- Dołączył(a)
- 8 Kwiecień 2020
- Postów
- 5
Kochane. Po trzech latach staran, jednym nieudanym ivf i drugim szczesliwie pozytywnym jestem pelna obaw. Skoro juz jakies malenstwo sobie mnie wybralo to chcialabym zrobic wszystko by go nie stracic. Otoz potrzeba mi troche wsparcia i rad.
Mieszkam w UK. Tu podejscie do ciazy jest dziwne. Przede wszystkim uslyszalam, ze do 12 tygodnia nikt nie bedzie mnie bral na powaznie ( jezeli chodzi o ustepstwa w pracy) za tydzien mam usg w 6 tygodniu.
Pracuje w fabryce- wytrzymalam tylko do momentu by dostac maciezynski. Jest to praca w ktorej nosze duzo ciezkich rzeczy, po drugie pracuje w temperaturach ok 8 stopni. Dodatkowo na noce-12 godzin. Jestem zalamana. Jezeli moj pracodawca stwierdzi, ze warunki mojej pracy sa super swietne to tak juz bedzie. Ja osobiscie nie wyobrazam sobie nosic slrzynek po 10 kg co 20 sekund z duzym brzuchem. Poza tym nie ma opcji L4 na ciaze - chyba,ze zagrozona. Nie mam opcji usiasc w pracy ani dostepu do okna ani wody... z pracy zrezygnowac nie moge, bo jednak utrzymac sie trzeba. Jestem zalamana chcialabym by wszystko sie udalo, by dzidzius sie rozwijal ale nie wiem czy jestem w stanie to wszystko przeskoczyc. Czy ma ktos z Was jakies radybjak walczyc o godne warunki? Latwiej byloby mi w Polsce ale niestety jest jak jest.
Mieszkam w UK. Tu podejscie do ciazy jest dziwne. Przede wszystkim uslyszalam, ze do 12 tygodnia nikt nie bedzie mnie bral na powaznie ( jezeli chodzi o ustepstwa w pracy) za tydzien mam usg w 6 tygodniu.
Pracuje w fabryce- wytrzymalam tylko do momentu by dostac maciezynski. Jest to praca w ktorej nosze duzo ciezkich rzeczy, po drugie pracuje w temperaturach ok 8 stopni. Dodatkowo na noce-12 godzin. Jestem zalamana. Jezeli moj pracodawca stwierdzi, ze warunki mojej pracy sa super swietne to tak juz bedzie. Ja osobiscie nie wyobrazam sobie nosic slrzynek po 10 kg co 20 sekund z duzym brzuchem. Poza tym nie ma opcji L4 na ciaze - chyba,ze zagrozona. Nie mam opcji usiasc w pracy ani dostepu do okna ani wody... z pracy zrezygnowac nie moge, bo jednak utrzymac sie trzeba. Jestem zalamana chcialabym by wszystko sie udalo, by dzidzius sie rozwijal ale nie wiem czy jestem w stanie to wszystko przeskoczyc. Czy ma ktos z Was jakies radybjak walczyc o godne warunki? Latwiej byloby mi w Polsce ale niestety jest jak jest.