reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki - I połowa 2020 roku

reklama
Podobno ciemnienie kreski na tescie nie mowi nam o tym czy z ciaza okej. Mi po 4 dniach od 1 testy bardzo sciemniala, byla taka sama jak ta testowa wrecz a kolejne 4 dni pozniej stracilam...😑😪
Ciemnienie kreski mówi o tym czy wzrasta poziom betaHCG. Idąc takim tokiem myślenia teoretycznie do II trymestru każde USG robione nawet co tydzień nie daje pewności, że z ciążą będzie OK, bo w jednym tygodniu może być dobrze a w innym już nie ;) Także jak ktoś nie ma możliwości lub nie chce chodzić na betę w obecnej sytuacji, to jak najbardziej ciemnienie kreski na testach może być powodem do chwili spokoju i oczekiwania późniejszej wizyty u lekarza :)
 
Ciemnienie kreski mówi o tym czy wzrasta poziom betaHCG. Idąc takim tokiem myślenia teoretycznie do II trymestru każde USG robione nawet co tydzień nie daje pewności, że z ciążą będzie OK, bo w jednym tygodniu może być dobrze a w innym już nie ;) Także jak ktoś nie ma możliwości lub nie chce chodzić na betę w obecnej sytuacji, to jak najbardziej ciemnienie kreski na testach może być powodem do chwili spokoju i oczekiwania późniejszej wizyty u lekarza :)
Niby prawda ale w zyciu bym sie nie spodziewala ze skoro kreska tak sciemniala to za 4 dni strace ciaze...no nic nastepnym razem nie bede sie tym sugerowac ani cieszyc za wczesnie
 
Niby prawda ale w zyciu bym sie nie spodziewala ze skoro kreska tak sciemniala to za 4 dni strace ciaze...no nic nastepnym razem nie bede sie tym sugerowac ani cieszyc za wczesnie
Wszystko może się zdarzyć dlatego ja się bardzo spodziewałam takich rzeczy mimo iż beta w terminie @ była prawie 1000... Teraz dopiero jak zakończyliśmy 10tc jakoś się wyciszyłam i już nie ma we mnie tej obawy i tego strachu.
 
To zależy od możliwości. My mamy taką możliwość, że nikt nie wychodzi z domu. Mąż pracuje zdalnie. Uważam, że to są wystarczające środki ostrożności.
Oczywiście, teraz jest kwarantanna, mało ludzi wychodzi z domu. A co za miesiąc, za dwa albo więcej? Wirus nie zniknie przecież, a i na jego miejsce przyjdą nowe mutacje. Można pół roku siedzieć w domu? Nie spotykać się z przyjaciólmi, mama, tata, rodzeństwem, nie wchodzić na zakupy, na obiad na miasto, do galerii, na spacer na świeże powietrze, ruch w ciąży jest zalecany... Co ze sprawami w urzędach? A co z dziećmi? Nie pójdą do przedszkola po kwarantannie?
Jestem pewna że u ginekologa siedzą pacjentki, które mają inne podejście niż Ty i w ciąży chodzą na zakupy, albo na spacer... Co jak jada do ginekologa komunikacja miejska?
Nikogo nie neguje, każda z was zrobi, co będzie uważała za słuszne. Wg mnie podejście, że jak nie będę wychodzić to się nie zaraze jest krótkowzroczne, kochane, zarazić się można wszędzie, czego nikomu nie życzę, życzę wam jak najlepiej!
Wiem, że gdy sama będę w ciąży to będę na maxa uważała na siebie! Bo każda z nas pragnie i kocha tego dzidziutka w brzuchu.

Każda kobieta ma prawo dla siebie zdecydować, czy chce być w ciąży w czasie koronawirusa czy nie... Ja zdecydowałam z moim niemężem, że będziemy się starać. Szanuje dziewczyny, które przerywają starania. Koronawirus może mieć dla nas jako społeczeństwa fatalne skutki... I rozumiem powody dziewczyn, które starania przerywają.

Moje zdanie co do korony... Nie boję się wirusa. Dostanę go, to przejdę i tyle. Nie zakładam, że umrę [emoji28] chodzę do pracy, na zakupy (tylko te najpotrzebniejsze), na spacery. Jestem młoda i zdrowa, biorę go na klatę! Mój niemąż pracuje w terenie, tez musi chodzić do pracy...

Nie spotykam się z przyjaciółmi, z rodzicami, zachowuje odstęp i dezynfekuje ręce.. Nie jem na mieście (co kocham!). Nie chodzę do lekarza z byle głupota, żeby inni mieli miejsce, ci co bardziej potrzebują. Uważam na starszych i kobiety w ciąży, proponuję im zakupy do domu. Będę osobom potrzebującym pomagać i wspierać ich w tych trudnych czasach. Moim celem jest: moim zachowaniem doprowadzić do tego, żeby rozłożyć zachorowania w czasie, żeby nie było za dużo zachorowań na raz, bo wtedy pęknie banka systemu i zrobi się chaos... Szpitale będą przepełnione, sklepy zamkną, gospodarka się załamie....

A czego się boję w związku z koronawirusem? Boję się chaosu, boję się że nie będzie miejsc w szpitalach, będzie za dużo chorych i będą musieli wybierać, kogo zostawić przy życiu a kogo nie, boje się że ludzie zabija się za kawałek chleba. Boję się że nie będzie prądu i wody. Boję się hiperinflacji i załamania gospodarki, bo wszyscy siedzą w domu...

Co mnie frustruję w związku z koronawirusem? Od 3 dni chodzę za papierem toaletowym i NIE MA. chyba jako jedyna w naszym miasteczku nie zrobiłam zapasów i czuję się jak ostatni loooooser! Jak nie znajdę srajtasmy to mi gazeta zostanie... Inni ludzie, egoiści, wszystko wykupili dla siebie, nie patrzą ani na starszych, ani na kobiety w ciąży, interesuje ich tylko to, że oni mają czym tyłek podcierac. Smutne to strasznie... I boli mnie to.

Kurka ale się wyzewnetrznilam.

Mój apel do was dziewczyny i do całego świata, który może to przeczyta. Dbajcie o siebie i o innych, kochajcie się, a będzie wszystko dobrze!
 
reklama
Do góry