reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak pomóc przyjaciółce która poroniła?

Dołączył(a)
11 Kwiecień 2016
Postów
2
Witam, potrzebuję porady... Mam przyjaciółkę (K.) , poznałyśmy się na studiach 7 lat temu, obecnie mieszkamy niedaleko siebie i zawsze miałyśmy dobry kontakt ze sobą. Obie wyszłyśmy za mąż i obie zawsze marzyłyśmy o dużej szczęśliwej rodzinie... Pierwsza w ciążę zaszła K. wszystko układało się cudownie, była przeszczęśliwa, często spotykałyśmy się i rozmawiałyśmy o jej ciąży, o dzieciątku które ma się urodzić i wtedy stała się tragedia... K. poroniła. Bardzo to przeżywała, starałam się być przy niej i wspierać na ile potrafię, bo wiadomo że w obliczu takiej straty żadne słowa nie pomogą.... Niedługo potem dowiedziałam się że sama jestem w ciąży, powiedziałam o tym K po pewnym czasie. i wtedy nasz kontakt zaczął się powolutku urywać, co prawda dalej się widywałyśmy ale o wiele rzadziej, bo K nie miała czasu by się za mną spotkać, po częsci rozumiałam żę może jeszcze czuć się nie swojo, dlatego nie naciskałam ale starałam się dzwonić. Pod koniec mojej ciąży, niedługo przed moim porodem spotkałam się z K, która pochwaliła się że ponownie jest w ciąży, bardzo się ucieszyłam bo widać było że znowu jest szczęśliwa. Gdy po ok dwóch tygodniach wróciłam z porodówki zadzwoniłam do niej by zaprosić ją do nas, by poznała naszego synka. Odebrał jej mąż i poinformował mnie że K znowu poroniła.... Długo nie mogłam się z nią skontaktować... a gdy już mi się udało po kilku tygodniach, była miła ale nie chciała się na razie ze mną spotykać. Oczywiście znowu nie naciskałam ale chcialam żeby wiedziała że może na mnie liczyć, że jeśli będzie potrzebować pomocy to pomogę. Smsowałyśy i czasami dzwoniłyśmy, po pół roku K w końcu przyjęła moje zaproszenie. ,,Odnowiłyśmy" znajomość, znowu zaczęłyśmy się spotykać, widywać. Dowiedziałam się od K że jest w trakcie diagnozy i tak naprawdę nikt nie wie skąd te poronienia... Zaczęłam dopytywać się po dalszych znajomych, po forach internetowych i znalazłam jej kilku lekarzy ,,godnych polecenia" gdzie mogłaby się zgłosić. Podesłałam jej. W między czasie dowiedziałam się że jestem ponownie w ciąży. Powiedziałam o tym K i wtedy coś ,,pękło" wykrzyczała mi przez telefon, że mam jej dać spokój, zająć się swoim życiem i przestać wtrącać się do jej życia. że nie jestem jej teraz potrzebna i że sama poradzi sobie z własnymi problemami. Następnego dnia zadzwonił do mnie jej mąż, który przysluchiwał się naszej ,,rozmowie" i pożalił się że sam nie wie jak jej pomóc, że tak naprawdę jest po 3 poronieniach (o jednym nie powiedziała nikomu) i przeżywa to coraz gorzej i boi się o nią.
Przestraszyłam się nie na żarty ale muszę przyznać że w tym momencie nie wiem co robić, oczywiście że pragnę jej pomóc tylko nie wiem jak. Nie odbiera moich telefonów i nie odpisuje na smsy, z jednej strony nie chcę być nachalna ale z drugiej strony nie chcę jej zostawiać samej. Co mam robić? Poczekać? Być przy niej pomimo jej niechęci? Pomóżcie, doradzcie coś, proszę...
 
reklama
Jesli nie chce z Toba kontaktow to nie kontaktuj sie z nia. Widac jest jej ciezko jak patrzy na Ciebie i Twoje dzieci. Wiec nie draznij jej bardziej.
Namow jej meza by zabral ja do psychologa. Na terapię. On sam tez niech pojdzie. Bo niby faceci sa twardzi ale na swoj sposob tez to przezywaja.
 
Myślę, że (nie chcę, żeby zostało to źle zrozumiane) jesteś niewłaściwą osobą, od której Twoja przyjaciółka oczekiwałaby pomocy, jeśli w ogóle jej oczekuje. Masz TO o czym ona marzy, podświadomie czuje się niespełniona i być może zazdrosna. Niedawno byłam na Twoim miejscu i rozumiem, że jest Ci ciężko i przeżywasz to na swój sposób. Ona jednak cierpi o wiele bardziej. Popieram moją poprzedniczkę. Dziewczyna powinna udać się do psychologa z mężem. Być może znajdzie on rozwiązanie problemu od strony psychologicznej, a wtedy łatwiej jej będzie pogodzić się z rzeczywistością i dość do równowagi emocjonalnej. Teraz jest rozchwiana psychiczne i popada w coraz to większy kryzys. Nie udało jej się kilka razy, chociaż z tego co piszesz bardzo tego chciała. Być może przejdzie jej i sama się do Ciebie odezwie kiedy sama urodzi dziecko. Myślę, że w tym przypadku ono może być lekiem na całe zło....
 
Nie naciskaj. Jedynym lekiej na cale zlo jest ciaza. I uwierz mi, nie przejdzie jej wczesniej. Sama przerabialam to ze soba. Unikam kontaktu z osobami w ciąży. Za bardzo mnie to boli. Moze, to tylko zrozumiec matka ktora stracila dziecko. Inni tego nie zrozumieją.
Chociaz osoby ktore sa w ciazy nic mi nie zrobily, to czuje sie jak ostatnia ofiara losu przy nich... Na sama mysl o spotkaniu nie spie, myślę co mam powiedziec, jak sie zachowac, zeby nikt nie poznal mojej zazdrosci :( nienawidze siebie za to :(
Czasami az sie boje zaputac co u znajomych słychać, zebym nie uslyszala ze ktos jest w ciazyw.
Wypowiadam sie tylko ze strony matki która poronila. I ktora doczekała sie ziemskiego dziecka! Moja zazdrosc wtedy znikla. Ale na chwile. Bo obecnie marzę o kolejnym dziecku, ale niestety nam nie wychodzi. I ta podła strona mnie sie pokazuje.
 
Dziękuję Wam za odpowiedzi. Macie rację, posłucham się Was. Pogadam z jej mężem o psychologu. Wiecie to taka wspaniała osoba, tęsknię za nią i zrobiłabym dla niej naprawdę wiele. Chciałabym żeby znowu była szczęśliwa, dlatego się wycofam i nie będę więcej naciskać tylko poczekam aż sama się odezwie. Jeszcze raz dziękuję.
 
Do góry