Akurat fajnie się złożyło, jest tak zaabsorbowany tym co się dzieje dookoła że zaczęłam zapewniać mu masę rozrywek (zabawa balonami, instrumenty, muzyka, książeczki, "pomaganie" w gotowaniu i pracach domowych) i dzięki temu rzadziej się dopominał. Najpierw ograniczyłam do karmienia 2 razy w ciągu dnia, przed południową drzemką i koło 16.00. Później zastąpiłam te momenty innymi rytuałami (przed południem usypiam go albo w trakcie spaceru albo na piłce, kołysząc i śpiewając, a popołudniu po prostu daję mu do picia ciepłą wodę z odrobiną herbatki owocowej, przytulam go, drapię po pleckach i ten rytuał bliskości wystarczy). Nadal pozostaje karmienie wieczorne, przed snem i właśnie tak zasypia i karmienie w nocy (czasami raz albo dwa do rana, a czasami ciągłe wiszenie na piersi w zależności od zapotrzebowania). Teraz stopniowo częściej podaję mu wodę zamiast piersi żeby powolutku go przyzwyczajać, oczywiście czasami zadziała i po chwili zasypia, a czasami jest wielkie oburzenie i spojrzenie w stylu "chyba oszalałaś, dawaj cycka!"

Dwie zasady którymi się kieruję i które mam wrażenie że działają to metoda małych kroków i zastępowanie jednego rytuału picia mleka jakimś innym. Mój Juleczek akurat kocha rytuały i stały rytm w codziennym funkcjonowaniu ale wiadomo, każde dziecko jest unikatowe i zupełnie wyjątkowe więc nie wiem czy w każdym przypadku to zadziała. Trzymam kciuki i życzę powodzenia.