reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Brak wiary w swoje szczęście a staranie się o trzecią ciążę????????

kika111

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
18 Maj 2009
Postów
52
Miasto
Szczucin
witajcie juz jak wcześniej pisałam jestem po dwóch poronieniach bardzo wczesnych tak naprawde bez tetna płodu robiłam wiele badan żeby móc spokojnie starac sie o kolejną dzidzie łącznie z laparoskopia udrażnianiem i histeroskopia nierobiłam tylko badan immunologicznych bo lekarz powiedział że w moim przypadku trzeba się skupić na bakteriologi . Jednak nic nieznaleziono, tylko bakterię paciorkowca w szyjce macicy mówie tylko bo jestem nosicielem tego świństwa którego ponoc niełatwo sie wyzbyć z tym że wiele kobiet rodzi pomimo tego dlatego też może ale niemusi być to przyczyną moich strat.Teraz za dwa tygodnie lekarz powiedział że możemy sie starac i w tym tkwi cały problem, niepotrafie myślec o niczym innym jak tylko o tym że może walcze z wiatrakiem i może nie dla mnie przeznaczone są słowa "mamo"cały czas myśle że jak tylko zajde w ciąże to znów czeka mnie szpital i znów słowa " bardzo mi przykro ale musimy wyłyżeczkować" to tak bolało boli do dziś a ja nieumiem myśleć dziś optymistycznie mój mąż ma taka nadzieję że bedzie dobrze a ja już jej niemam ale boje sie zabierać ją jemu. Niewierze juz że może być dobrze,przez ten prawie rok od ostatniej ciąży poznałam wiele dziewczyn osobiście ale i wirtualnie które były po kilku staratach po nawet 6ciu i boje się uwierzyc że mogłabym mieć takie szczęście żeby mi udało się urodzić zdrowe dziecko po dwóch stratach. odpiszcie mi co kolwiek pomóżcie uwierzyć..............
 
reklama
Kochana. Wiem że cięzko uwierzyć. Ale musisz. Każda z nas ma swoja drogę do macierzyństwa. Nasze nie są latwe. Ale musimy uwierzyć że będzie już tyllko lepiej Na forum jest wiele dziewczyn, po jednej stracie, dwoch, trzech.... Ale ty musisz uwierzyć że kolejnej nei będzie. Bo jak twoja fasolka ma walczyć jak ty w nią nie wierzysz.
Co do paciorkowca , nie wiem o jakiego ci chodzi. Ale ja mam i paciorkowca i gronkowca. I niestety są i żyja razem ze mną. CO jakiś czas do mnie wracając.
WIesz wydaje mi sie ze jakąś podstawe immunulogi jednak bym zrobila. Może chociaz przesiewowe p/p jądrowe ANA1 - to są na autoagresję(i czesto są przyczyną niepowodzeń właśnie na początku) i czynnik LA (czyli toczeń)
Trzymaj się . Musisz uwierzyć.
 
Ja poroniłam raz, ale miałam już wtedy mojego Maksia. Ale żeby cię pocieszyć, to powiem ci o mojej koleżance, którą poznałam w szpitalu na patoligii ciąży, kiedy ja czekałam na urodzenie Maksia, a ona na wyłyżeczkowanie właśnie. To był jej trzeci raz. Też leczyła się na miliony różnych sposobów. Kiedy już się poddali, zaczęli myśleć nawet o adopcji, to na teście wyszły jej dwie kreseczki. Znowu był strach, niepokój, ale przeszło miesiąc temu urodził się zdrowy Kubuś. Nie trać nadzieji. Będziesz miała swoją dzidzię. Trzeba próbować, bo zawsze jest jakaś nadzieja. W najmniej spodziewanym momencie poczujesz pierwsze kopnięcia, które łaskoczą jak skrzydełka motyli, potem będziesz czekać na skurcze porodowe, a jeszcze potem będziesz oczekiwać pierwszych uśmiechów, kroków, pierwszego "mama" i "tata"... Trzymamy za Ciebie kciuki! A raczej za Was, bo Twoja dzidzia już gdzieś tam pewnie jest, tylko czeka na odpowiedni moment, żeby zacząć swoje życie.
 
