Z mezem nie mamy slubu koscielnego, bo maz jest nie wierzacy. I jemu obojetne bylo czy chrzcimy nasze dzieci czy nie. Postanowilam ze to zrobimy a pozniej one same beda decydowac. Dzieci chrzcilismy w miejscowosci ktorej sie wychowalam. I to nie w parafi do ktorej naleza moi rodzice tylko innej. Zrobilam to bo wiedzialam ze ten proboszcze jest bez problemowy i nie wazne czy jest slub czy go nie ma on ochrzci kazde dzieciatko. Pamietam jak dzis szlam zalatwiac z nim sprawe, ja tu zdenerwowana jak diabli a on odrazu sie zgodzil, kazal tylko przyniesc pare dni przed terminem akt urodzenia. Nie potzreba bylo zadnych kartek od chrzesnych rodzicow o jakis naukach i o spowiedzi itd.......Zgodzil sie odrazu i zaczal ze mne dyskutowac o tym gdzie mieszkam i co robie. W ogole proboszcz tej parafi jest super. jak na poczatku przyszedl tam sluzyc to te stare babcie chcialy sie go pozbyc bo za duzo nowych rzeczy wprowadzil w kosciele a teraz po kilku latach stoja za nim murem, proboszcz chcial jechac na misje ale one mu nie pozwolily, chodzily prosily i wkoncu nie pojechal. I to jest wedlug mnie prawdziwy ksiadz.
Problem robila tylko zakonnica w kancelarii gdzie zglaszama dzieci do chrztu.
A co do aktu chrztu, to w kazdej parafi wyglada to inaczej. Przy pierwszym dziecku dostalam tylko taka kartke ze zdjeciem parafii i na drugiej stronie elegancko bylo napisane ze w dniu tym i tym odbyl sie chrzest dziecka. A przy drugim dziecku juz dostalismy taka ksiazeczke gdzie na pierwszej kartce byl wpis o chrzcie, na nastepnych jest wpis o komunii ponziej o bierzmowaniu .....itd..... Fajna sprawa.
A no i najwazniejsze nikt nie prosil o zadne pieniazki. Pamietam ze skonczyla sie msza wszyscy poszli do zachrystii i ksiadz podziekowal pogratulowal i poszedl. Zostala tylko jedna zakonnica, nikt nie wiedzial gdzie dac pieniazki. W koncu sie ktos spytal ile za chrzest a ona ze zadnych pieniazkow nie biora. Ale i tak wszyscy dali do puszki w kopertach.