ja z kolei nie miałam problemu z usypianiem... kładłam do łóżek, gasiłam światło (czasami na życzenie zostawiałam włączone) i wychodziłam i oboje zasypiali bez marudzenia
to zazdroszczę, moi jesli wyjdę, zaczynają łazić, bawić się i śmiać w głos, próbowałam tego, aż w końcu kończyło się na tym że musiałam i tak przychodzić i ich usypiac.
