cześć. karmiłam 3 dzieci i za każdym razem było inaczej, choć pewne regularności dostrzegłam. Po pierwsze, jeśli pokarm był od razu, to w ciągu 2-3 dni przychodził tzw. nawał pokarmu, który powodował obrzmienie i ból, ale trochę ściągania, częste przystawianie i wszystko się normowało - trzeba przetrwać. Ewentualnie stare dobre sposoby typu zimne liście kapusty. Przy ostatniej ciąży miałam po porodzie mało pokarmu i mała się nie najadała. Ale przez 2 dni często ją przystawiałam i powoli ilość pokarmu dopasowała się do jej potrzeb. Po drugie - po około miesiącu przychodzi tzw. kryzys laktacyjny - ilość pokarmu znacznie się zmniejsza. Wygląda to chwilami tak, jakby nie było go wcale. Maluch się drze, głodny a tu pusto. Ale to jest moment, kiedy produkcja dopasowuje się do potrzeb dziecka. I dlatego tak to wygląda. To też trzeba przetrwać, pić dużo płynów, wody, herbatki owocowej itp. I po kilku dniach sytuacja się znów normuje. Niestety wiele młodych mam w tym momencie daje dziecku butlę, co powoduje dalsze zmniejszenie laktacji i w końcu kryzys kończy się katastrofą - czyli przejściem na butelkę. A wystarczy być cierpliwym, i świadomym, że to jest tylko 2-3 dni. A potem będzie już dobrze.
Całą trójkę karmiłam rok. Tak wynika z rozsądku, zaleceń lekarskich i potrzeb dziecka - co do ilości kalorii, ciał odpornościowych, przechodzenia na własną odporność około 10 m-ca życia itp. Dłuższe karmienie podobno nie daje nic dobrego a może wytworzyć uzależnienie. Nie wiem - nie testowałam. Oczywiście około 6 m-ca zaczynałam wprowadzać również inne pokarmy, tak, że na koniec zostawało już tylko karmienie rano i wieczorem. A potem płynne przejście na kaszkę z butli. Dzieciaki zdrowe, więc chyba działa.
Życzę powodzenia.