Kiedyś po prostu zachodziłam i rodziłam - pełny luz. Pojedyncze? Proszę bardzo! Bliźnięta? Ależ nie ma sprawy! Teraz... Staraliśmy się o naszego maluszka półtora roku i kiedy w końcu się udało, maleństwo umarło nim zdążyło się narodzić. Był koszmar. Nadal nie jest różowo, ale dotarło do mnie że świat się nie zatrzymał, niebo nadal wisi na swoim miejscu, a mój ukochany mężczyzna zasługuje na to żeby mieć swoje dzieciątko. Bo moje dzieci nie są jego dziećmi, on swojego dziecka nie ma, a moje są mu kumplami - trudno wymagać od dorosłych ludzi żeby "kupili" tatusia w facecie swojej matki. I wiesz co? Nie tracimy nadziei. Poszliśmy na spokojnie (o ile się da), staramy się zakładać że jak się uda to ok, jeśli nie - widocznie taki los. I jeszcze taki szczegół - ja mam 42 lata - nie jestem już w wieku kiedy się rodzi ot, tak, mimochodem. Nadzieję warto mieć. Można nie wierzyć, ale ona gdzieś tam się tli. Powiem Ci coś jeszcze. Kiedy "pracowaliśmy w pocie czoła", pilnowałam żeby we właściwych dniach itd. - nic nam nie wyszło. Nie zaskoczyłam nawet kiedy gin dał mi jakieś piguły do brania w konkretnych dniach na początku cyklu (nie pytaj co to było bo nie pamiętam), choć wtedy miało obowiązkowo i bezapelacyjnie zaskoczyć. Za to jak poszliśmy na luz, ze świadomością że jak nie teraz to za dwa miechy się widzimy i "dopracujemy szczegóły"... Wtedy się udało. Tu nie ma matematyki, stres i presja są naszymi wrogami, ale wiara... Wiara się przydaje. Ja mam ją nadal - damy radę. Ty też.
 
Bura dziękuje, ze napisałaś tu swoją drogę do szczęścia bo rozczuliło mnie to strasznie, ale też napełniło ogromną nadzieją, dziękuję ci za to jeszcze raz!!

Kika ja bym jeszcze mimo wszystko zrobiła kontrolę p/ antykardiolipinowych może nic nie wyjść, ale będziesz przynajmniej miała świadomość, że zrobiłaś wszystko, z doświadczenia wiem że lekarze czasami bagatelizują niektóre sprawy, więc to co mówią musisz przesiać i wybrać dla siebie najlepszą drogę. Lekarze z reguły postępują szablonowo i to ich błąd, bo każda kobieta jest inna. A w ogóle po czym stwierdził, ze u ciebie nie ma zaburzeń immunologicznych?
 
hej ilonka wiesz co on niestwierdził ze niema zaburzen imunologicznych tylko ze poronienia wskazuja na poronienia powstałe w wyniku infekcji ale wiesz.......... a to ja wiem i tak jeeszce sama na własne zyczenie robie sobie badania tarczycy pójde do endokrynologa i badanie posiew z nasienia na bakterie poniewaz u mnie były przypuszcalne puste jaja płodowe a to badanie co mi napiasałas co wnosi bo nieorientuje sie ?? i czy to jest badanie immmunologiczne?
 
kika czemu nie piszesz na głównym watku w takich sprawach tam jest wiele dziewczyn ktore borykaja sie z tymi samymi problemami co ty... wedlug mnie nie potrzebnie zakladasz tyle nowych watkow ktore tak naprawde sa ciagle powielane wystarczy przejrzec kilka stron w tyl i znajda sie podobne watki do tych ktore stworzylas. a o badania antykariolipidowych przeczytasz wyszystko na watku badania po poronieniu i o innych tez, o przyczynach pustego jaja plodowego tez tam jest napisane. mam nadzieje ze nie urazilam cie.
 
reklama
nie nieuraziłas mnie dobrze że piszesz to co myslisz tylko powiem ci może one sa wszystkie podobne ale niedosłonie takie same szukam wsparcia a jak go szukam to niebardzo skupiam sie jak i czy poprawnie poruszam sie po tym forum przepraszam z góry ale ja ciągle czekam i czasem juz trace całkowicie resztki nadzieji na to ze poczuje ruchy w brzuszku , dam mojemu mężowi to czego tak pragnie, a sama czy usłysze słowa mamo
 
Do góry