reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Moje chlopaki, 33 tc, 1.96kg i 2.2kg.

Cailina

Fanka BB :)
Dołączył(a)
25 Luty 2012
Postów
679
Podczytuje was tu dziewczyny od czasu kiedy to moi chlopcy przyszli na swiat, czyli przeszlo 9 miesiecy temu. A czym wiecej czytam i sie wglebiam w wasze historie tym bardziej doceniam, ze nam nie dane byly przezycia jakie spotkaly wiekszosc z was i waszych malenstw. Nie komentuje, bo nie czuje bym miala wiele do wniesienia poza wlasnym wspolczuciem i pocieszeniem. Nie wiedzialam czy w ogole dodawac nasza mala historie, bo ona jest jak najbardziej pozytywna, ale moze komus pomoze wiedza, ze jak wczesniaki to niekoniecznie oznacza to komplikacje i problemy, moze bedzie wszystko ok. Inna sprawa, ze jestem mama blizniakow, a to podobno sprawia jakas roznice, bo od zawsze wiadomo, ze prawdopodobienstwo wczesniactwa jest duze, wiec i dzieci sie szybciej rozwijaja.
Moim chlopakom pospieszylo sie o niecale 7 tygodni, a raczej 6 z malym hakiem. Ciaza mimo ze podwojna przebiegala lagodnie, pracowalam do 26 tygodnia a przez nastepne 7 byczylam sie przed tv, caly czas zyjac w blogim przeswiadczeniu, ze nawet jakby byly wczesniaki to po 28 tygodniu juz przezyja, nie? I zdrowe beda no bo jak? teraz sie ciesze, ze bylam nieswiadoma i nie doszukiwalam informacji, bo prawda nie zawsze jest taka. Moi chlopcy przyszli na swiat przez cesarke, najpierw bylo wielkie chlust, potem skurcze potegujace sie z minuty na minute, a po 3 godzinach od odejscia wod moje cialo chcialo 'wyeksportowac' swoich mieszkancow, co nie bardzo mu wychodzilo, bo chlopaki ulozeni byli miednicowo. Wszystko dzialo sie ekspresowo, podpisalam jakas zgode, juz mnie kluli, a za chwile lekarz pyta czy chcemy wiedziec jakiej plci jest pierwsze dziecko-chlopak a minute pozniej-znow chlopak. Rorusia mi pokazano i dano pocalowac w glowke a Cianka od razu zawieziono na intensywna terapie jako ze mial problemy z oddychaniem. Rorus dostal 9 punktow, a po chwili 10, a Cianek 8 a po chwili 9 (jeden odebrany za utrudnione oddychanie). I tyle ich widzialam. Powiedzieli, ze za 12h od znieczulenia moge ich zobaczyc na intensywnej terapii jak juz sama tam bede mogla dojsc.
No i po 12h wyskoczylam z lozka, od razu ze mnie polecialo a szew rwal, ale sie uparlam, ze sie przebiore i ide, jak nie z polozna to sama. Doszlam. Moje chlopaki w inkubatorach. Wszystko pipczy. Takie rzeczy nie mialy sie nam wydarzyc. Ja mialam miec porod naturalny, rodzinny, karmic piersia...Taaaa. Karmienie piersia trafil szlag od poczatku. Kazano mi sciagac pokarm recznie i nie dopuszczono do laktatora przez 5 dni, to polaczone ze stresem i po laktacji. Rozpaczalam i probowalam walczyc przez miesiac i tyle. Polozne na intensywnej terapii wcale nie pomagaly trujac mi jak wazne jest mleko matki dla wczesniaka. Jakbym nie wiedziala. No i odciagalam po 5, 10ml, na poczatek wystarczalo dla jednego na raz, ale od razu trzeba ich bylo dokarmiac. Bylo minelo, nawet do tego nie chce wracac. Moje puddingi juz maja ponad 9 miesiecy, rosna jak na drozdzach nawet na tym mm i na szczecie nie choruja, wiec nie bede juz tego rozpamietywac.
Ale do rzeczy...
Po 5 dniach moj Rorus ponizej 2kg zostal zniesiony do mnie na sale bo na intensywnej terapii nie mieli miejsca(!), a on sie 'dobrze zapowiadal'! Nastepne 4 dni to byla nauka jak karmic dziecko, ktore nie umie ssac... Na szczescie apetyt mial od malego, choc nie raz plakalam jak wypicie 10ml zajelo mu godzine. W 9 dobie nas wypisano. Cianek caly czas byl na intensywnej terapii, bo choc oddychanie mu sie poprawilo to dorobil sie zoltaczki. Wyszedl 2 dni pozniej i rodzina byla wreszcie w komplecie. Bez komplikacji wiekszych, bo jakies tam niuanse zawsze sa. Bez wiedzy o wszystkich strasznych chorobach przypisywanych wczesniactwu. Z malymi opoznieniami w rozwoju fizycznym, ktore juz prawie sa wyrownane. Szczescie. To tyle po krotce. Mam nadzieje, ze nikogo nie zanudzilam. Zmykam na dzis bo zaraz sie obudza.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Cailina, dobrze, że opowiedziałaś swoją - Waszą historię.
Gdy rodzi się wcześniaczek, każdy rodzic szuka pozytywnych przykładów, dzieci, którym się udało.
Wiara w dzieci daje nam siłę, nasza siła jest siłą dzieciaczków.

Diżo szczęścia i zdrówka dla Was:)
 
Do góry