Cześć. Temat pewnie u nas kontrowersyjny, ale proszę nie zrozumieć mnie źle. W lipcu mam termin porodu. Mój partner jest obrzezany od czasu gdy chodził do gimnazjum (kilkanaście lat temu). Zabieg miał z powodu stulejki. Ogólnie jest zadowolony (ja też nie narzekam
) ponieważ przed zabiegiem jak opowiadał miał mega kompleksy z powodu ciasnego napletka, a od tamtego czasu nie ma już tego problemu i łatwiej jest mu utrzymywać higienę (napletek całkowicie wycięty, główka jest stale odsłonięta). Podczas pierwszego razu 6 lat temu jakiś czas po tym jak się poznaliśmy byłam zdziwiona wyglądem jego penisa, ponieważ mimo, że był moim pierwszym partnerem wiedziałam jak mniej więcej jest zbudowany penis. Wtedy opowiedział mi szczegóły a ja zainteresowana tematem
doczytałam w internecie o stulejce i obrzezaniu, które jak się dowiedziałam ma wiele korzyści dla mężczyzny jak i partnerki. Moja koleżanka ze szkolnych lat jak twierdzi często łapała infekcje po stosunku ze swoim byłym chłopakiem, który nie zsuwał napletka (może to była kwestia jego słabej higieny. No i właśnie teraz podczas ciąży , gdy wyszło na jaw, że to będzie chłopczyk przypomniał mi się temat obrzezania, kwestii zdrowotnych z tym związanych itd. Rozmawiałam jakiś czas temu z partnerem o tym. (Nie ukrywam, że ja inicjowałam rozmowę), kwestia pielęgnacji napletka (podobno mali chłopcy często mają problemy, łatwo jest zaniedbać sprawę) itp. Mianowicie, że nie ma co czekać aż będzie jakiś kłopot z napletkiem, tylko im wcześniej tym lepiej. Partner zgodził się ze mną w tej kwestii. Ma kumpla, który w wieku dorosłym przechodził obrzezanie, ale wtedy rekonwalescencja jest dłuższa. Teraz pytanie czy jakiś lekarz zrobi obrzezanie po narodzinach tylko w celach profilaktycznych? Nie konsultowaliśmy się jeszcze z nikim w tej sprawie. Czy trzeba będzie się wybrać do prywatnej kliniki? Czy któraś z Was może ma obrzezanego synka?
