Witam sie... pozno, bo w sumie niedawno wrocilismy, a jeszcze musialam wziac kapiel bo wracajac zlapaly mnie znow skurcze

No wiec przyjechalismy, pani zrobila mi ktg - oczywiscie zlosliwosc ludzka bo rzeczy martwych to chyba nie... wszystko mi przeszlo jak reka odjal... jakies tam male skurcze kolo 30.... i dupa, ta pielegniarka patrzyla na mnie jak na wariatke jak jej powiedzialam ze caly dzien bolace skurcze mam! Do tego malenstwo sie wogole nie wiercilo a pani mnie skrzyczala ze nie wciskam guzika jak sie rusza - bo przeciez slychac ze sie rusza :/ ale pod koniec skurcze sie powiekszyly a mala zaczela sie wiercic... ale pani uznala ze "porodu to z tego nie bedzie". Przyszedl moj lekarz, zbadal mnie i uznal ze szyjka sie skrocila, ale nie ma sensu mnie trzymac bo moze sie zaczac za kilka godzin ale tez kilka dni! Bo czesto po takich skurczach wszystko przechodzi. Wyjasnil mi tez roznice miedzy przepowiadajacymi a tymi wlasciwymi (trwaja krotko - do 1 min, bola mocno i przechodza... i tak co 5 - 7 minut) a wiec moje trwaja dlugo i dlatego wiadomo ze to nie to...
Potem zwiedzilismy porodowke, pani bardzo mila nam wszystko wyjasnila, pokazala sale do porodow, potem sale juz gdzie sie lezy - fajny nowiutki oddzial - sale dwuosobowe, przewijaki, umywalki, lazienki wszystko pod reka! Na oddziale cisza i spokoj... nie slychac rodzacych bo sa w innej czesci! Super... Jedyne co mnie zmartwilo to to ze maja duzo rodzacych, dzis urodzilo sie 11!!! No i moze byc problem z pojedyncza sala porodowa - wtedy jest trzyosobowa, oddzielona parawanem :/ no i na salach tez juz mala przesyt... ale coz trzeba liczyc ze wszystkie panie pojda do domku a jak wroce to bedzie spokoj

Zmykam spac jestem zmeczona, wykanczajacy dzien!
Rutkosiu mocno trzymam kciuki! Wracaj szybko z Roszkiem! Zyczymy Ci bezbolesnego i szybciutkiego porodu!