Hej! Moja córka skończyła trzy latka. Od września idzie już do przedszkola. Zaproponowano nam, aby przyprowadzać ją na godzinkę, dwie żeby zdążyła się zaklimatyzować zanim zacznie regularnie chodzić od września. Dzisiaj zaprowadziłam ją pierwszy raz, dziecko sie cieszyło, uśmiechnięte od ucha do ucha... zaprowadziłam ją na godzinkę i czekałam na nią w szatni, o czym przedszkolanki wiedziały. Po 50min Pani przychodzi z moją córką, zapłakaną z plastrem na brodzie i informuje mnie, że córka się potknęła i uderzyła w brodę o stolik i że Pani jej przykleiła plasterek i już jest dobrze. Córka w tym momencie już nie płakała, ale było widać, że oczy zapłakane. Wyszłyśmy i w aucie ściągam jej plaster, a tam broda rozwalona w kształt gwiazdki wcale nie lekko(!) i ciągle leci krew. Patrzę bluza we krwi (widać było, że Panie próbowały to wyczyścić). Corka w aucie powiedziała, że chlopiec ją popchął i upadła na podłogę, nie na stolik, powiedziala że Pani nakrzyczała na chlopca i poszła z nią do łazienki umyć rączki bo była krew. Pojechałam z nią na sor, założyli jej strajpy, ale od razu powiedzieli, że blizna zostanie na pewno. Ja rozumiem, że zdążają się przypadki, ale ja zostałam bezczelnie okłamana, nawet nie poinformowano mnie w jakim stanie jest ta broda, że potrzebuje opatrzenia, bo gdybym ją tak zostawiła z tym plastrem to blizna była by dużo większa. Mała została popchnięta, nie przewróciła się sama i nie uderzyła się o ławkę tylko o podłogę... do tego zamiast od razu z nią przyjść do mnie zeby ją uspokoić to Pani, którą córka dzisiaj widziała pierwszy raz sama próbowała załagodzić sytuację... Strasznie mi jej szkoda, zaprowadziłam ją uśmiechniętą i zadowoloną, że idzie do dzieci do przedszkola, a wyszła z rozwaloną buzią i jest krzyk, że ona tam już chodzić nie chce. Zastanawiam się czy powinnam zgłosić ten fakt do dyrektorki, bo dla mnie to jest sprawa zamieciona pod dywan. I chyba dojdzie do tego, że jeszcze nie pójdzie do przedszkola, bo jestem normalnie w szoku, że taka sytuacja miała miejsce. Mąż mówi, że lepiej będzie jak córka będzie ze mną w domu, ze nie musi chodzić do przedszkola, bo on dobrze zarabia i nie muszę iść do pracy. Zawsze twierdziłam, że dzieci tylko zyskują na tym jak chodzą do przedszkola, ale teraz chyba myślę już inaczej... co myślicie o tej sytuacji?
reklama
Casablanca7
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Październik 2022
- Postów
- 350
Jeśli faktycznie panie z przedszkola tak się zachowywały, próbując coś ukryć i nie powiedziały ci prawdy uważam że nie powinnaś tego tak zostawić i i doprowadzi do konfrontacji panie -dyrektor przedszkola.Hej! Moja córka skończyła trzy latka. Od września idzie już do przedszkola. Zaproponowano nam, aby przyprowadzać ją na godzinkę, dwie żeby zdążyła się zaklimatyzować zanim zacznie regularnie chodzić od września. Dzisiaj zaprowadziłam ją pierwszy raz, dziecko sie cieszyło, uśmiechnięte od ucha do ucha... zaprowadziłam ją na godzinkę i czekałam na nią w szatni, o czym przedszkolanki wiedziały. Po 50min Pani przychodzi z moją córką, zapłakaną z plastrem na brodzie i informuje mnie, że córka się potknęła i uderzyła w brodę o stolik i że Pani jej przykleiła plasterek i już jest dobrze. Córka w tym momencie już nie płakała, ale było widać, że oczy zapłakane. Wyszłyśmy i w aucie ściągam jej plaster, a tam broda rozwalona w kształt gwiazdki wcale nie lekko(!) i ciągle leci krew. Patrzę bluza we krwi (widać było, że Panie próbowały to wyczyścić). Corka w aucie powiedziała, że chlopiec ją popchął i upadła na podłogę, nie na stolik, powiedziala że Pani nakrzyczała na chlopca i poszła z nią do łazienki umyć rączki bo była krew. Pojechałam z nią na sor, założyli jej strajpy, ale od razu powiedzieli, że blizna zostanie na pewno. Ja rozumiem, że zdążają się przypadki, ale ja zostałam bezczelnie okłamana, nawet nie poinformowano mnie w jakim stanie jest ta broda, że potrzebuje opatrzenia, bo gdybym ją tak zostawiła z tym plastrem to blizna była by dużo większa. Mała została popchnięta, nie przewróciła się sama i nie uderzyła się o ławkę tylko o podłogę... do tego zamiast od razu z nią przyjść do mnie zeby ją uspokoić to Pani, którą córka dzisiaj widziała pierwszy raz sama próbowała załagodzić sytuację... Strasznie mi jej szkoda, zaprowadziłam ją uśmiechniętą i zadowoloną, że idzie do dzieci do przedszkola, a wyszła z rozwaloną buzią i jest krzyk, że ona tam już chodzić nie chce. Zastanawiam się czy powinnam zgłosić ten fakt do dyrektorki, bo dla mnie to jest sprawa zamieciona pod dywan. I chyba dojdzie do tego, że jeszcze nie pójdzie do przedszkola, bo jestem normalnie w szoku, że taka sytuacja miała miejsce. Mąż mówi, że lepiej będzie jak córka będzie ze mną w domu, ze nie musi chodzić do przedszkola, bo on dobrze zarabia i nie muszę iść do pracy. Zawsze twierdziłam, że dzieci tylko zyskują na tym jak chodzą do przedszkola, ale teraz chyba myślę już inaczej... co myślicie o tej sytuacji?
Dla mnie sytuacja typu rozwalona broda i to, że panie same próbowały załagodzić sytuację jest normalna. Jak byłam w żłobku na adaptacji z synem i się przewrócił to też opiekunka sama próbowała to ogarnąć mimo że siedziałam 2 metry dalej, bo o to chodzi w adaptacji, że ma się adaptować do przyszłych warunków bez mamy.
Ale nie poszłabym na ugodę z kłamstwem. Wiem, słabo to wygląda, że godzinkę została i już broda rozwalona to jakoś chciały to przykryć, ale to jest błąd. Ja bym po prostu nie potrafiła już im zaufać, więc oddanie dziecka pod opieke komuś do kogo nie ma zaufania mija się z celem. Znalazła bym inne przedszkole dla dziecka.
Ale nie poszłabym na ugodę z kłamstwem. Wiem, słabo to wygląda, że godzinkę została i już broda rozwalona to jakoś chciały to przykryć, ale to jest błąd. Ja bym po prostu nie potrafiła już im zaufać, więc oddanie dziecka pod opieke komuś do kogo nie ma zaufania mija się z celem. Znalazła bym inne przedszkole dla dziecka.
Onaaa36
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Kwiecień 2025
- Postów
- 947
Zmiana przedszkola może nic nie dać, bo sytuacja równie może się powtórzyć w innym. Dziś została przewrócona Pani córka a za kilka dni Pani córka może popchnąć inne dziecko - jednak sprawy nie zostawiłabym w takim miejscu i wyjaśniła wszYtko z przedszkolanką i dyrektorem przedszkola.Ja bym na pewno zgłosiła to do dyrekcji. Natomiast nie pozbawiała bym córki kontaktu z innymi dziećmi. Znalazła bym tylko inne przedszkole. Bo jednak moim zdaniem jest to potrzebne.
