. Chciałam się tylko wygadać
Kobieto, opamiętaj się.
Co to są normalne obiady? Są jakieś standardy? Musi być kawał miecha, ziemniak i surówka bo inaczej to co niby? Koniec świata?
Poczytaj sobie, każde niemalże państwo ma nieco inna dietę i nie w każdym z nich na obiad jest mięcho.
W pasie śródziemnomorskim jedzą dużo warzyw, owoców, sałatek i surówek. Mięso nie jest głównym składnikiem diety.
W Uk, na śniadanie, wpieprzaja, za przeproszeniem, tyle, ze normalny człowiek się naje na dwa dni (ziemniaki pieczone, grzyby, fasolki, jajka, tosty, pieczone pomidory) a np we Francji w większości przypadków jedzą croissanty i popijają to kawa.
Moja Gaba ma 2.5 roczku i tez za mięsem nie przepada i nie jada go codziennie.
Nie lubi pierogów ale je naleśniki. Tez lubi jogurty.
Z kanapkami jest różnie. Jednego dnia zje sam chleb z masłem a szynkę lub ser zdejmie a innego wciągnie nosem cała. Zje pomidora, ogórka ale musi ściągnąć z kanapki.
Z zup zje pomidorowa i zacierkę. Rosołek. Ale warzywnej już nie. Ma taka dziwnostke ze zje czerwone warzywa ale nie zielone. Poza świeżym ogórkiem.
Je owoce, jabłka, maliny, truskawki, gruszki, pomarańcze. Ale banana nie ruszy.
Frytki tez lubi. Kupuje takie do mikrofali. Bez wyrzutów sumienia.
Mieso je rzadko i wybiórczo. Nie tknie kurczaka, z wołowina jest na pieńku. Ale zeżre np kotleta wieprzowego. Tylko, ze ja rzadko robię wieprzowine. Indyk lepiej jej idzie ale tez w małych ilościach.
Ostatnio nas wieczorem przyłapała nad kebabem. Zamówiliśmy już po tym jak poszła spać a ta wylazła z sypialni i dopięła się do talerza. Pozarla prawie całego. Z takim apetytem, ze aż nie chciałam jej zabierać. Myślałam ze wyjdę z siebie i stanę obok. To ja po farmach jeżdżę, kupuje najświeższe, gotuje w domu żeby wszystko było jak najlepsze a ta larwa byle scierwo z kebaba pożera...
Zje makaron, ryz czy ziemniaka. Kasze u nas są sporadycznie.
Pije wodę, mleko. Nie lubi herbaty ani soków. Tylko malinowy sok od Herbapolu.
W ciągu ostatnich kilku lat zaczęło się ciśnienie na zdrowe jedzenie i jeśli dziecko ma w rączce ciasto czy batona to matka (tak, matka bo ojcom wszyscy wybaczają) jest odsądzana od czci i wiary. Moja Gaba je ciasta, pieke w domu. Wie co to ciastko, batonik. Ale wie tez, ze te rzeczy je się w małych ilościach i po posiłku a nie zamiast.
Tez odpuściłam sobie walki. Dziecko jest zdrowe, wesołe, żywe. A to, ze nie ma diety zgodnej z tym co wszelkiej maści eksperci sugerują to już naprawdę nie jest mój problem.
Jeśli dziecko zdrowe i zadowolone to weź na luz i przestań uprawiać samobiczowanie.
Partnera kopnij w goleń, może wtedy przejrzy na oczy. Nic nie stoi na przeszkodzie aby on się wykazał w przekazywaniu córce zdrowych nawyków żywieniowych. Łatwo jest krytykować dopoki się samemu nie spróbuje.