reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jesteś w ciąży? PRZECZYTAJ !!! To może uratować życie Twojego dziecka !!!

reklama
Witajcie,
Nazywam sie Aneta i jestem z Gdanska, a co gorsze jestem Mama Anielskiej Antosi...Pisze co gorsze, bo to nie tak mialo byc, nasza tak bardzo wyczekiwana corenka nie miala zamieszkac w niebie :-(
Moze opisze po krotce swoja historie:
Nasz Malenski cud pojawil sie nagle i niespodziewanie, ale mimo wszystko bardzo, ale to bardzo sie cieszylismy...W 17 tyg ciazy, dowiedzialam sie ze pod moim serduszkiem mieszka mala dziewczyneczka-nazwalismy ja Antosia... w 18 tyg zaczelam czuc ruchy mojej coreczki, w zasadzie czulismy je oboje, bo jak maz przykladal dlonie do brzusia Tosia dzielnie dokazywala, by pokazac swojemu tacie jaka z niej zuch dziewczynka. Mala szczegolnie bardzo upodobala sobie swojego tate, na dzwiek jego glosu czy dotyk reki od razu zaczynala wariacje. Mimo tego nie nalezala generlanie do bardzo ruchliwych dzieci, raczej nie miala stalych por ruchow, w nocy dawala mi spac, byla spokojniutka.
Cala ciaza przebiegala ksiazkowo, wrecz idelanie, po prostu wzor ciazy. Wszelkie wyniki w normie, zadnych odchylen, coreczka rozwijala sie prawdilowo. 2 razy bylismy na usg4d by przyjrzec sie naszej slicznotce.
Gdy dni do porodu bylo coraz mniej czulismy sie wspaniale, nie mogac sie juz doczekac kiedy przytulimy nasza coreczka, nasz upragniony skarb. Na 18 lipca byl termin. 16 poszlam na ostatnia wizyte do lekarza-usg, wyniki badan-wszystko w dalszym ciagu super. Zadnych skurczy nie czulam wiec smielismy sie z lekarzem ze Mala pewnie posiedzi jeszcze w brzuniu. A tu sie okazuje, ze mam juz calkiem ladne rozwracie... Lekarz byl zdziwiony tak ladnym i bezbolesnym przygotowaniem szyjki do porodu. 17 lipca czulam sie inaczej. Brzuch mi twradnial, ale nie bolal. Ciagle chodzilam do toalety na siusiu. W pewnym momencie czulam sie tak jakbym nie mogla utrzymac tego moczu. Pomyslalam moze sacza sie wody. Pojechalismy do szpitala. Byla godzina 16. Tam po wstepnym badaniu przez polozna, a pozniej po badaniu przez lekarza zapewniono mnie ze pecherz plodowy jest caly i ze Mala tak mocno uciska glowka na pecherz, dlatego tez mam wrazenie ze cos sie ze mnie saczy... Oczywiscie wykonano takze ktg-wyszlo bez zarzutow. Lekarz badal mnie wziernikiem, ostrzegajac ze moze pojawic sie krew, gdyz szyjka coraz bardziej sie rozwiera, a on dodtakowo poruszyl delikatne naczynia... Przyjehcalismy do domu-bylam zawiedziona ze to jeszcze nie teraz-tak bardzo chcialam by Antosia byla juz z nami... Z nadmiaru emocju juz o 19 wyladowalam w lozku. Spalam jak zabita, gdy gdzies o 1 w nocy poczulam wilgoc w kroczu. Polecialam w te pedy do lazienki, gdy nagle cos ze mnie chlusnelo, byla to krew... Przestraszylam sie ogromnie, bo naczytalam sie wiele o odklejaniu lozyska. Po 2 bylismy z powrotem w szpitalu- znow ktg-ktore bylo w porzadku, znow badanie wziernikiem, a dodtakowo usg przez powloki brzuszne jak i dopochwowe, w celu wykluczenia odklejania lozyska. Wszystko bylo prawidlowe, lekarz patrzac na monitor usg stwierdzil ze