to gdzie mieszkasz jeśli mogę zapytać?
Jeśli chodzi o maseczki to u nas już o dawna jest z tym problem i jak widzę u siebie na mieście czy też w tv to dużo osób nosi je źle, nie mówię juz o tych osobach które w ogóle nie noszą i nie dezyfekuja rak więc nie wiem czy nasz kraj da się tak zdyscyplinowac
u mnie w rodzinie jest przewagą mezczyzn. Licząc od rodzeństwa mojej mamy, to ona ma jednego brata i 2 siostry, jej brat ma syna i córkę, starsza siostra tak samo a młodsza siostra ma 5 chłopaków. Póki co żadne z mojego kuzynostwo nie ma dzieci, a od strony taty to też dziadek miał w sumie 3 synów i jedna córkę, mój tata ma dwie córki i jednego syna a jego siostra ma parke. Kuzynka ta ma z kolei póki co syna. Także patrząc ma drzewo genealogiczne to myślę że mam duże szanse na synów, jednego już mam w końcu

na pewno długo jeszcze potrwa zanim sytuacja się uspokoi, a my nauczymy się żyć w miarę normalnie w tej chorej rzeczywistości.
dokładnie, to nie jest takie proste. Wg mnie tak na prawdę to chyba najwięcej zależy od szczęścia i od tego tam na górze

troszkę czytałam te wpisy na tej grupie i jak widać, u jednych coś działa dziewczynkowo a u drugich odwrotnie także nie ma reguły. Co nie zmienia faktu że i tak jak któraś będzie chciała to będzie robić wszystko w większym bądź mniejszym stopniu by mieć upragnione córki lub synów

szpitale nie mogą zostać zamknięte i chyba raczej mimo pandemi o kobiety w ciąży jak i rodzące się dba. Mnie jedynie przeraża fakt rodzenia bez męża. Synka rodziłam z mężem i była to dla mnie nieoceniona pomoc i wsparcie. Teraz nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej. Druga sprawa którą mnie jeszcze bardziej przeraża to fakt że poród może zacząć się za wcześnie, albo poprostu dziecko będzie musiało trafić na neonatologie a ja nie będę mogła z nim być. Tyle się teraz słyszy o tym w tv i to jest dla mnie przerażająco chore i straszne. Na sama myśl mam normalnie lzy w oczach.