Hej!
Kaprycha, Kulaszusza...ale rozgorzala dyskusja zapanowala na temat angielskiej sluzby zdrowia.... mam nadzieje jednak, ze Kaprysiu-czujesz sie juz lepiej i ten ginekolog powie ci wreszcie jakies konkrety 25ego...I oby byly to same dobre wiesci fasolkowe!!!
Ja tez mam swoje zdanie na temat tej opieki medycznej...ale mam tez swoje skromne o opiece medycznej w Polsce...i powiem Wam, ze na jedno wychodzi-tak tu jak i tam-zeby byc dobrze -naprtawde dobrze i solidnie-obsluzonym trzeba zaplacic, z tym ze w UK niedopuszczalne sa lapowki, a jedynie wizyty prywatne-za ktore trzeba slono zaplacic, ale ma sie wystawiane faktury, lakarze placa za kazda wizyte podatek itd... itd...i majac np prywatne ubezpieczenie duzo sie zwraca... zas w Polsce niestety-prywatni nas okradaja - nie ewidencjonuja pacjentow, ukrywaja faktyczny stan przychodow a z ludzi wyciagaja ile sie da....a panswtowym lakarzom np w szpitalu w polsce jak nie dasz w łape to masz gooowno! Moja rodzina przerabiala to tyle razy ze ksiazke moglabym na ten temat napisac...
I zdanie Kaprysi ze oni tj. angole sa "100 lat za murzynami" to ja bym nieco rozwinela...100lat za murzynami jest ich podejscie do pacjenta i poziom wiedzy niektorych-lekarzy-szczegolnie temat ginekologii, bo stawiaja nbardziej wtej mierzena naturalnosc i naturalna selekcje (czyli slaby zarodek ginie nie bez przyczyny, bo jest za slaby i moglby byc potem niepelnosprawny itd...), stad o ciazy mowi sie na wyspach dopiero po 12 tygodniu ciazy..., zas jesli chodzi o nowatorstwo i metody leczenia, sprzet i specjalistyczne urzadzenia...to niestety ale sa duuuzo do przodu w porownaniu z Polska.
Ale ja ososbiscie i tak bardzej wierze i ufam naszym;-)))) paradoksalnie...choc jak mam czekac-jak teraz np na rezonans do konca czerwca w polsce bo brakuje sprzetu to mnie trafia...wieczny brak pieniedzy w Polsce i srodkow na publiczna sluzbe zdrowia