Witam drogie mamusie/szanowni specjalisci.
Szukam potwierdzenia, czy moja córcia może mieć mięczaka zakaźnego.
Od kilku miesięcy ma krosty na wewnętrznej stronie ranienia, przy zgięciu łokcia, pojawiły się również pod paszką,a także na brzuszku.
Mieszkam za granicą i od lekarza usłyszałam, że są to brodawki wodne, których się nie leczy, same zejdą. W Polsce te same krosty znane są jako mięczak zakaźny. Czy to faktycznie to? Proszę spojrzeć na zdjęcia.
Jak leczyć? Popularny środek silnie żrący niedziala niestety, a wręcz wzmaga swędzenie i pieczenie.
Wyczytałam, że maść z żyworódki może pomóc. Czy macie z tym doświadczenie?
Mogę prosić o poradę?
Szukam potwierdzenia, czy moja córcia może mieć mięczaka zakaźnego.
Od kilku miesięcy ma krosty na wewnętrznej stronie ranienia, przy zgięciu łokcia, pojawiły się również pod paszką,a także na brzuszku.
Mieszkam za granicą i od lekarza usłyszałam, że są to brodawki wodne, których się nie leczy, same zejdą. W Polsce te same krosty znane są jako mięczak zakaźny. Czy to faktycznie to? Proszę spojrzeć na zdjęcia.
Jak leczyć? Popularny środek silnie żrący niedziala niestety, a wręcz wzmaga swędzenie i pieczenie.
Wyczytałam, że maść z żyworódki może pomóc. Czy macie z tym doświadczenie?
Mogę prosić o poradę?