Oj wiem coś na ten temat

Chodziłam do lekarz prywtnie bo Ci pracujący w szpitalu to konowały. Gdy trafiłam na porodowke to z progu byłam za to szykanowana. Powiedzieli mi żebym sobie jechała do szpitala tam gdzie przyjmuje mój lekarz.( Zrobiłam bym tak ale to 60km i nie miałam czasu już na podróże). Nikt się mną nie przejmował.
Położna "wydusiła" za mnie moje dziecko mimo że protestowalam. Po porodzie położyli mnie na izolatke(z braku miejsc) Ogarneli mi tylko syn unia i od 23 do 6 rano nikt do nas nie zajrzał. Trauma do końca życia. Miałam szczescie że bez komplikacji bo nie wiem co by było.