Pisałam w tramwaju i musiałam wysiąść
Z perspektywy czasu uważam, ze te pół roku to było za szybko, bardzo długo miałam problem z oddzieleniem jednej ciąży od drugiej, a po porodzie bardzo długo miałam problem z zaakceptowaniem po pierwsze kolejnego wcześniaka, a po drugie tego, że jest jedno dziecko, a powinna być dwójka. Myślę teraz, że za bardzo skupiałam się na tym, że chcę kolejnej ciąży, za bardzo weszłam w tryb zadaniowy i za mało przerobiłam w głowie wszystko co się stało i finalnie żałoba uderzała (w sumie ciągle czasem uderza) w najmniei spodziewanych momentach.
Zresztą taka trauma nie znika, po prostu człowiek uczy się z nią żyć. Wielu osobom się wydaje, że kolejne dziecko będzie magicznym lekiem na zapomnienie, a tak nie jest. Ja niestety mam praktycznie równy rok odstępu między porodami (córka marzec, syn luty) i cały czas nam w głowie, że miałabym dziecko równo rok starsze. Teraz szłoby do przedszkola. No siedzi potwornie.
Jak syn się urodził i leżal w szpitalu mialam mysli samobójcze. Zresztą nawet moja terapeutka powiedziała już po wypisie, że ona widziała, że ja już nie dam rady, gdyby coś się synowi stało.
No ale finalnie mam aktywnego 2latka, który na maksa testuje mojr granice
Generalnie przy pprom masz większe szanse na zdrowe zakończenie niż ja miałam. Poszukaj sobie terapeutki/ty pracującego z ciężarnymi (ja mogę polecić, ale z Krakowa). Bo to jest w sumie najważniejsza sprawa. Potem, jak stwierdzisz że jesteś gotowa to koniecznie DOBRY ginekolog. Taki, z ktorym omówisz na ile masz ryzyko powtórki i taki, który zleci badania już przed ciążą, zebyś wiedziala, ze w ciązę wchodzisz full zdrowa. No i tyle. Stresior będzie koszmarny, ale to da się przejść.