Witam i proszę o pomoc...
Odchodze już od zmysłów. Wszystko zaczęło się w pierwszy dzień świąt. Ola wymiotowała kilka razy od południa i pojawiła się temp. 39,1, a czopek (silniejszy) zbijał ją jedynie do 37,8. na drugi dzień nic nie jadła i wymiotowała dwa razy. Lekarka nic nie stwierdziła, żadnej infekcji. Temperatura wciąż była wysoka.
My podejrzewaliśmy rotawirus, bo przecież Ala, moja młodsza córeczka,która to miała, zarażała jeszcze przez 7 dni od ustania choroby (o czym nie wiedzieliśmy niestety), ale nie było typowej dla tej choroby biegunki. No właśnie NIE BYŁO...bo pojawiła się we wtorek...Na szczęście zniknęła gorączka, po dwóch dniach, lecz dzisiaj znów bylo 37,8
A do tego Oleńka prawie nic nie je. Skubnie dwa, trzy kęsy chlebka, trzy łyżeczki kaszki i trzy łyżeczki serka. To tyle. Zupy nie chce, ryżu też nie itd. Tak wygląda Jej całodzienne wyżywienie. Na szczęście dużo pije, to się nie odwodni.
Ona ledwo trzyma się na nogach. Dzisiaj nie miała siły wstać z fotelika. Za każdym razem, jak na Nią patrzę, to ryczę. A najgorsze jest, ze lekarka (dzisiaj mój Tomek znów z Nią był w przychodni) nic na to nie poradziła. Oleńka schudła już półtora kilo, czyli waży ok. 10 kg. A za 2 tyg,. kończy rok i 7 mies. Co zrobić, by jadła? Wiem, przeczekać...choroba minie, to i apetyt wróci. Ale łatwo mówić, gorzej na Nią patrzeć. A i tak przed chorobą Ola do żarłoków się nie zaliczała. Zawsze była między 10, a 25 centylem.
Przez to wszystko i nerwy prawie straciłam pokarm. Już coraz częściej dokarmiam Alicję, kilka razy na dobę (poza nocą), a było, ze nie musiałam tego robić nawet cały dzień.
Już nie wiem co robić, odchodzę od zmysłów. Boję, że przez to niejedzenie coś się stanie niedobrego...
To nie jest ta sama Ola. Już nie dokazuje, nie biega wszędzie, nie gada. Wciąż tylko śpi, a jak nie śpi, to siedzi na kolanach, bo nie ma siły na nic.
Dodam, że ostatnio los mnie nie oszczędza, jesli chodzi o zdrówko moich Córeczek. W zeszły czwartek, po ośmiu dniach, wyszłam ze szpitala, gdzie byłam ze swoją młodszą Alicją. Miała obturacyjne zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc, a na sam koniec "złapala" rotawirusa, którym podejrzewamy, że zaraziła się Ola.
Ale u starszej to wszystko trwa już 5-ty dzień i ma cięższy przebieg. Może dlatego, ze to nie jest ten cho...y rotawirs, a moze dlatego, że Ala jest młodsza i lepiej to zniosła, a poza tym była na piersi...
Jest mi strasznie smutno i nie wiem co robić. Jak sobie poradzić z brakiem apetytu?
O badania krwi i moczu sami poprosiliśmy, ale nietety w państwowej przychodni mogę je zrobić dopiero w poniedziałek. Chyba przejdę się do jakiejś prywatnej kiliniki...
Pozdrawiam,
Gosia
Odchodze już od zmysłów. Wszystko zaczęło się w pierwszy dzień świąt. Ola wymiotowała kilka razy od południa i pojawiła się temp. 39,1, a czopek (silniejszy) zbijał ją jedynie do 37,8. na drugi dzień nic nie jadła i wymiotowała dwa razy. Lekarka nic nie stwierdziła, żadnej infekcji. Temperatura wciąż była wysoka.
My podejrzewaliśmy rotawirus, bo przecież Ala, moja młodsza córeczka,która to miała, zarażała jeszcze przez 7 dni od ustania choroby (o czym nie wiedzieliśmy niestety), ale nie było typowej dla tej choroby biegunki. No właśnie NIE BYŁO...bo pojawiła się we wtorek...Na szczęście zniknęła gorączka, po dwóch dniach, lecz dzisiaj znów bylo 37,8
A do tego Oleńka prawie nic nie je. Skubnie dwa, trzy kęsy chlebka, trzy łyżeczki kaszki i trzy łyżeczki serka. To tyle. Zupy nie chce, ryżu też nie itd. Tak wygląda Jej całodzienne wyżywienie. Na szczęście dużo pije, to się nie odwodni.
Ona ledwo trzyma się na nogach. Dzisiaj nie miała siły wstać z fotelika. Za każdym razem, jak na Nią patrzę, to ryczę. A najgorsze jest, ze lekarka (dzisiaj mój Tomek znów z Nią był w przychodni) nic na to nie poradziła. Oleńka schudła już półtora kilo, czyli waży ok. 10 kg. A za 2 tyg,. kończy rok i 7 mies. Co zrobić, by jadła? Wiem, przeczekać...choroba minie, to i apetyt wróci. Ale łatwo mówić, gorzej na Nią patrzeć. A i tak przed chorobą Ola do żarłoków się nie zaliczała. Zawsze była między 10, a 25 centylem.
Przez to wszystko i nerwy prawie straciłam pokarm. Już coraz częściej dokarmiam Alicję, kilka razy na dobę (poza nocą), a było, ze nie musiałam tego robić nawet cały dzień.
Już nie wiem co robić, odchodzę od zmysłów. Boję, że przez to niejedzenie coś się stanie niedobrego...
To nie jest ta sama Ola. Już nie dokazuje, nie biega wszędzie, nie gada. Wciąż tylko śpi, a jak nie śpi, to siedzi na kolanach, bo nie ma siły na nic.
Dodam, że ostatnio los mnie nie oszczędza, jesli chodzi o zdrówko moich Córeczek. W zeszły czwartek, po ośmiu dniach, wyszłam ze szpitala, gdzie byłam ze swoją młodszą Alicją. Miała obturacyjne zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc, a na sam koniec "złapala" rotawirusa, którym podejrzewamy, że zaraziła się Ola.
Ale u starszej to wszystko trwa już 5-ty dzień i ma cięższy przebieg. Może dlatego, ze to nie jest ten cho...y rotawirs, a moze dlatego, że Ala jest młodsza i lepiej to zniosła, a poza tym była na piersi...
Jest mi strasznie smutno i nie wiem co robić. Jak sobie poradzić z brakiem apetytu?
O badania krwi i moczu sami poprosiliśmy, ale nietety w państwowej przychodni mogę je zrobić dopiero w poniedziałek. Chyba przejdę się do jakiejś prywatnej kiliniki...
Pozdrawiam,
Gosia