reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

czy to moja wina?

Dołączył(a)
30 Kwiecień 2009
Postów
9
Miasto
londyn
mam problem tylko nie wiem czy z moja roczna coreczka czy ze mna a moze z mezem.jestem w domu zajmuje sie corka,jestem z nie 24/dobe,karmie ja piersia ,jestesmy bardzo blisko to chyba normalne.problem ktory pokazal mi moj maz polega na tym ze nasza coreczka nie lubi byc z nikim innym jek tylko ze mna.placze jak opuszczam pokoj,nie chce nawet zostac z wlasnym ojcem i to wlasnie powoduje wojny domowe bo maz uwaza ze to moja wina ze nie zostawiam jej samej w ciagu dnia.wyjasnijcie mi bo ja chyba glupia jestem jak moge zastawic same dziecko kiedy uczy sie chodzic i chwyta za wszystko co mozliwe,trzeba ja miec caly czas na oku.oczywiscie ze nie jestem przy niej non stop ale jestem w tym samym pomieszczeniu wieksza czesc dnia.nie powiem ze to jest meczace,szczegolnie wieczor kiedy maz wraca z pracy,on zmeczony ,dziecko marudzi nie chce z nim sie bawic,chce byc przy mni.dodam jeszcze za coreczka nie ma kontaktu z innymi dziecmi ani doroslymi.taka jest sytuacja ze jestsmy tu sami a na dodatek ta grypa powoduje ze nie chce z nia chodzic do ognisk dla maluchow bo nie chce zeby sie rozchorowala.moze mi ktos pomoze?:-(
 
reklama
cześć nieowijając w bawełnę Ci powiem że tak, to Twoja wina że córka jest aż tak za Tobą, ale... moja córcia jest podobna i wiem ze to też moja wina. Teraz jest już lepiej bo moge zostawić ją na godzine lub dwie u dziadków ale jak tylko sie zjawię to jest tylko mama i mama. W domu jest ok, mała bawi sie z tata ale gdy znikam to woła mama i musi widzieć gdzie ide i skąd wracam. Takie sa córeczki mamusi i trzeba z tym walczyć w pewnym momencie bo mama to nie cały świat i nawet można skrzywdzić nieświadomie swoje dziecko, nie bedzie znala innych, bedzie sie bała innych dorośłych czy dzieci, bedzie miała lęki nocne itp. Moja rada na poczatek to zostawiaj małą z jej tata i idz np do sklepu żebys wrazie co nie słyszała płaczu, a płacz szybko minie mała odkryje ze z tatusiem tez sie mozna bawić. Poza tym mąż ma tez oczy i też bedzie patrzył co ona robi. Głowa do góry i wiecej rozwagi i zaufania dla córki i męża.
 
Ja tez mialam podobnie tylko troche wczesniej. byl to tzw lek separacyjny kazde dziecko to przechodzi. jak tylko wychodzilam z pokoju byl wieeeelki placz:szok: który potem o dziwo sam przechodzil on poprostu gdy mnie nie widzial to jakby o mnie zapominal.powiem ci na pocieszenie ze samo przeszlo:tak: Osobiscie tez mojego roczniaka nie zostawiam z nikim innym bo poprostu nie mam z kim rodzenstwo ma juz swoje dzieci a i dziadkowie maja gdzies wiec tez jestem z nim 24 na dobe. Glowa do góry staraj sie czesciej zostawiac mala z tata i sama zobaczysz róznice. A co do winy w zadnym wypadku nie lezy ona po twojej stronie! przeciez nie mozesz byc winna tylko dlatego ze jestes z wlasnym dzieckiem caly dzien.Pozdrawiam
picture9020.jpg
 
Claudek, to co piszesz jest zupełnie normalne w Twojej sytuacji, skoro córcia jest tylko z Tobą, to nie widzę w tym nic dziwnego, że chce być właśnie przy Tobie cały czas, bo dajesz jej poczucie bezpieczeństwa.

