Hej dziewczyny, jestem tu nowa i chciałabym podzielić się z Wami moją historią

15 lat temu urodziłam córeczkę. Po 4 latach zaczęliśmy się starać o drugiego skarba, ale niestety bez skutku. Minęły lata badań, leczenia i dopiero po 3 latach dostałam diagnozę endometrioza IV stopnia. Były dwie laparoskopia najpierw w Łodzi, potem w Warszawie. Leki, hormony, ciągłe bóle… 11 lat starań i zero efektów. Szczerze mówiąc straciłam już nadzieję, byłam totalnie wykończona

W marcu trafiłam do Gravida w Płocku Lekarz powiedział wprost: albo in vitro, albo wkładka na 5 lat. Razem z mężem postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę i spróbować.
Pierwsza procedura pobrano 11 komórek, 5 się zapłodniło, ale transfer się nie przyjął i nie było żadnych mrożaków. To był cios… Stwierdziliśmy, że spróbujemy jeszcze raz, a jak się nie uda, to koniec.
Miałam 3 miesiące wyciszania endometriozy i druga procedura. Tym razem pobrano tylko 4 komórki, zapłodniła się jedna jedyna. I to właśnie ta jedna okazała się szczęśliwa!

Dziś jestem w 8. tygodniu ciąży. Lekarz sam powiedział, że to cud. Byłam na drugim USG i widziałam serduszko ❣ Nadal nie mogę w to uwierzyć, że po tylu latach walki się udało…
Tyle łez, tyle rozczarowań… a teraz wreszcie mam w sobie nadzieję i maleńkie serduszko, które bije

Termin z usg 26 Maj

Dziewczyny jesli ktoras z Was jest na etapie, ze brak jest sily i wiary . Nie poddawajcie sie !! Cuda naprawde sie zdarzają a kazda z nas zasluguje na swoje szczescie! Trzymam za Was wszystkie