Kłamstwo jak kłamstwo, ale przyprowadzono mi córkę z tak sformułowanymi tłumaczeniami jakby to było jakieś zadrapanie, a tak nie było. Dobrze, że zajrzałam pod ten plaster, bo wieczorem już strajpy, by nic nie dały. Przykre, zawiodłam się strasznie. Zamiast adaptacji wyszedł strach przed przedszkolem, którego wcześniej nawet nie było. Broda wygląda źle, zostanie blizna i to jeszcze nie pod brodą, a na przodzie buzi.Dla mnie sytuacja typu rozwalona broda i to, że panie same próbowały załagodzić sytuację jest normalna. Jak byłam w żłobku na adaptacji z synem i się przewrócił to też opiekunka sama próbowała to ogarnąć mimo że siedziałam 2 metry dalej, bo o to chodzi w adaptacji, że ma się adaptować do przyszłych warunków bez mamy.
Ale nie poszłabym na ugodę z kłamstwem. Wiem, słabo to wygląda, że godzinkę została i już broda rozwalona to jakoś chciały to przykryć, ale to jest błąd. Ja bym po prostu nie potrafiła już im zaufać, więc oddanie dziecka pod opieke komuś do kogo nie ma zaufania mija się z celem. Znalazła bym inne przedszkole dla dziecka.
Kłamstwo jak kłamstwo, ale przyprowadzono mi córkę z tak sformułowanymi tłumaczeniami jakby to było jakieś zadrapanie, a tak nie było. Dobrze, że zajrzałam pod ten plaster, bo wieczorem już strajpy, by nic nie dały. Przykre, zawiodłam się strasznie. Zamiast adaptacji wyszedł strach przed przedszkolem, którego wcześniej nawet nie było. Broda wygląda źle, zostanie blizna i to jeszcze nie pod brodą, a na przodzie buzi.
Dla mnie po prostu to wszystko jest klamstwo. To, że próbowały zaprac bluzę. To że to nie była to mała rana. I to że przedstawiły kłamliwie całą sytuację. I na tym straciły zaufanie, że chciały być cwane i myślały, że się nie wyda. A powinny od razu powiedzieć wszystko wprost - chłopiec ja popchnął, uderzyła się, proszę zobaczyć jak wygląda rana, bluza jest zakrwawioną, próbowaliśmy zaprac.
W żłobku mojego syna też dochodzi do różnych ,,incydentów"
jasani
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Styczeń 2017
- Postów
- 9 152
Nie wiadomo czy zostanie blizna. Nie e nastawiaj się tak negatywnie i pomyśl o innym przedszkolu jeżeli to wzbudza już takie negatywne emocje.Kłamstwo jak kłamstwo, ale przyprowadzono mi córkę z tak sformułowanymi tłumaczeniami jakby to było jakieś zadrapanie, a tak nie było. Dobrze, że zajrzałam pod ten plaster, bo wieczorem już strajpy, by nic nie dały. Przykre, zawiodłam się strasznie. Zamiast adaptacji wyszedł strach przed przedszkolem, którego wcześniej nawet nie było. Broda wygląda źle, zostanie blizna i to jeszcze nie pod brodą, a na przodzie buzi.
reklama
jasani
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Styczeń 2017
- Postów
- 9 152
Ale to chyba nie do mnie. Nie można też zakładać, że każde przedszkole jest takie samo. Jeżeli coś mi nie pasuje w jednym to szukam innego.Zmiana przedszkola może nic nie dać, bo sytuacja równie może się powtórzyć w innym. Dziś została przewrócona Pani córka a za kilka dni Pani córka może popchnąć inne dziecko - jednak sprawy nie zostawiłabym w takim miejscu i wyjaśniła wszYtko z przedszkolanką i dyrektorem przedszkola.
Podziel się: