Cześć wszystkim. Może nie do końca trafiłam z tematyką, jeśli chodzi o to forum, ale sytuacja jest tak patowa, że postanowiłam poszukać pomocy gdziekolwiek. Sprawy mają się w ten sposób, że 45 dni temu zostałam wykorzystana seksualnie. Generalnie znalazłam pomoc i pracuję nad tym, żeby było lepiej, ale mam wrażenie, że dziś mój względny spokój został zburzony. Pomimo tego, że 20 dni po tej okropnej sytuacji otrzymałam wynik beta hcg <0,1 i nawet dostałam krwawienia, które wyglądało jak mój normalny okres, dziś postanowiłam kontrolnie zrobić dwa testy ciążowe dla „świętego spokoju” i o ile co do pierwszego z nich nie mam wątpliwości, tak drugi przyprawił mnie o zawał serca. Na pozór był negatywny i w pierwszych 10 minutach taki pozostał. Jako, że robiłam testy w toalecie na uczelni (wiem, nie miałam możliwości inaczej), po wyjęciu tego paska testowego z kasetki (oglądałam go z każdej możliwej strony) włożyłam go do kieszeni i poszłam do domu. Po jakichś 20 minutach, będąc już w tramwaju, zbaraniałam, bo wygrzebałam go z kurtki i zobaczyłam szarą, drugą kreskę. Załączam zdjęcia testów bezpośrednio po wykonaniu, jak i ten nieszczęsny pasek po tym, gdy został wyjęty. Proszę, powiedzcie mi, tak wygląda ta „kreska fabryczna” tudzież „linia parowania”, czy na prawdę może być coś na rzeczy? Chciałabym bardzo zaznać w końcu spokoju. Jeszcze raz bardzo przepraszam za bycie męczybułą, bo to nie jest mój pierwszy post na forum, ale być może wprawne oko innej kobiety będzie w stanie ocenić ten test i być może uspokoić moje nerwy.
Ostatnia edycja: