akozka
Misia Kosia 3.12.09
Parę słów ode mnie wieczorową porą ;-)
Siedzę sobie w sypialni a w salonie wieczór filmowy w najlepsze. Marcin zaprosił znajomych żeby sobie pooglądać "Królestwo" - taki seriar horror. A że ja nie lubię to pozwolili mi posiedzieć w spokoju tutaj ;-)
Padam ze zmęczenia. Żeby oni mogli sobie pooglądać film to ja pół dnia spędziłam na sprzątaniu, gotowaniu i szykowaniu. Dobrze, że Marcin mi pomógł, bo w pewnym momencie chciałam już rzucić to wszystko i iść spać. Ogólnie czuję się strasznie zmęczona cały czas, ciśnienie mi skacze (zawsze miałam koło 90/60 a teraz 130-150/80-90), cukier mi skacze i wszystko mi skacze.
Może jutro skręcimy wreszcie łóżeczko i przewijak, ale to jak będziemy mieć siłę. Na razie kończę pranie (dziś skarpetki, rękawiczki, czapeczki i inne drobiazgi - swoją drogą jak to suszycie?! bo mi co chwila spadają z suszarki
) a jutro ostatnie pieluchy, zielona pościel i może rożek też wejdzie. I wreszcie wezmę się za pranie naszych ciuchów ;-)
Do tego chyba pora na prasowanie, bo nic jeszcze nie mam naszykowanego dla dzidzi a jak mi się pokomplikuje to wolę mieć cokolwiek na wyjście
No i chyba czas zacząć pakować torbę do szpitala... Zupełnie nie mam ochoty na to wszystko, przywykłam do tego jak jest i chyba mi dobrze w tym stanie (przynajmniej w tej chwili ;-)).
I taka śmieszna sytuacja z dzisiaj - siedzimy i dyskutujemy o tym, że niedługo przylatuje dziewczyna kolegi Marcina i gdzie by tu ją na obiad zabrać po przylocie. Niewiele myśląc mówię, że gdyby nie to, że moi rodzice przylatują dzień wcześniej to mogliby przyjść do nas. Po czym Marcin dodaje, że jeszcze Misia ma się urodzić mniej więcej wtedy, więc też może być przeszkodą w szykowaniu obiadu. A mi całkowicie wypadlo z głowy, że będę rodzić!
Zapomniałam o małej istotce w brzuchu, która pewnie wtedy będzie wychodzić! I to już trzeci raz w ciągu dwóch tygodni gdy o niej zapominam :-( (raz na basenie sprawdzałam w szafce czy jej nie zapomniałam, bo wydawało mi się, że czegoś mi brakuje i w środę jadąć do położnej zastanawiałam się czy dziecko wzięłam czy zostało w domu!) Przywykłam do dwupaku tak bardzo, że nie dociera do mnie myśl, że będziemy musiały się rozdzielić
Dobrze mi z nią :-)
Popatrzę co jeszcze napisałyście dzisiaj i chyba pójdę spać. Oni oglądają dopiero 3 odcinek z 8 więc jeszcze im trochę zejdzie na tym. A ja mam szansę się wreszcie wyspać ;-)
Siedzę sobie w sypialni a w salonie wieczór filmowy w najlepsze. Marcin zaprosił znajomych żeby sobie pooglądać "Królestwo" - taki seriar horror. A że ja nie lubię to pozwolili mi posiedzieć w spokoju tutaj ;-)
Padam ze zmęczenia. Żeby oni mogli sobie pooglądać film to ja pół dnia spędziłam na sprzątaniu, gotowaniu i szykowaniu. Dobrze, że Marcin mi pomógł, bo w pewnym momencie chciałam już rzucić to wszystko i iść spać. Ogólnie czuję się strasznie zmęczona cały czas, ciśnienie mi skacze (zawsze miałam koło 90/60 a teraz 130-150/80-90), cukier mi skacze i wszystko mi skacze.
Może jutro skręcimy wreszcie łóżeczko i przewijak, ale to jak będziemy mieć siłę. Na razie kończę pranie (dziś skarpetki, rękawiczki, czapeczki i inne drobiazgi - swoją drogą jak to suszycie?! bo mi co chwila spadają z suszarki

Do tego chyba pora na prasowanie, bo nic jeszcze nie mam naszykowanego dla dzidzi a jak mi się pokomplikuje to wolę mieć cokolwiek na wyjście

I taka śmieszna sytuacja z dzisiaj - siedzimy i dyskutujemy o tym, że niedługo przylatuje dziewczyna kolegi Marcina i gdzie by tu ją na obiad zabrać po przylocie. Niewiele myśląc mówię, że gdyby nie to, że moi rodzice przylatują dzień wcześniej to mogliby przyjść do nas. Po czym Marcin dodaje, że jeszcze Misia ma się urodzić mniej więcej wtedy, więc też może być przeszkodą w szykowaniu obiadu. A mi całkowicie wypadlo z głowy, że będę rodzić!


Popatrzę co jeszcze napisałyście dzisiaj i chyba pójdę spać. Oni oglądają dopiero 3 odcinek z 8 więc jeszcze im trochę zejdzie na tym. A ja mam szansę się wreszcie wyspać ;-)