Witam się i ja mega wkurzona i zdołowana.
Gin miał być na 10 przychodnia o tym czasie zamknietę na 4 spusty i karteczka,że dziś czynne od 12...
Nie miałam siły człapać się do domku i wlec zpowrotem później więc z T. połaziłam po mieście trochu też posiedzieliśmy na ławce na ryneczku.
O 12 przed przychodnią kolejka ciężarówek wchodzę ja do położnej a ona że dziś lekarza nie będzie słucham o co chodzi?
To ja jej mówię a ona do mnie " oj kochana żelazo musisz brać to twoje życie bo morfologia marna i przy porodzie będzie ciężko, co my zrobimy? zapisze Pani inny lek Tardyferon fol proszę sprawdzic ile kosztuje jak drogi to nie wykupywać a brać dalej Sorbifer Durules i sie męczyć bo żelazo musi pani brać a gwarancji nie ma że ten Tardyferon nie da takich samych skutków ubocznych co Sorbifer do widzenia"
nosz k... to ja czekam 2 godziny na małpę aby usłyszeć takie coś wkurwiłam się i powiedziałam do T. że pierdziele męczyć się nie zamierzam z nudnościami i bólami brzucha i przestaje brać żelazo co ma być to będzie najwyżej kipne przy porodzie i będzie spokój

Normalnie mam dość ledwo się doczłapałam do domu bo ciągle mi słabo i mdli mnie.
Jestem nerwowa a T. pretensje co ja taka nerwowa,że to pewnie przez niego jakby był kurde pępkiem świata...
Nic idę asku
Miłej reszty dnia no i powodzonka na wizytach dzisiejszych...
Ja chyba łapie doła jakiegoś i już mam dość tej ciąży jak nie wiem....