Ja bym nie demonizowała, że można w ten sposób skrzywdzić dziecko, że będzie się bało innych ludzi, dzieci, itd. Moim zdaniem to nieprawda. Przecież to, że jest z mamą cały dzień, to nie znaczy, że mama będzie dziecko trzymać w zamknięciu i izolacji od innych ludzi, a potem dziecko będzie wylęknione! Są po prostu pewne etapy w rozwoju dziecka, których nie ma większego sensu próbować zmieniać na siłę. Natomiast dawanie dziecku poczucia bezpieczeństwa poprzez bliskość (która czasem jest bardzo uciążliwa, owszem) procentuje w przyszłości - właśnie otwartością dziecka.

Mój starszy synek był jako maluch bardzo "mamusi synkiem", ciągle do mamusi, na rączkach, itd. Gdy miał prawie 2 lata, pojechaliśmy na wakacje na 2 tygodnie z dużą grupą znajomych. Przez te 2 tygodnie nawet nie było mowy, żeby ode mnie odszedł na chwilę, nie mówiąc o pójściu do kogoś na kolana czy na rączki. A teraz ma prawie 4 lata, owszem jest pieszczochem, ale jest bardzo otwarty na ludzi, uwielbia bawić się z dziećmi, ma kolegów na osiedlu, bardzo lubi spędzać z nimi czas i wcale nie musi mnie mieć w zasięgu wzroku, bez problemu rozmawia z ludźmi, sam zagaduje dzieci i dorosłych. Uwielbia też różne "męskie" zajęcia z tatą np. wyjazdy do myjni samochodowej, wyprawy na basen, itp.

Natomiast młodszy synek właśnie przechodzi okres lęku separacyjnego. Nie jestem jedyną osobą, która jest z nim w ciągu dnia, jest też niania, bo ja pracuję (wprawdzie w domu, więc w zasadzie ma do mnie dostęp w ciągu dnia jeżeli potrzebuje i chce do mamy). I cóż - z nianią bawi się świetnie, ale jeżeli tylko usłyszy mój głos lub mnie zobaczy, to jest od razu ryk i biegusiem do mamy. Przytula się tak mocno, że gdyby ktoś próbował, to chyba nie dałby rady go ode mnie oderwać ;-) To samo jest po pracy, gdy jest tata, itd. Gdy przebudzi się w nocy z płaczem, to ja muszę go przytulić i uspokoić. Jest to dość uciążliwe, bo szczerze mówiąc ciężko cokolwiek zrobić, ale to minie. Nie zamierzam teraz "uczyć dziecka samodzielności" w sensie odmowy spełnienia jego potrzeb, on sam uczy się samodzielności na swój własny sposób. Po prostu dziecko jest najbardziej związane z mamą, i zawsze maluch będzie ciągnął do mamy, to nie jest "wina" mamy (tzn owszem jest "wina" mamy bo w końcu ona nosiła dziecko w brzuchu, karmiła piersią, to mama wykonuje większość czynności przy dziecku...). Claudek, a tatuś może czuje się nieco niepotrzebny i pewnie zazdrosny, ale gdy dzieciaczek podrośnie, na pewno ich relacje ułożą się lepiej. Po prostu to taki trudny etap u dziecka, na pewno ich wspólne wyjścia na spacer czy pozostanie w domu na godzinkę to dobre rozwiązanie, ale moim zdaniem nie masz powodów, żeby się poważnie niepokoić.
 
Jeszcze jeden pomysl, ktory mi wpadl do glowy- bawcie sie razem we trojke, wtedy mala zobaczy, ze tato tez jest do zabawy, moze to nieco pomoze w trakcie czekania az samo przejdzie. Poza tym nie szukajcie we wszystkim winnych... Masz racje, nie mozna zostawiac dziecka w pomieszczeniu bez nadzoru wiec nic dziwnego ze tak reaguje.
 
Do góry