reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Dyscyplina (?!) Wzloty i upadki wychowawcze...

u nas ciągle różnie bywa z budzeniem się w nocy,dzisiaj postanowiliśmy zacząć walczyć z jedzeniem nocnym i zamiast mleczka dać Kubusiowi herbatkę - wypił co prawda tą herbatkę ok. 2 w nocy,ale z wielkim krzykiem...później obudził się o 4.30 i wypił mleko, bo już nie dało się go dłużej przetrzymać ;) za to pospał do 7(moze spałby dłuzej ale pobudkę zrobił mu Danielek ::) )

emih cytacik super dobrze działa na nasze samopoczucie :)
 
reklama
u nas tez to róznie bywa....
Przez pol roku Lenusia spala w naszym "malzenskim łożu", zasypiala przy cyusiu i w nocy cycusia miala na kazde zadanie. Gdy skonczyla pol roku zabralam sie za "wychowywanie" :) oczywiscie pojedynczo. Najpierw nauczylam ja zasypiac sama przez "wycofywanie" po tygodniu zaczelam w nocy ja przytulac gdy placze i wystarczy jej juz otulenie kolderka jeszcze pozostaje kwestia spania z nami... Ale tu mam problem bo moj maz jest bardzo za rodzinnym lozem. No coz na to jeszcze jest troche czasu wiec jeszcze ta kwestia mi pozostaje :) jednak gdy Lenusia ma ciezkie chwile to zasypia przy cycusia albo dostanie go w nocy...
Ja jestem zwolenniczka noszenia i przytulania dzieic. Nie robie tego za duzo bo po cesarce nie moglam jej dziwgac (byla za ciezka) i jakos sie bardzo nie przyzwyczaila ale ogolnie nosze ja gdy placze i nie placze, zwiedzamy dom, bawimy sie tanczymy razem....
Z reszta o ile dobrze pamietam z psychologii rozwojowej noszenie na rekach nie wplywa zle na niemowlaki.... Na kazdym etapie rozwojowym dziecko uczy sie czego innego i zaspokajane sa inne jego potrzeby gdy cos przeoczymy na danym etapie problem jest z nauka kolejnej umiejetnosci wiec noszenie i czulasci sa jak najbardziej wskazane!! Dziecko noszone na rekach i przytulane jest bardziej ufne i otwarte.
Ja te zsiedze calymi dniami z Lenusia i karmie ja piersia i nie bardzo wyobrazam sobie ze mialabym ja zostawic choc na 15 minut. Wiem ze to zle, ale do puki jest otwarta na innych i nie boi sie zostac nawet z obcymi jak ja wychodze z pokoju to jeszcze nad tym nie pracuje :)
A jesli chodzi o nocnik to ja zdecydowanie czekam i zaczne ja uczyc dopiero jak skonczy rok to najwczesniej... Dziecko nie jest swiadome tego ze sie zalatwia.... Kontrole nad zwieraczami ma dopiero 18 miesieczne dziecko, wiec nie bede jej katowac
 
secasia pisze:
Ja jestem zwolenniczka noszenia i przytulania dzieici. ogolnie nosze ja gdy placze i nie placze, zwiedzamy dom, bawimy sie tanczymy razem....
Ja również już jakiś czas temu odpuściłam sobie zamartwianie się czy rozpuszczam Kasię czy nie. Po prostu ją noszę, przytulam, łaskoczę i to zawsze jak przejawią taką ochotę. A na dodatek teraz nauczyła się tak mocno mnie obejmować prawie za szyję i przytulać do policzka, że jak tak zrobi- jestem sprzedana- noszę ją tak długo jak chce  ::) I razem gotujemy, sprzątamy, tańczymy itd  ;D IOdkąd się z tym pogodziłam- mi jest lżej że z tym nie walczę, a Kasia jest zdecydowanie pogodniejsza, chyba dlatego bo nie wyczuwa mojego wahania. Dodatkowo lepiej się w ten sposób porozumiewamy i Kasia zdecydowanie mniej płacze  ;D
O nocniku poczytałam wasze wypowiedzi i raczej też sobie odpuszczę (narazie) mimo "podpuch" siostry i jej znajomych. Myslę że do wszystkiego Kasia zdąży dorosnąć... I tak naprawdę we wszystkich radach trzeba odnaleść siebie i robić co podpowiada rozum, przekonanie dusza? Cokolwiek, ale naszego...
 