odszedl ze mnie czop sluzowy i do niedzieli na pewno urodze, byl piatek 18 lipca...Powiedzial ze krwawienie jest niepatlogiczne, szyjka nie peka, z lozyskiem tez ok, w moim wypadku jest widocznie normalne taka moja natura. Byl bardzo mily przyjazny, zrobil wszystko na tamta chwile. Pojechalam do domu. w domu bylismy gdzies o 5 nad ranem. Nie moglam spac, tak bardzo cieszac sie na mysl ze to juz tuz tuz. o godz 8 nad ranem znow zaczela leciec krew, ale nie martwilam sie juz tym , w koncu lekarz powiedzial ze to normalne...o godz 10 odeszly mi wody, byly zielone. Bardzo sie [rzestraszylam, ale nie myslalam ze cos moze byc nie tak. Znow szpital, znow ktg, tym razem juz nie prawidlowe, Antosia juz nie zyla... Usg -potwierdzenie tej tragicznej wiadomosci. W jednym momencie caly moj swiat runal w gruzach- jak to ??!! Przeciez zyla jeszcze 5h temu, mialam usg ktg wszystko bylo ok , jak to mozliwe ??!! Lekarz rozlozyl smutnie rece, mowiac ze nie wie, ze trzeba urodzic, moze cos sie wyjasni. I zaczelam rodzic, rowno 18 licpa, idealnie w terminie, zreszta wszystko bylo caly czas idealnie, tylko final taki tragiczny :-( dodam ze rodzoilam sama, bez pomocy oksy...skurcze zaczely sie samoistnie... o godz . 19:35 przyszla i deszla z tego swiata moja sliczna coreczka, tak bardzo podobna do swojego taty, ktorego sobie napreawde ukochala.... Mala nie byla owinieta pepowina tylkoraz, a wezel byl tak luzny, ze od razu wykluczono mozliwosc podduszenia... Wkrotce po tym urodzilam lozysko- i uslyszalam "o kurcze jest przyczep blloniasty"-mozliwe ze to jest przyczyna, ale szczegolow dowiemy sie po sekcji i badaniu histopatologicznym lozyska... Wowczas nie mialam pojecia o przyczepie. Jak tylko wrocilam do domu w ruch poszedl intenet-niestety informacji w jez. polskim niewiele, poruszenie znajomosci itd, byle tylko jak najwiecej dowiedziec sie przyczepie. Bylam pewna ze to to spowodowalo smierc mojej coreczki. Za 2 tyg odbior badan posmiertnych- z sekcji nie wynikalo, jakoby przyczep mial byc przyczyna, tak stwierdzil lekarz, bo ja niestety niewiele rozumialam z tego raportu. Badanie lozyska, owszem wskazywalo na przyczep, tylko ta sekcja... Ugrzezlismy w martwym punkcie, jak to skoro byl przyczep bloniasty, tak grozna i rzadka patologia, to czemu sekcja nie wskazuje jakoby to bylo przyczyna smierci... Szukalam, pytalam, lekarze nie wiedzieli, rozkladajac rece, ze czasem tak sie zdarza....ze nie maja pojecia co sie stalo, o przyczepie nawet nie wspominajac... Przestalam szukac, bo kosztowalo to zbyt wiele moich nerowo, a i tak odp nie moglam znalezc...I tak przypadkiem, a moze i nie trafilam na ten post... Przeczytalam, i nie bedac lekarzem widze tu zbyt wiele wspolnego., i mysle ze wlasnie to zabilo nasza coreczke...
Jak myslicie???
dziekuje za to ze zostalo to opisane, i ze tro znalazlam. Rysica jestes wielka, prosze jak tylko masz wiecej info daj znac. Niestey nie znam Twojej historii, moze mi ja napiszesz... (?) a filmiku nie dalam rady obejrzec, za wloy internet...ale widze na nim slicznego chlopca-gratuluje...
Bardzo mi przykro straszna historia 😪
 
