reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jedzenie dziecko 3 l.

Dołączył(a)
26 Wrzesień 2018
Postów
10
Witam. Potrzebuję porady. Zacznę od tego, że mam problem z mamą. Mam córkę 3 letnia. Odkąd pamiętam mama wciska każdemu dziecku w rodzinie jedzenie. Pech chciał, że trafiło również na nas gdyż córka urodziła się drobna i do tej pory jest szczuplutka. Waży 13 kg. Każdego dnia mama przychodzi i wciska córce jedzenie. Uwaza, że jest bardzo szczupła i powinna przytyć bo to nie ładnie wygląda. Często córka ma odruchy wymiotne. Mama uważa, że dziecko powinno mieć stale pory jedzenia. Czyli jak w zegarku 8 rano śniadanie, 11 drugie śniadanie, 15 obiad... Dla mnie to chore. Gdy córka ładnie zjada wtedy jest wszystko ok, babcia szczęśliwa. Ale kiedy córka nie chce zjeść np. całej zupki babcia zaraz krzyczy, prawi morały, że córka jeszcze schudnie, że musi zjeść wszystko. Tak jest ze wszystkim. Gdy babcia nie przychodzi to dzwoni i pyta czy córka zjadła śniadanie lub obiad. Moim zdaniem to już jest obsesja. Mówię jej o tym, ale ona nie chce słuchać. Mówi, że to nie jest normalne, że jak córka jest chora to nie chce nic jeść. Że z żadnym dzieckiem w rodzinie nie było takich problemów. Jak córka zostawi parę łyżek np. podwieczorka babcia staje na głowie, żeby wcisnąć to córce. Wymyśla jakieś zabawy, teatrzyki. Widać, że córka już nie chce czasami np.obiadu gdyż ma odruchy wymiotne lub mówi blee, ale przecież babcia mówi, że nie może tak być, że tyle zostawiła.. Stale porównuje inne dzieci do córki np. na ulicy. Jak chce gdzieś z córką wyjsc i jej o tym mówię ta zaraz pyta no jak to, a to o 15 przecież musi jeść. Jej zdaniem muszę się przystosować do córki pór jedzenia. Ja już mam powoli dość. Babcia wciska córce jedzenie non stop w każdy możliwy sposób. Bardzo proszę o poradę jak i co z tym zrobić. Córki od babci nie odizoluje bo córka bardzo kocha babcie i nie wyobrazam sobie tego. Siostry są po mojej stronie i też mówią, że mama ma problem i to już jest choroba czy obsesja na punkcie jedzenia. Był taki okres, że ograniczyłam kontakty z mamą. Córce robiłam normalne obiady, tyle ile chciała tyle zjadła. Mam już dosyć szczerze mówiąc i nie wiem co robić. Pomóżcie.
 
reklama
Jasno postawić granicę, żywić dziecko tak jak Ty to uważasz a nie jak babcia chce. Komunikować stanowczo, że nie zgadzasz się z takim działaniem babci, aby niejako zmuszała córkę do jedzenia.
Co do systematycznego jedzenia to ja staram się aby moje dzieciaki jadły systematycznie, uważam że lepiej aby zjadły częściej a w mniejszych ilościach. Oczywiście wiadomo, że nie zawsze jedzą punkt o tej samej godzinie, ale w miarę możliwości.
 
Akurat stałe pory posiłków nie są takie złe ;)

Ale chyba bardziej w tym wszystkim chodzi o Twoje relacje z babcią. Niestety trzeba postawić jasno granice - ona już swoje dzieci po swojemu wychowała.
No i pytanie czy ty przypadkiem nie masz problemu z tym, że córka nie zjada tyle ile byś chciała? Córka jest w normie wagowej dla wieku.
 
Niestety zachowanie babci może wpędzić dziecko w bardzo poważne zaburzenia odżywiania. Myślę, że powinnaś poczytać o tym i się przekonać jak takie zachowanie jest szkodliwe, bo nie wiem co innego Cię zmotywuje do postawienia się babci. A to Twoja rola, żeby babcię powstrzymać i Twoja wina, że to znęcanie się nad dzieckiem nadal trwa. Bo dla mnie to jest właśnie znęcanie.
Ogólnie mam wrażenie, że starsze pokolenia mają w genach to umartwianie się nad tym ile dzieci jedzą i chyba nie wyobrażają sobie inaczej posiłku bez namawiania, wyliczania, zmuszania, kombinowania itd. Mnie ten temat wyjątkowo denerwuje i od maleńkości mojego dziecka nikomu nie pozwalałam komentować jego jedzenia. Być może nawet trochę przesadzam i często jestem wręcz niegrzeczna, ale ucinam temat natychmiast i przynajmniej działa. Szczerze wierzę, że właśnie dzięki temu mój syn jako jedyne dziecko w rodzinie ma apetyt i ładnie je, a nawet mimo to, gdy się zdarzy, że czegoś od święta nie zje, to automatycznie wszystkim włącza się umartwianie 🙈 Koszmar.
Polecam blog i nagrania na YT Małgorzaty Jackowskiej o żywieniu dzieci, a szczególnie jej kampanię „zostaw to dziecko w spokoju”.
 
