reklama
Ewellina
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Grudzień 2014
- Postów
- 204
Kochane dziewczyny parę dni mnie tutaj nie było. Mnóstwo się wydarzyło od tego czasu. Nie mogę nawet nadrobić wątku bo internet nie ściąga tu gdzie jestem i walczyłam pół dnia żeby w ogóle wejść na forum i cokolwiek napisać. Pisałam Wam, że cholernie mnie bolały plecy, że nie mogłam kilka dni spać, wszystko mnie bolało. W środę rano po 8 obudził mnie jakiś bulgot w brzuchu. Poszłam siku, a tam samo ze mnie leciało. Zobaczyłam też trochę krwi. Pomyślałam, że chyba wody mi odeszły ale nie byłam pewna. Za chwilę znów.. wtedy już wiedziałam, że to TO. Zadzwoniłam do położnej, powiedziała, że akurat ma coś do załatwienia w szpitalu i mam przyjechać, będzie czekać na mnie. Pytała czy mam skurcze. Wtedy jeszcze nie miałam.. a po chwili zaczęły się co 3 minuty. Kiedy dojechaliśmy do szpitala nie mogłam dojść do wejścia – zbyt mało czasu aby dojść między skurczami od samochodu do drzwi. Położna mówiła, że widziała przez okno co się działo i wyszła po nas. Mówiła, że już w drodze do szpitala wiedziała, że rodzę ale nic mi nie powiedziała. Zabrała mnie prosto na trakt porodowy, mężowi kazała biegać na izbę przyjęć i wszystko załatwić. W międzyczasie zbadała mnie. Jak usłyszałam ile mam rozwarcia to myślałam, że padnę. Tak się bałam, że będę leżała z jakimś mizernym rozwarciem niewiadomo ile godzin, a tu 7 – 7,5 cm !! Nawet zażartowałam, ze kryzys 7 cm ma już za sobą w takim razie
Zabrali mnie na łóżko, podłączyli wenflon. No i zaczęło się. Pełne rozwarcie miałam w bardzo krótkim czasie, niestety główka schodziła długo i faza parta trwała ponad 2 godziny Ok. 13.30 na świat przyszedł nasz Franio. Piszę ok. 13.30 bo było takie zamieszanie, że nikt nie zapisał godziny!
ustaliliśmy, że było gdzieś 13.40 , ale po chwili okazało się, że o tej samej porze inne dziecko się urodziło, a oba maluszki były intubowane w związku z czym nie mogły mieć tej samej godz. I spytali nas czy mogą wpisać 13.35 . Wtedy się zaczęło.. okazało się, że mały ma wrodzone zapalenie prawego płuca na wskutek zakażenia wewnątrzmacicznego, które zresztą było przyczyną porodu przedwczesnego ;( pytali czy miałam upławy – miałam po luteinie. Uważają, że nieleczone upławy były właśnie przyczyną zakażenia wewnątrzmacicznego. Tyle, że ja miałam zatoki przez ponad 2 tyg. Pod koniec stycznia ;( a na obchodzie facet powiedział, że to mogło być przez zatoki. Nawet się nie przyznałam, że je miałam i choć lekarka mówi, że to przez tą infekcję pochwy, to ja i tak mam ogromne wyrzuty sumienia bo myślę, że to przez te zatoki o których nic nie powiedziałam ;( nie chciałam brać żadnych tabl dla dobra małego, a tak mu zaszkodziłam ;( na obchód przychodzi taki po****ny lekarz i np. wczoraj rano mówił, że mały jest tak zaśluzowany, że ma masę bakterii, że nie może oddychać, że zapycha rurki, które wspomagają oddychanie… a po południu mały już sam oddychał i tak leży do dzisiaj lekarka mówiła, że jest ogromna poprawa, że ma jeszcze sporo tego śluzu ale schodzi to z niego, że będą mu jeszcze robić inhalacje, oklepywać. Cały czas leży w inkubatorze, ale pani która tam „obsługuje” maluszki powiedziała, że pewnie niedługo mi go dadzą na salę nie chciałam karmić, a teraz biegam jak szalona z mlekiem żeby mu tylko sztucznego nie dawali. Przedwczoraj miałam 2 ml i wstyd mi było z tym pójść haha, ale te panie mówiły, że każda kropla się liczy. A wczoraj już miałam 50 ml