@ikkonna ja mam to samo, oczywiscie internet straszy najgorszym, wiem, ze to grozne i jak sie zle robi to jest juz masakrycznie zle, ale z tego co wiem olbrzymia wiekszosc po prostu konczy sie cesarką. Co tam u was? :)
 
Ja mam i brzeżny przyczep i błoniasty pępowiny. Łożysko dwupłatowe, jest na samej górze umiejscowione. Pytam o to lekarzy, to każdy mówi, że jeśli dziecko rośnie prawidłowo a tak jest, to nie ma żadnych powodów do niepokoju, jedyne co może grozić przy porodzie to łyżeczkowanie, jak pytam o możliwość krwotoku to dziwnie na mnie patrzą. Tak jakbym mówiła im o rzeczach z kosmosu. Swoją drogą syn ułożony jest wciąż pośladkowo a dziś 35 tydzień. Więc nie wiem kompletnie na czym stoję.
Urodziłas już? Jestem ciekawa jak się u Was zakończyła historia.
Ja jestem w 31tc, od 22tc wiem o błoniastym przyczepie. Moja ginekolog nie chce podjąć decyzji o CC, bo nie miała takiego przypadku, ale w 36tc ma mi wystawić skierowanie do szpitala ze wskazaniem na cc. A w szpitalu zobaczymy co zadecydują. To moja trzecia ciąża, dwie poprzednie urodzone sn.
 
Urodziłas już? Jestem ciekawa jak się u Was zakończyła historia.
Ja jestem w 31tc, od 22tc wiem o błoniastym przyczepie. Moja ginekolog nie chce podjąć decyzji o CC, bo nie miała takiego przypadku, ale w 36tc ma mi wystawić skierowanie do szpitala ze wskazaniem na cc. A w szpitalu zobaczymy co zadecydują. To moja trzecia ciąża, dwie poprzednie urodzone sn.
Jeśli wystawia Ci skierowanie na cc to przecież podjęła niejako decyzje o cc?
Finalnie zawsze i tak decyduje lekarz przyjmujący w szpitalu, tyle co mogła to zrobiła.
 
@ikkonna ja mam to samo, oczywiscie internet straszy najgorszym, wiem, ze to grozne i jak sie zle robi to jest juz masakrycznie zle, ale z tego co wiem olbrzymia wiekszosc po prostu konczy sie cesarką. Co tam u was? :)

Urodziłas już? Jestem ciekawa jak się u Was zakończyła historia.
Ja jestem w 31tc, od 22tc wiem o błoniastym przyczepie. Moja ginekolog nie chce podjąć decyzji o CC, bo nie miała takiego przypadku, ale w 36tc ma mi wystawić skierowanie do szpitala ze wskazaniem na cc. A w szpitalu zobaczymy co zadecydują. To moja trzecia ciąża, dwie poprzednie urodzone sn.
Dziewczyny, tak urodziłam 22 czerwca ślicznego i zdrowego chłopca ❤️ 4120 g szczęścia i sn.
Kurcze, jednak były ogromne problemy, sam poród szybki jak poprzedni, syn zdrowy, 10 punktow dostał. Ale to co potem się działo to cóż...nie chce straszyć. @anana89 to, że u mnie były takie problemy nie znaczy, że będą u Ciebie. Tym bardziej, że dostaniesz skierowanie na CC.
Ja niestety dostałam masywnego krwotoku, łożysko było wrośnięte w macicę, skończyło się tak, że lekarze ratowali moje życie. Na szczęście było mi dane wrócić z synkiem do domu, męża i dwójki dzieci.
Lekarze i położne mówili, że nie da się sprawdzić czy łożysko jest wrośnięte czy nie. Ponoć kolejne ciąże zwiększają ryzyko tej patologii.
 
Dziewczyny, tak urodziłam 22 czerwca ślicznego i zdrowego chłopca ❤️ 4120 g szczęścia i sn.
Kurcze, jednak były ogromne problemy, sam poród szybki jak poprzedni, syn zdrowy, 10 punktow dostał. Ale to co potem się działo to cóż...nie chce straszyć. @anana89 to, że u mnie były takie problemy nie znaczy, że będą u Ciebie. Tym bardziej, że dostaniesz skierowanie na CC.
Ja niestety dostałam masywnego krwotoku, łożysko było wrośnięte w macicę, skończyło się tak, że lekarze ratowali moje życie. Na szczęście było mi dane wrócić z synkiem do domu, męża i dwójki dzieci.
Lekarze i położne mówili, że nie da się sprawdzić czy łożysko jest wrośnięte czy nie. Ponoć kolejne ciąże zwiększają ryzyko tej patologii.
O kurcze! Strasznie się cieszę, że wszystko się dobrze skończyło! Ale to co musialas przeżyć... bardzo współczuję. A czy ta wada, że łożysko było wrośnięte w macice jest powiązane z ta pępowiną błoniasta czy to osobna i dodatkowa sprawa? No u mnie powiedział lekarz: albo szybka piłka, albo CC.

Pozdrawiam ciebie gorąco! :)
 
O kurcze! Strasznie się cieszę, że wszystko się dobrze skończyło! Ale to co musialas przeżyć... bardzo współczuję. A czy ta wada, że łożysko było wrośnięte w macice jest powiązane z ta pępowiną błoniasta czy to osobna i dodatkowa sprawa? No u mnie powiedział lekarz: albo szybka piłka, albo CC.

Pozdrawiam ciebie gorąco! :)
No cieszę się, że to przeżyłam..zbierałam się do kupy psychicznie dość długo, czasem jeszcze ryczę na samą myśl..trochę czasu to zajmie..
Nie wiem czy to ma związek ze sobą. Ogólnie lekarze byli małomówni na ten temat, że nie ma większego ryzyka, że ewentualnie poród zakończy się wyłyżeczkowaniem...z tego co większość mówiła, nie da się przewidzieć, część kobiet rodziła nawet całe łożyska bez problemu. Także jak widać loteria...

Trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie 🤗 ✊
 
reklama
Dziewczyny, tak urodziłam 22 czerwca ślicznego i zdrowego chłopca ❤️ 4120 g szczęścia i sn.
Kurcze, jednak były ogromne problemy, sam poród szybki jak poprzedni, syn zdrowy, 10 punktow dostał. Ale to co potem się działo to cóż...nie chce straszyć. @anana89 to, że u mnie były takie problemy nie znaczy, że będą u Ciebie. Tym bardziej, że dostaniesz skierowanie na CC.
Ja niestety dostałam masywnego krwotoku, łożysko było wrośnięte w macicę, skończyło się tak, że lekarze ratowali moje życie. Na szczęście było mi dane wrócić z synkiem do domu, męża i dwójki dzieci.
Lekarze i położne mówili, że nie da się sprawdzić czy łożysko jest wrośnięte czy nie. Ponoć kolejne ciąże zwiększają ryzyko tej patologii.
Gratulacje ikkona ;) Bardzo Ci dziękuję, że napisałaś i współczuję przeżyć :(
Ja skierowania na cesarkę nie dostanę, ale skierowanie wcześniej na oddział patologii i tam lekarz będzie decydował. Moja lekarka rozmawiała z ordynatorem szpitala w którym pracuje o moim przypadku i on powiedział, że on skłaniałby się jednak ku sn, przy obecnych wynikach. No ale jak będzie to zobaczymy. Nie ukrywam, że z jednej strony wolałabym sn, bo dość dobrze wspominam potem dochodzenie do siebie, a z drugiej przy CC chyba byłabym spokojniejsza... No nic, pozostaje mi czekać jeszcze kilka tygodni.
I ja będę rodzic już swoje ostatnie dziecko :p
 
Do góry