Emih co do nocnika to ja tez jestem z grona przeciwników ale....
Moja Lenusia ma od jakiesgos czasu zaparcia (przez marchewke) po miesiacu meczarni poszlam do pediatry. I ta kazala mi kupic nocnik i gdy Lenusia zaczyna sie napiac sadzac na nocnik. Dopiero w momencie gdy widze ze chce sie zalatwic w innym razie nie. Podobno w pozycji siedzacej inne miesnie pracuja i dziecku latwiej sie zalatwic a do tego dobrze jak w nocniczku jest napar rumianku bo cieply rumianek rozluznia miesnie... No i ocziwscie maluszki musza juz stabilnie siedziec zeby jes na nocnik posadzic... Sama widzisz ze ten nocnik w tak wczesnym wieku to nie jest taka kompletna pomylka... Ale o my jestesmy matkami i to my podejmujemy ostateczna decyzje jak i kiedy :)

A co do noszenia to ja tez nosze i nosze moj slodki ciezarek :) i moja Lenusia bez przyczyny jeszcze nigdy nie plakala :) ostatnio to plakala jeden dzien miesiac temu jak zab jej wychodzil a tak to ostatanio plakala jak sie rodzila :)
 
ja ostatnio powiedziałam sobie że nic na siłę, od dłuższego czasu kładłam Maję po kąpieli do łóżeczka i często był płacz i musiałam przy niej siedziec, ale wczoraj np. jak mała płakała po kąpaniu w łóżeczku to wzięliśmy ją na puzzle, pobawiła sie z pół godzinki i potem poszła spać bez jednego stęknięcia, a tak to byłoby z 20 min płaczu, marudzenia, nerwów i siedzenia przy łóżeczku,

jeśli chodzi o noszenie na rękach, to w naszym przypadku nie jest to częste, ale jak tylko mała zaczyna marudzić to biorę ją na ręce, nie wyobrażam sobie żebym jej nie wzieła, pamiętam jak moja siostra kładła swoje dzieci do łóżeczka, a one tak strasznie płakały, też miałam ochote płakać i wtedy sobie powiedziałam że ja tak robić nie będe

a o nocniku jeszcze nawet nie myslimy, teraz jeszcze nie czas na to
 
Pycha ja tez nie myslalam o nocniku... ale zrobie wszystko zeby ulzyc malej w cierpieniach jak sie zalatwia, bo to dla niej teraz istny koszmar... wiec nawet obloze jej ten nocnik pieluchami i poduchami i moze to jej pomoze... w innym przypadnku tez bym nie sadzala ale juz zrobie wszystko jestem na skraju wyczerpania jak widze jak Lenusia sie meczy :(
 
Pamiętam jak Marcinek się urodził przeczytałam mnóstwo książek, poradników, gazet itp itd i obiecałam sobie, że nie będę go za dużo nosić na rękach bo piszą że dziecko się rozpieszcze, przyzwyczaja i dalej już tak będę też musiała robić. Kolejnym postanowieniem było, jak będzie płakał podnieść poklepać po pleckach odłożyć znowu do łóżeczka bo tak stało napisane w mądrych książkach, potem że nie będę go usypiała w wózku bo się przyzwyczaii itp itd, przykładów można mnożyć. Tylko że to wszystko ładnie wyglądało w teorii a w praktyce jak słuchałam płaczącego synak to płakałam razem z nim i brałam go na ręce i tuliłam. Bałam się że jak maluszkiem babcie zacznął się zajmować to będą go non stop nosić na rękach i będzie problem ale okazało się że Marcinek nie wymaga od nikogo żeby być noszonym na rękach. Złamałam się też z usypianiem w wózku, maluch zaczął ząbkować i w dzień nie mógł zasnąć mimo że już był zmęczony - wózek super sprawa :) Tak więc wszystkie moje postanowienia zostały złamane i schowane do lamusa, niech sobie w książkach piszą co chcą a ja i tak będę robić to co mi dyktuje rozum i serce. Każde dziecko jest inne i nie można stosować ogólnie tych wszystkich metod. Poza tym nie da się maluszka wcisnąć w sztywne ramy wychowawcze bo wyrośnie człowiek który nie będzie potrafił i nie będzie umiał okazywać swoich uczuć. Dlatego też noszę Marcinka, przytulam, kołyszę, turlam się z nim po podłodze i sprawia nam to wiele radości. A jak patrzę na uśmiechniętą buzię synka to wiem że dobrze robię. Z czasem jak podrośnie trzeba będzie myśleć o tym jak wychować wartościowego chłopca ale też zgodnie z rozsądkiem. I nie wiem czy już na tym etapie mogę mówić że poniosłam porazkę wychowawczą, Marcinek jest jeszcze mały ale zna już znaczeniie słowa "nie" i widzę że już rozumie ze czegoś mu nie wolno ale też nie uważam ze jest rozpieszczony ponad miarę i nie wchodzi nam na głowę. Mamusie ja myślę że najlepszym doradzcą w wychowaniu jest zachowanie zdrowego rozsądku w połączeniu z sercem :)
 