niestety coś mi się dzieje z piersiami – stan zapalny się wdaje, są obrzmiałe, bolą. Ale dzielnie masuję, rozgrzewam, odciągam pokarm. Szwy nadal bolą nawet bardzo. Ale z każdym dniem jest troszkę lepiej. Zresztą najważniejsze żeby z maluszkiem było dobrze, żeby się poprawiało ja przeżyłam poród to i teraz przeżyję
ale się rozpisałam – a i tak starałam się opisać wszystko w skrócie. Nie będę się pewnie odzywać, bo nasz internet nie ściąga w szpitalu nie mam pojęcia czemu bo jesteśmy w centrum miasteczka. Odezwę sie jak tylko będę mogła, całuję i trzymam za Was kciuki :*
I ja czulam, ze cos sie święci
) jednak te bole plecow byly niepokojace. Najwazniejsze, ze jestes juz po, a i Franuś szybko wyjdzie z tego. Oczywiscie jak bedziesz miala chwile po powrocie do domku to zagladaj do nas. Dużo zdrowka dla Ciebie i Synusia:**
Dzastina82
Fanka BB :)
Ewelinka, bardzo gratuluję! I życzę dużo, dużo zdrówka dla Ciebie i Franka!!!! Wracajcie szybko do domu! Widzisz, udało się
Ewelina gratulacje. Fajnie, że wszytko tak sprawnie poszło. Dużo zdrówka dla malucha, jeszcze kilka dni i będziecie w domku
Martha teraz Twoja kolej ;-)
Kurcze dziewczyny, mi sen z powiek spędza ten test obciążenia glukozą.
Od zawsze miałam glukozę na czczo w górnej granicy normy, czy to w ciąży czy nie.
Przed testem 94, godzinę po 115, a dwie 116
Niestety zapomniałam na badanie skierowania i po pierwszym pobraniu musiałam wrócić po nie do domu. W domu wypiłam glukozę, grzecznie leżałam i potoczyłam się 100m do labu.
Teraz się martwię czy ten ruch nie sfałszował badania, a jeśli tak to czy spaliłabym aż tyle glukozy skoro po godzinie max to 180?
Mam w domu glukometr i mierzyłam sobie przez kilka dni. Rano zawsze między 90-101, po posiłkach do 120.
Nie wiem czy nie powtórzyć tego testu? Choć na samą myśl mi słabo.......
Może coś doradzicie? Może za dużo w sufit patrzę i problemów szukam ;-)?
Martha teraz Twoja kolej ;-)
Kurcze dziewczyny, mi sen z powiek spędza ten test obciążenia glukozą.
Od zawsze miałam glukozę na czczo w górnej granicy normy, czy to w ciąży czy nie.
Przed testem 94, godzinę po 115, a dwie 116
Niestety zapomniałam na badanie skierowania i po pierwszym pobraniu musiałam wrócić po nie do domu. W domu wypiłam glukozę, grzecznie leżałam i potoczyłam się 100m do labu.
Teraz się martwię czy ten ruch nie sfałszował badania, a jeśli tak to czy spaliłabym aż tyle glukozy skoro po godzinie max to 180?
Mam w domu glukometr i mierzyłam sobie przez kilka dni. Rano zawsze między 90-101, po posiłkach do 120.
Nie wiem czy nie powtórzyć tego testu? Choć na samą myśl mi słabo.......
Może coś doradzicie? Może za dużo w sufit patrzę i problemów szukam ;-)?
reklama
Malinowa, mówią że ruch może zafalszowac wyniki ale chyba nie aż tak. Moim zdaniem jest ok ale jak ma Cię to martwić to rób jeszcze raz. Ja miałam na czczo 90 a dzień wcześniej na wieczór wypiłam mleko z miodem i masłem. Mimo to męczyło mnie to że ten cukier blisko granicy i ostatnio raz jeszcze, dla własnego spokoju, robiłam cukier na czczo. Znam siebie i wiem ze bym sobie wkręcala ;-)
Podziel się: