reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kość nosowa minimalnie widoczna.

reklama
Dodam jeszcze, że nie dziwię się lekarzowi, który czegoś nie widzi, albo nawet nie jest pewny i tego nie opisuje. U mojego syna była taka sytuacja po prodzie i rozumiem lekarza - przecież jakby później się nie znalazło to miałabym prosta drogę do pozwu
 
oni mają mieć wiedzę i umiejętności. Profesjonalizm. Empatia jest drugorzędna. Prawda jest taka, że dobry ginekolog spotyka w swojej karoerze tyle trudnych przypadków, że nie może sobie pozwolić na przejmowanie się każdym, bo by po roku pracy zaliczył wypalenie zawodowe.
Nie zgadzam się z tym,ale to tylko moje zdanie. Nie chodzi o przejmowaniem się każdym przypadkiem tylko formą przekazu i dobieraniem odpowiednich słów. Nie powiedziałam tu o przytulaniu i głaskaniu mnie po głowie podczas badania lub podejrzeń.
Mój lekarz postawił dwie diagnozy na jednak wizycie. Ewidentnie nie potrafił się przyznać do swojego błędu. Po paru dniach i spojrzeniu na sytuację na chłodno,teraz to wiem.
 
Czytałam przez cały weekend na temat kości nosowej na badaniu prenatalnym. Ogólnie trochę odchodzi się od tego już powoli,żeby ją traktować jako marker przy chorobach genetycznych. Czytałam też dużo pozytywnych historii w podobnej sytuacji.
Czekam na wyniki testu PAPPA. I żyje z nadzieją. Chociaż nie powiem mam ataki paniki,ale mam wspaniałego narzeczonego który mnie uspokaja.
13.05 powinnam mieć wynik PAPPa.
Trzymam kciuki, wierzę że będzie wszystko w porządku z dziadzia.
 
Nie zgadzam się z tym,ale to tylko moje zdanie. Nie chodzi o przejmowaniem się każdym przypadkiem tylko formą przekazu i dobieraniem odpowiednich słów. Nie powiedziałam tu o przytulaniu i głaskaniu mnie po głowie podczas badania lub podejrzeń.
Mój lekarz postawił dwie diagnozy na jednak wizycie. Ewidentnie nie potrafił się przyznać do swojego błędu. Po paru dniach i spojrzeniu na sytuację na chłodno,teraz to wiem.
Zgadzam się, nie mają podejścia. Ja mam z kolei doktor która mnie głaszcze po głowie po tym jak zdenerwowana robi mi badanie przez 40 minut bo dziecko się nie chcę pokazać; a jej pod gabinetem robi się kolejka kilometrowa. Liczyła na to, że jestem bardzo szczupła i badanie zajmie chwilę a solidnie się przesunęło o czym sama mnie poinformowała nawet.
Wysyła mnie na Nifty mimo niskiego ryzyka po prenatalnych bo ona ma obawy i do mnie z tekstem " wie Pani nigdy nie miałam dziecka z ZD i nawet nie wiem jak by miało na USG wyglądać " no ludzie; to jej odpowiedziałam wie Pani ja też nie i mam nadzieję; że nie mam. Wpisała mi nawet jako zalecenie do książeczki Nifty, po czym jak okazało się, że dziecko jest zdrowe głupio się tłumaczyła, że ona przy swoich dzieciach wiele by dała żeby były takie badania 17 lat temu,to by oddała wszystkie pieniądze żeby mieć spokój. Od tych przebojów chodzę na wizyty już z mężem bo tak mnie potrafi wyprowadzić z równowagi, że po każdej wizycie wychodziłam z płaczem. Ostatnia wizyta z mężem od razu profesjonalnie, miło, wszystko jest dobrze bez straszenia, zupełnie inne podejście.
 
Dziewczyny! Wczoraj byłam na kolejnym USG prenatalnym. Poszłam,bo już wariowalam. Mój narzeczony mnie tam w sumie zaciągnął. Wczoraj był 12+6. Lekarz był bardzo konkretny i tłumaczył mi wszystko po kolei co będzie sprawdzał,mówił mi o parametrach było też miejsce na małe żarty. Atmosfera super! Pierwsze co znalazł ,to KOŚĆ NOSOWĄ. Napisał: obecna. Nawet pokazał mi ją palcem. Wytłumaczył mi wszystko na temat tego badania o ryzyku itp. ale w taki sposób,że wróciłam do domu spokojna, a nie jak poprzednio z nerwicą. Odetchnęłam z ulgą.
Wczoraj spadł mi kamień z serca. Wiem,że dalej może być różnie,ale jestem spokojna. Cieszę się,że tam poszłam i cieszę się tym,że mogę w końcu cieszyć się ciąża.
Dziękuję za wszystkie słowa otuchy i odpowiedzi.
Ściskam Was mocno razem z Aleksandrem 🥰
 
Do góry