Dziewczyny, jestem już po wizycie. Wieści takie sobie, sama nie wiem, co myśleć. Marceli trochę za mały, waży 1253g. Pani doktor stwierdziła, że mamy już do czynienia z hipotrofią (choć jak sprawdzam w necie, to ta waga jest raczej w dolnej granicy normy). Niestety nie mam opisu, co jest na którym centylu, więc wiem tyle, ile zapamiętałam z tego, co mówiła. Głowa wciąż większa niż wiek ciążowy, ale już nie taka gigantyczna - coś w okolicach 30 tc. Nóżki na szczęście są "prawie w normie", brakuje im dosłownie kilku dni, ale brzuszek ma na 27 tydzień - 2gi centyl. Ten brzuszek ją niepokoił, mówiła, że to może być albo fizjologiczne albo związanie z problemami z macicą po operacji mięśniaka - że może się na przykład za słabo rozciągać. Nie była się w stanie doszukać tętnicy macicznej prawej, uznała, że coś tam musiało zostać uszkodzone przy operacji, zrobiono jakiś boczny obieg czy coś. Powiedziała, że teraz ścisła obserwacja tempa wzrastania, dokładne pomiary co 2 tygodnie, a jak coś się będzie działo to mam się położyć na patologii ciąży do końca
Druga sprawa - w serduszku mamy niedomykanie zastawki i podejrzenie niewielkiego ubytku przegrody międzykomorowej. Twierdziła, że nie trzeba się tym na razie przejmować, tylko po urodzeniu zrobić dziecku echo serca. Nawet jakby taki ubytek był, to prawdopodobnie nie będzie dawał objawów. Serce jest wyjątkowo duże - w górnej granicy, co może być z jednej strony potwierdzeniem tej diagnozy, a z drugiej może być wynikiem leków, jakie biorę - wtedy wielkość powinna się sama wyrównać.
Dzięki Wam za Wasze wsparcie. Jakoś postaram się wytrwać tydzień do wizyty u mojego lekarza i niech on na to wszystko jeszcze spojrzy.