reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama
Malinkaizi

Wpisy profilowe Ostatnia aktywność Wpisy Grupy O

  • Polecam również książkę pt W otchłani śmierci - czyli jak radzić sobie po śmierci dziecka autorstwa Karoliny Zwolenkiewicz. Mnie pomogła. Nabyłam ją przez księgarnię internetową, w 2 miesiące po śmierci synka.
    Karolina sama straciła syna. Wydała książkę po 16 miesiącach od jego śmierci.
    Na pomniku jej synka Dawidka widnieje napis: " Aniołku przyszedłeś na ziemię tylko na chwilę, po to by na zawsze pozostać w naszych sercach".

    Synek Karoliny zmarł w jej łonie w wyniku łożyska przodującego i krwotoku.
    Akcja reanimacyjna trwała 3o min, bez skutku...

    Polecam, warto ją przeczytać.
    LIST ANIOŁKA DO MAMY

    "Kochana mamo, wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć. Ale ja
    jestem...istnieję ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istnieję.
    Kiedy byłem tam na dole, w Twoim ciepłym brzuchu godzinami zastanawiałem się, jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym powiadałaś gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć. Ja wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos chłonąłem każde słowo, każdą informacje, a potem cichutko, że by Cię nie obudzić, kiedy wreszcie zasypiałaś...marzyłem.
    c.d. listu...
    Wyobrażałem sobie te wszystkie cudowne miejsca i Ciebie, jak wyglądasz...
    Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu było po dziesięć palców i zastanawiałem się czy jestem do Ciebie podobny.
    Chyba nie - myślałem - bo Ty pewnie jesteś piękna, a ja taki dziwny… pomarszczony... no i po co mi te dziesięć palców?
    A potem się wszystko jednego dnia zmieniło.
    Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. "To nie może być prawda" - mówiłaś godzinami. Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz, prosisz i błagasz…
    cd. listu...
    A ja nie wiedziałem o co i dlaczego?
    Chciałem Cię bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki, żebyś poczuła, że ja tu jestem i Cię kocham.
    Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej.
    A potem nadszedł tez straszny dzień. Zobaczyłem, że ktoś świeci mi po oczach, straszne światło wpadło w głąb Ciebie. I nagłe wszystko zrobiło się czarne. A mnie coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał mnie na
    rękach, ale to nie byłaś Ty. A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko wokoło mnie
    zalewał błękit we wszystkich odcieniach. Byłem ten sam, mały pomarszczony, z dziesięcioma palcami u rąk. Ale Ciebie nigdzie nie było. Obok mnie siedział mały rudy chłopczyk. Witaj - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
    Gdzie moja mama? - zapytałem. On wtedy opowiedział mi wszystko. Że nie każde dziecko trafia do swoich rodziców.
    cd. listu...
    Że to nie ma związku z tym jak bardzo mnie chcieli i kochali, że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych małych Aniołków. Że będzie mi teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy oboje nauczyć się żyć bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo. Płakałem tak jak Ty. I cierpiałem tak jak Ty. Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, wiele zabawy i radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy
    starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich rodziny, mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być ze mnie dumna, mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No...czasami tylko
    robimy sobie psikusy i troszkę rozrabiamy…
    c.d. listu...

    Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek, mój Przyjaciel wytłumaczył mi, że nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno mi pojawić się w Twoich snach ... nic więcej.
    Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty. I skrzydełka mi nie działają tak jak kiedyś. Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i... zabrał mnie na ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem.
    Wiedziałem że to Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś, że bardzo cierpisz...tęsknisz... Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział, że musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć.
    Musisz żyć, bo wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym musisz pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą która powoduje teraz Twój wielki ból.
    c.d. listu...
    Więc piszę, mamo ten list. Pierwszy i ostatni.
    Musisz wziąć się w garść. uśmiechać, żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham i wiem, że to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza powoduje, że moje skrzydełka znikają.
    Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę. Tu na Górze istnieję dzięki tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym myślom.
    Mamo uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna chwila.
    Dzięki Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego.
    Proszę, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym.
    Nie smuć się bo smutek powoduje, że znikam.
    Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy tobie.
    Kocham Cię mamo..."

    (List krążył po forum „strata dziecka, chore dziecko’)
    Pozwolę sobie dołączyć piosenkę Erika Claptona, z myślą zarówno o Tobie Malinkaizi. i innych osobach, które u ciebie goszczą, i tak jak my borykają się z cierpieniem po śmierci dziecka.
    Eric Clapton/Tears in heaven - YouTube
    http://www.youtube.com/watch?v=AscPOozwYA8
    Erik również napisał tą piosenkę dla swojego synka, już po jego śmierci. Syn Claptona wypadł z okna, z 55 piętra hotelu.
    Ślę gorące pozrowienia:tak:
  • Ładuję…
  • Ładuję…
  • Ładuję…
  • Ładuję…
Do góry