Ja egoistycznie. Lilka od niedzieli goraczkowala, dzis zeszlo ale dostala wysypki, wiec chyba trzydniowka. Maciek za to o pierwszej w nocy zaczal wymiotowac a rano tez biegunka. M w Polsce, wiec sama zostalam z tym wszystkim. I w nocy juz nie wiedzialam czy biec do wyjacej Lilki czy mlodego myc i lozko przed wymiocinami bronic. Kolchoz na kolkach. Spalam ze 2 godz. I latalam od jednego do drugiego. Na szczescie mlody od rana nie wymiotowal, tylko kupe co jakis czas robi. Brzuszek i glowa go boli. Jutro mamy wizyte z mloda u lekarza, to wezme i jego. M dopiero w sobote wraca. Mam nadzieje, ze dzis w nocy mi dadza zyc. Teraz spia, bo oslabieni oboje. Ja nie moge, za duzo kaw dzis wypilam. Najgorsze, ze sie rozerwac nie moge, a tu kazde chcialoby zbolale miec mnie tylko dla siebie. I pewnie bedzie powtorka, bo jak u mlodego to rota, to mloda zalapie i odwrotnie, bo nie przypominam sobie, zeby Maciek mial trzydniowke. Ale wez tu separuj dzieciaki....