Jejku, ja sama miałam zaburzenia odżywiania już jako dziecko. Właśnie przez namawianie do jedzenia, wyliczanie, nakaz zjadania całych porcji wyznaczony czy przez dorosłych. W wieku 15 lat miałam nadwagę, a presja ze strony rodziców zmieniła się z "za mało jesz" na "jesz za dużo, jesteś gruba".
Z tego powodu jestem tak przewrażliwiona na punkcie zwracania uwagi moim dzieciom, że jedzą / nie jedzą, że na pewno nie pozwoliłabym tak się wtrącać babci. Dziecko je ile chce, ono samo wie, czy jest głodne, czy nie. I jak jestem za stałymi porami posiłków i że rodzić decyduje, co poda, tak kontrolowanie ilości uważam za krzywdzące.
Ciekawe, jakby się czuła babcia, jakby to jej posiłki ktoś tak kontrolował.
 
Jejku, ja sama miałam zaburzenia odżywiania już jako dziecko. Właśnie przez namawianie do jedzenia, wyliczanie, nakaz zjadania całych porcji wyznaczony czy przez dorosłych. W wieku 15 lat miałam nadwagę, a presja ze strony rodziców zmieniła się z "za mało jesz" na "jesz za dużo, jesteś gruba".
Z tego powodu jestem tak przewrażliwiona na punkcie zwracania uwagi moim dzieciom, że jedzą / nie jedzą, że na pewno nie pozwoliłabym tak się wtrącać babci. Dziecko je ile chce, ono samo wie, czy jest głodne, czy nie. I jak jestem za stałymi porami posiłków i że rodzić decyduje, co poda, tak kontrolowanie ilości uważam za krzywdzące.
Ciekawe, jakby się czuła babcia, jakby to jej posiłki ktoś tak kontrolował.
Miałam podobny przypadek w rodzinie. Ojciec zmuszał córkę do jedzenia gigantycznych porcji, od małego. Każdy posiłek to była wielka awantura. Jest furiatem, więc dom aż się trząsł. Dziewczynka nie mogła odejść od stołu aż talerz nie był pusty. Koszmar. Już w dzieciństwie miała nadwagę, więc znowu matka nękała z powodu wagi...
A w domu mam odwrotny przypadek - mam niemowlaka, który ma duży apetyt. Chętnie je, próbuje nowych rzeczy, wszystko mu smakuje, nie jest wybredny. I mieszkamy z prababcią, która przy każdym posiłku "tyle zjadłeś? Grubas". Dziś ugryzlam się w język, ale jutro już nie podaruję. Powstrzymałam się tylko ze względu na to, że to nie moja babcia, tylko mojego faceta. Ja swojej rodziny nie szczędzę 😏 ale tu każdy taki delikatny...
Serio, czasem nie warto być miłym, i od razu przysrać z grubej rury. To zazwyczaj jest najbardziej skuteczne.
 
Miałam podobny przypadek w rodzinie. Ojciec zmuszał córkę do jedzenia gigantycznych porcji, od małego. Każdy posiłek to była wielka awantura. Jest furiatem, więc dom aż się trząsł. Dziewczynka nie mogła odejść od stołu aż talerz nie był pusty. Koszmar. Już w dzieciństwie miała nadwagę, więc znowu matka nękała z powodu wagi...
A w domu mam odwrotny przypadek - mam niemowlaka, który ma duży apetyt. Chętnie je, próbuje nowych rzeczy, wszystko mu smakuje, nie jest wybredny. I mieszkamy z prababcią, która przy każdym posiłku "tyle zjadłeś? Grubas". Dziś ugryzlam się w język, ale jutro już nie podaruję. Powstrzymałam się tylko ze względu na to, że to nie moja babcia, tylko mojego faceta. Ja swojej rodziny nie szczędzę 😏 ale tu każdy taki delikatny...
Serio, czasem nie warto być miłym, i od razu przysrać z grubej rury. To zazwyczaj jest najbardziej skuteczne.
Ja nie potrafię być miła w takich sytuacjach. Chyba dlatego mojego dwulatka już się nikt przy mnie nie czepia. Nie ma "jeszcze ostatnia łyżeczka" ze strony babć, nawet to udało mi się wyeliminować. I bez znaczenia, czy to moja mama, czy teściowa, ciocia czy babcia męża. Jakoś zawsze to kobiety w moim otoczeniu przywiązują większą wagę do wielkości cudzego talerza.

Najpierw wciskanie jedzenia, później presja na chudnięcie... A tak naprawdę najlepiej zadbać o zdrowe nawyki dziecka już w najwcześniejszych latach, niż później się martwić.
 
Ja nie potrafię być miła w takich sytuacjach. Chyba dlatego mojego dwulatka już się nikt przy mnie nie czepia. Nie ma "jeszcze ostatnia łyżeczka" ze strony babć, nawet to udało mi się wyeliminować. I bez znaczenia, czy to moja mama, czy teściowa, ciocia czy babcia męża. Jakoś zawsze to kobiety w moim otoczeniu przywiązują większą wagę do wielkości cudzego talerza.