Dla naszych maluchów najważniejsze jest dostarczenie jak najwiecej miłości, szacunku jak rownież poczucia bezpieczeństwa, to jest istotne do prawidłowego rozwoju, a napewno zaprocentuje na przyszłość , a wsumie to już są efekty. Ja również cały czas jestem z Bartoszkiem tule go bawie się z nim, jak tylko się obudzi to lece do niego aby nie myślał, że mamusia go opuściła, lulam go do snu, śpiewam kołysanki i sprawia nam to obojgu przyjemnośc, miło jest widzieć uśmiechniętą twarz dziecka kiedy tylko się obudz,i albo kiedy ja i mąż jesteśmy w pobliżu, uśmiecha sie radośnie i widać, że dziecko jest szczęśliwe i kochane. Teraz staje się coraz wiekszy, jeszcze bardziej mądrzejszy, potrafi okazać miłość, słodko tuląc się do mnie, a z radości aż popiskując. Najważniejsze jest aby dziecku dać jak najwięcej miłości, bo później samo będzie potrafiło kochać i wyrośnie na wrażliwego człowieka. Także kochać, tulić, lulać i rozmawiać jak najwięcej z dzieckiem to na pewno mu nie zaszkodzi wręcz przeciwnie.
 

Załączniki

  • 31.05.2006 sepia.jpg
    31.05.2006 sepia.jpg
    53,1 KB · Wyświetleń: 105
dziewczyny ja juz wymiekam :mad: Filip ostatnio zrobil sie tak marudny i nieznosny,ze po prostu tracimy cierpliwosc. nawet przez chwile sie sam nie pobawi i bywaja takie momenty,ze musze przy nim siedziec,bo jak tylko odejde na krok jest krzyk. nie wiem jak sobie z tym radzic :( tym bardziej,ze u nas sa tak cienkie sciany,ze sasiedzi slysza kazdy placz Filipa. AsiaM calkowicie cie rozumiem,bo ja tez biegne na kazde zawolanie. no i wyraznie to sie przeciwko mnie odwraca. rosnie maly rozpieszczony i nieznosny maluszek :( dziewczyny ratujcie. pozwolic mu sie wyplakac?? jak Wy sobie radzicie w takich sytuacjach??
 
reklama
estenskar moja Lenka tez miala taki okres marudzenia... Ja robilam tak ze podchodzilam, przytulalam i odchodzilam. Gdy sie zlosci mocno przytulam i jak sie uspokoi to odkladam. Nie robie tego co ona chce....
A gdy jest nieznosna to wychodze na monent z pokoju i wracam gdy jest juz spokojna tak zeby wiedziala ze bede z nia ale musi sie uspokoic... Na moja Lenke to dziala ale to chyba nie jest recepta... musisz sama wyprobowac rozne sposoby i zobaczyc co dziala... ale najwazniejsza jest konsekwencja. Pomysl czego oczekujesz od dziecka, jakiego zachowania, jakiej reakcji... Gdy ono tego nie robi powiedz ze je kochasz ale wyjdz, gdy zobaczysz ze to zrobilo co chcialas pochwal je i np. zacznij sie z nim bawic....
Dziecko proprzez negatywne zachowanie chce zwrocic uwage. Ty nagrodzisze je kwadza swoja reakcja ktora zwiazana bedzie z kontaktem z dzieckie czyli spojrzenie, usmiech, nawet "ochrzan" moze byc nagroda bo wtedy Twoja uwaga skupia sie na dziecku... Najgorsza kara dla dziecka jest brak reakcji i kontaktu z mama.... Mozesz tez ignorowac dziecko.... Ale wszystko konsekwentnie i z miloscia :)

Ja teraz walcze z Lenusia bo ona "bada" granice na ile moze sobie pozwolic :) czasami wie ze zle robi ale po oczac widac ze patrzy na moja reakcje.... Czasto sie buntuje i pokrzykuje aje zasady sa jasne... zawsze jej mowie co moze a czego nie :) wiem ze ona ma dopiero 7 miesiecy ale skoro ona mnie juz "bada" to ja jej daje do zrozumienia ze nie zawsze bedzie ze mna latwo :) na razie nam dobrze idzie :) mimo swojego wieku zapamietuje ze czegos nie mozna....
 
Do góry