Cześć
u mnie też leje i kicha na dworze i w ogóle do dupy!!! Sarka, widzę że Ty też masz problemy z synkiem... Mój tak się przez te wakacje rozregulował, że już nie daję rady, strasznie przemądrzały się stał. Oczywiście wszyscy go żałowali, bo biedne dziecko się tułało po dziadkach, trzeba było mu organizować opiekę jak mamusia była w szpitalu i w ogóle cackać się z nim i mu dogadzać żeby zrekompensować wakacje bo biedactwo nigdzie nie wyjechało w tym roku... A teraz jakoś wszyscy się obudzili i go temperują bo stał się nieznośny a tu przecież dzidzia w drodze i lepiej teraz go postawić do pionu niż potem... Szlag mnie trafia jak to widzę. Młody jest zdezorientowany, bo z dnia na dzień wszyscy się wzięli za jego tresurę i zaczęli od zakazów, nakazów itd. Dzwonię do domu, pytam męża jak tam, a on mówi, że jak zwykle: Jacek niegrzeczny. No i słyszę Jacka w tle: "czy mogę porozmawiać z mamą?" i odp mojego męża " nie, to nie jest koncert życzeń" no i płacz. Aż mi się samej chce wyć. Pytam się męża dlaczego tak zrobił a ten debil się rozłączył. Ja nie wiem, kto tu jest w ciąży!!!!
Jestem wściekła!!! O 15 mam wizytę u gina. Jeszcze jestem po średnio ciekawej rozmowie z szefem. A mam to wszystko gdzieś: jestem beznadziejną mamą, żoną, pracownikiem i można się na mnie wyżywać bez oporów, bo przecież jestem twardzielem i dam sobie ze wszystkim radę!!!!!!

No i się poryczałam....




