reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Choroba gravesa-basedowa- brak pomysłu co dalej

Bomii92

Początkująca w BB
Dołączył(a)
5 Wrzesień 2022
Postów
21
Cześć dziewczyny,
Piszę ten post ponieważ sama nie wiem już co robić. Staramy się z mężem o dziecko od kwietnia 2020r. W ciąże udało mi się zajść raz w listopadzie 2020 roku. Długo się nią nie nacieszyliśmy ponieważ poronilam ją na samym poczatku. Od tamtego czasu bez skutecznie nie udaje nam się. Szukałam od tamtego czasu dobrego ginekologa, który by na pomógł. Niestety trafiłam na lekarza który przez 9 miesięcy zbywał mnie i moje problemy, aż w końcu zdecydowaliśmy z mężem na leczenie w klinice niepłodności. W 2022 roku zapisaliśmy się na pierwszą wizytę. Myślałam że w końcu ktoś nam pomoże i doczekamy się upragnionego dziecka, niestety okres 8 miesięcy jaki zajęła nam klinika nic nie dały. Miałam robione wszystkie najpotrzebniejsze badania.. tak mi się wtedy wydawało amh, drożność, również miałam robiona histeroskopię ponieważ miałam ogromnego polipa na macicy. Nic nie dało. Lekarz wprowadził zastrzyki z menopuru bo moje owulacje były do niczego albo wcale ich nie było. Myślałam, że lekarz wie co robi... przy takich zastrzykach powinnam być na stałej obserwacji. Doktor powinien zalecać częstsze wizyty ze względu na to aby mnie nie przestymulowac i nie doszło do hiperstymulacji ehh... jednak jedna wizyta po braniu tych zastrzyków przez tydzień i braku kontroli przez lekarza, doprowadzała mnie do takich właśnie stanów. Stymulację miałam trzy, które nic nie wniosły, a do tego obudziły w moim organizmie, tą nieszczęsną chorobę Gravesa-Basedowa. Do kliniki ostatni raz się udałam we wrześniu to była nasza ostatnia stymulacja- szansa, ponieważ od listopada zmieniałam pracę i zależało mi na tym, że jeśli nam się nie uda dać sobie szanse w nowej pracy, która była dla mnie zmiana o 180 stopni, ponieważ przebranżowiłam się w całkiem coś nowego. Niestety znowu doszło do hiperstymulacji kolejne ogromne torbiele na jajnikach. Po tych 8 miesiącach spędzonych w klinice lekarz wysłał mnie na kolejne badania na sam koniec naszej przygody.Czy nie powinno to się odbyć na samym początku? Wtedy tego nie wiedziałam. Wydaje mi się, że badania hormonów, stosunku LH do FSH czy prolaktynę, których wyniki w moim przypadku były złe, powinny być wykonane od razu na pierwszych wizytach a nie na ostatniej. I kolejny raz się zawiodłam. Kolejny raz straciliśmy nasz cenny czas, a o pieniądzach już nie wspomnę. Wracają do choroby w tamtym roku w okresie sierpień- wrzesień, zaczęłam bardzo się źle czuć. W szybkim tempie chudłam, moje ręce zaczęły drzeć, kołatanie serca, zimne poty i bezsenność. Jako, że leczyłam się już u endokrynologa na chorobę Hashimoto skierowałam moje obawy do lekarki czy ilości hormonów jakie brałam w klinice nie mają wpływu na to ze tak się czuje. Badania wykazały że to nadczynność tarczycy ale lekarka stwierdziła że lepiej jeszcze sprawdzić czy nie choruje na tą chorobę bo przy lekach i dawkach które biore, a były one bardzo niskie, moje wyniki i samopoczucie były złe. Przypuszczenia się sprawdziły- choroba. Lekarka kazała nam zaprzestać starań, dopóki moje wyniki nie będą w normie. Od listopada podjęłam leczenie aby wprowadzić się w stan eutyrozy. Endokrynolog stwierdziła, że skoro staramy się o dziecko najlepszym rozwiązaniem będzie operacja usunięcia tarczycy. Naświetlanie raczej nie wchodzi w grę ponieważ jeśli będziemy chcieli wrócić do kliniki i stymulacji, choroba ta może na nowo się obudzić w moim organiźmie. Ale na ostatniej wizycie lekarka stwierdził że ona nie wie co ze mną zdobic ponieważ moje wyniki nie są takie złe, biore niskie dawki leków więc ona nie jest w sumie przekonana do zabiegu oraz nie jest za naświetlaniem. Ale za każdym razem mi powtarza
L: Bo wie Pani gdyby pani jednak NIE STARAŁA SIĘ O DZIECKO! To ja bym wiedziała co z Panią zrobić, leki do roku czasu, naświetlanie i tyle. Ale że uparłam się na tą ciąże to ona nie wie co ma ze mną zrobić. Musi pomyśleć i kolejny raz mam się u niej zjawić za dwa miesiące.
Meritum sprawy wygląda tak, że kolejny raz czuje że tracę czas, pieniądze i nerwy. Nie wiem co robić, znowu czekać? Operacja? Naświetlanie? Czy to jest konieczne? Chcemy poszukać innej kliniki gdzie podejdą do naszego przypadku profesjonalnie. Czy któraś z was również boryka się z tą chorobą? Czy lekarze nie są w stanie mieć kontroli nad tą chorobą w przypadku ciąży? Czy ona zawsze musi się wiązać zabiegiem lub naświetlaniem? Długi post, mam nadzieję, was nie odstraszył :)
 
reklama
Do góry