Ty sie lepiej bierz za francuski i przybywaj do Francji, a uczelnię olej.... (ależ się brzydko wyraziłam o moim polskim pracodawcy

)
E nie... Mi się tu jednak mimo wszystko podoba

Zawsze miałam problem z wyobrażeniem sobie, jak można się przestawić zupełnie na mówienie w innym języku. Jak byłam kiedyś 2 tygodnie w Paryżu u wujków mówiących tylko po francusku (i teoretycznie ciut po angielsku, ale wiemy, jaki jest zazwyczaj ten francusko-angielski

), to przez pierwszy tydzień zasypiałam z potwornym bólem głowy. Tym bardziej, że musiałam wszystko tłumaczyć kuzynce, która nie rozumiała nic. Po dwóch tygodniach było już co prawda lepiej, ale teraz miałam taką przerwę, że chyba bym od podstaw musiała zaczynać... ...
A poza tym to ja zawsze chciałam uczyć

Uprawnień pedagogicznych nie mam, ale studenci to co innego - można uczyć i bez pedagogiki. I będę się nad nimi znęcać, kolokwia robić i egzaminy przeprowadzać
jedyne na co wpływ ma tyłozgięcie to na pozycję w której będzie Ci się łatwiej i szybciej rodzić.

Nie chcę się wgłębiać w szczegóły, bo juz wiele zapomniałam z położnictwa, ale chyba na czworakach to jedna z zalecanych. na pewno nie standardowa.
Całkiem możliwe. Moja Mama np. rodziła moich braci na boku
***
A co do wieku, rodzenia itp., to ja się powtórzę, że - jak wszyscy

- uważam swój wiek za optymalny

4 lata postudiowałam sobie (na początku super-różowo nie było, bo wyjechałam ze swojego miasta, do wynajętego mieszkania, a nie akademika, więc trzeba było się "domem" zajmować i radzić sobie jak się coś psuło; poza tym Mama zawsze była w domu, więc nawet gotować na bardzo wtedy jeszcze nie umiałam), potem wyszłam za mąż, jako pierwsza z grupy, więc zrobiło to furorę.
Na piątym roku miałam tylko jedne ćwiczenia przez jeden semestr, więc spokojnie szukaliśmy sobie mieszkania, załatwialiśmy kredyt, w drugim semestrze zaszłam w ciążę, napisałam pracę magisterską, z lekkim brzuchem ją obroniłam (brzuch ciążowy, nawet mały, wzbudza niesamowicie dobre emocje w komisji złożonej z 3 facetów

).
Teraz jestem po studiach dziennych + 2-letnim studium dziennikarskim. Na drugim roku zaczynałam pierwsze prace, od trzeciego pracuję już na stałe (6-8 godzin dziennie). Udało się tak, że zawsze w zawodzie. Za niecałe 50 dni rodzę, a pracować mogę w dalszym ciągu. I pewnie dość szybko do pracy wrócę. Jakoś się to życie samo układa
A drugie dziecko planujemy za równo dwa lata. Czyli przyszły rok przeznaczam na karmienie (cały lub nie, zobaczymy jak wyjdzie), a od stycznia-lutego 2012 znowu "do roboty"

I może koło grudnia nowy członek rodziny do nas zawita

Mam nadzieję, że pójdzie tak łatwo jak za pierwszym razem