Najpierw wciskanie jedzenia, później presja na chudnięcie... A tak naprawdę najlepiej zadbać o zdrowe nawyki dziecka już w najwcześniejszych latach, niż później się martwić.
Nie wiem z czego to wynika? Z troski może? Ja absolutnie nie mam parcia na zmuszanie do jedzenia. Jak ja sama bym się czuła? Jakby przy każdym posiłku ktoś mówił "zjedz jeszcze łyżeczkę", i musiałabym ciągle się dopychac do syta... Dopóki dziecko jest zdrowe, nie widzę powodu do zmartwień 🤷‍♀️

Mnie bardzo drażnił temat rozszerzania diety, i znowu, problem z rodziną faceta. Ale z tym już się nie hamuje, dziecko ma silne alergie, a oni np czekoladę podawać chcieli 5 msc dziecku. No nie. U nas może się to różnie skończyć, więc nie będę ryzykowała "tylko polizać, nic mu nie będzie". Ciotka już się na mnie obraziła :)
 
reklama
Witam. Potrzebuję porady. Zacznę od tego, że mam problem z mamą. Mam córkę 3 letnia. Odkąd pamiętam mama wciska każdemu dziecku w rodzinie jedzenie. Pech chciał, że trafiło również na nas gdyż córka urodziła się drobna i do tej pory jest szczuplutka. Waży 13 kg. Każdego dnia mama przychodzi i wciska córce jedzenie. Uwaza, że jest bardzo szczupła i powinna przytyć bo to nie ładnie wygląda. Często córka ma odruchy wymiotne. Mama uważa, że dziecko powinno mieć stale pory jedzenia. Czyli jak w zegarku 8 rano śniadanie, 11 drugie śniadanie, 15 obiad... Dla mnie to chore. Gdy córka ładnie zjada wtedy jest wszystko ok, babcia szczęśliwa. Ale kiedy córka nie chce zjeść np. całej zupki babcia zaraz krzyczy, prawi morały, że córka jeszcze schudnie, że musi zjeść wszystko. Tak jest ze wszystkim. Gdy babcia nie przychodzi to dzwoni i pyta czy córka zjadła śniadanie lub obiad. Moim zdaniem to już jest obsesja. Mówię jej o tym, ale ona nie chce słuchać. Mówi, że to nie jest normalne, że jak córka jest chora to nie chce nic jeść. Że z żadnym dzieckiem w rodzinie nie było takich problemów. Jak córka zostawi parę łyżek np. podwieczorka babcia staje na głowie, żeby wcisnąć to córce. Wymyśla jakieś zabawy, teatrzyki. Widać, że córka już nie chce czasami np.obiadu gdyż ma odruchy wymiotne lub mówi blee, ale przecież babcia mówi, że nie może tak być, że tyle zostawiła.. Stale porównuje inne dzieci do córki np. na ulicy. Jak chce gdzieś z córką wyjsc i jej o tym mówię ta zaraz pyta no jak to, a to o 15 przecież musi jeść. Jej zdaniem muszę się przystosować do córki pór jedzenia. Ja już mam powoli dość. Babcia wciska córce jedzenie non stop w każdy możliwy sposób. Bardzo proszę o poradę jak i co z tym zrobić. Córki od babci nie odizoluje bo córka bardzo kocha babcie i nie wyobrazam sobie tego. Siostry są po mojej stronie i też mówią, że mama ma problem i to już jest choroba czy obsesja na punkcie jedzenia. Był taki okres, że ograniczyłam kontakty z mamą. Córce robiłam normalne obiady, tyle ile chciała tyle zjadła. Mam już dosyć szczerze mówiąc i nie wiem co robić. Pomóżcie.
Oprócz tego co dziewczyny poruszyły to ja chciałam zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Piszesz że nie odizolujesz córki od babci bo córka bardzo kocha babcię i TY nie wyobrażasz sobie tego. A wyobrażasz sobie jaką cenę Twoja córka płaci za tą "miłość"? Jedzenie do odróchu wymiotnego? W imię czego? By być wystarczająco dobra dla babci? By nie zostać odrzuconą? Czy dlaczego? Dlaczego Twoja córka nie mówi "nie" tylko kompulsywne je? Jestem Mamą trzylatka i gdy On się naje to poprostu wstaje od stołu, kończy jedzenie, mówi że się "napełnił" i poprostu odchodzi. Nie ma mowy o jedzeniu na siłę, nie zje chociażby przekonywali Go wszyscy bliscy jednocześnie bo jest najedzony. Gdy już takie małe dziecko przedkłada wymagania innych nad własne potrzeby to uważam że coś jest nie tak. Co będzie dalej? ...słyszałam już teksty "...oprócz tego że bije ale bije jak wypije to cudowny chłop jest, kocha mnie..." Chcesz tego dla swojej córki?
Myślę że już pora popracować nad asertywnością i pewnością córki a także wytłumaczyć czym jest miłość i inne uczucia. Jest mnóstwo literatury w tym pomocnej, w necie też coś znajdziesz.
Powodzenia i odwagi Ci życzę.
 
Do góry