Kiraa tak przeczytalam o Twojej walce o laktacje i jakbym o sobie czytala jak bylam po porodzie z Ala. Porod wywolywany wiec mleka to tam nie bylo a dziecko jsk sie dopadlo tak po paru godzinach sutki odpadaly cale poranione. Pozniej okazalo sie, ze Ala ma jakas bakterie we krwi podejrzewali sepse, wiecwzieli ja na pobranie plynu mozbowo rdzeniowego z kregoslupa.... pokoj zabiegowy byl przeszklony wiec wszystko widzialam i wylam jak bobr... strach o malucha jest okropny a do tego hormony po ciazy wiec bylam emocjonalnie rozjechana na maxa... nie mogli jej sie wkuc wiec odpuscili i czekali az przyjedzie taka starowinka jakas profesor, ona przyszla do mnie i mnie wypytala dokladnie o porod, dlaczego dopiero 2 tyg po terminie mi wywolywali itp. No i sie przebrala i za 30 minut Ala byla po pobraniu i zostala na neonatologii w inkubatorze a ja mialam miejsce na podtrzymaniu ciazy co bym nie musiala lezec na sali z noworodkami bez swojego noworodka i ryczec, no i tez walczylam o pokarm, co 2,5-3 godziny lecialam na neonatologie w nocy tez i przystawialam Ale do pustych cycow, ryczalam z bolu, nie mialam zadnych masci na suty w szpitalu nic.... no i ssala po 15 -20 minut a pozniej dokarmianiez butelki i po 3 dniach cyce byly pelne i mleko modyfikowane nie bylo juz w ogole potrzebne... Babeczki tu chodzi o wasze dziecko wasz skarb wiec badzcie asertywne jesli chodzi o odwiedziny rady itp. Zwyczajnie powiedzcie, ze nie chcecie przez pierwsze tygodnie odwiedzin bo potrzebujecie tego czasu na dojscie do formy i dostosowanie sie do potrzeb dziecka a wizyty beda wam rozbijac rytm dnia... koniec
Pozdrawiam i cieplo o wszystkich mysle