Córeczka chodzi do żłobka - dotąd nie było żadnych problemów. ładnie się bawiła, jadła, spała. W poniedziałek poszła pierwszy raz po prawie 3 tygodniowej przerwie spowodowanej chorobą. W tym czasie była ze mną w domu. W poniedziałek było ok, tak mówiła pani żłobianka. We wtorek jednak mała podobno zaczęła być marudna, nie chciała jeść, spać - a jak zasnęła to panie musiały ją budzić.
W domu ładnie zjadła kaszkę i ssała pierś. Nie zauważyliśmy nic niepokojącego w jej zachowaniu. Poza lekko zielonkawymi kupkami...
Zastanawiam się czy to marudzenie, niechęć do spania, brak apetytu to może być jakiś lęk separacyjny, który nagle się ujawnił czy może ząbki w końcu wychodzą bo córcia nie ma jeszcze żadnego. A może jeszcze coś innego.
W domu ładnie zjadła kaszkę i ssała pierś. Nie zauważyliśmy nic niepokojącego w jej zachowaniu. Poza lekko zielonkawymi kupkami...
Zastanawiam się czy to marudzenie, niechęć do spania, brak apetytu to może być jakiś lęk separacyjny, który nagle się ujawnił czy może ząbki w końcu wychodzą bo córcia nie ma jeszcze żadnego. A może jeszcze coś innego.